Marcin Olak Poczytalny

Marcin Olak Pocztalny: Pochwała przeciwbólowych

Mówią, że idzie wiosna. Zazieleni się, urośnie, zakwitnie. Ma być cieplej i słoneczniej, jaśniej. Że triumf dnia nad nocą, życia nad śmiercią; w końcu przyroda się odradza, budzi do życia, takie tam. Tak mówią.

 

Marcin Olak Poczytalny: Głośno

Nigdy jakoś szczególnie nie potrzebowałem autorytetów. Inspiracji – owszem. Czasem podpowiedzi, wskazówki, częściej wyzwania… Autorytet był dla mnie czymś sprzecznym wewnętrznie. Bo jak tu kogoś tak bezkrytycznie uznawać, słuchać i szanować, to przecież tak, jakbym miał się wyrzec własnego rozumu, refleksji? – nie, dziękuję. Tym bardziej, że wcześniej czy później okazuje się, że wszyscy jesteśmy ludźmi. Nawet najbardziej uwielbiany guru.

Marcin Olak Poczytalny: Powidoki

Hotel, południe polski. Właśnie wybrzmiały ostatnie dźwięki płyty. Przez chwilę myślę o tym, że tacy pisarze czy choćby malarze mają chyba lepiej. I nie chodzi mi o to, że mają lżej, wiem że nie mają. Ale to co tworzą, jest trwałe. Istnieje nie tylko w momencie tworzenia, istnieje tak po prostu, w ogóle. Książka jest napisana i można ją czytać kiedy tylko mamy na to ochotę. Muzyka istnieje tylko wtedy kiedy jest grana. Trochę tak, jakby obraz istniał tylko wtedy, kiedy jest malowany… 

Marcin Olak Poczytalny: Umiarkowanie dobrze

Kilka dni temu byłem w sklepie. Wszystko jest zauważalnie droższe, więc kupowałem ostrożnie, i właśnie w ramach tej ostrożności kupiłem trochę tańsze wino. Czerwone, wytrawne, naklejka nie obiecująca nie wiadomo czego, marka nieznana, ale w sumie biorę co dają… no i tańsze, a czasy ciężkie, może będzie OK…

Marci Olak Poczytalny: Taki Blues

Pokój hotelowy, za oknem panorama blokowiska. Po horyzont bloki, ciemnoszare dachy. Mam pokój na najwyższym piętrze i znakomity widok na zupełnie nic. W nocy miał spaść śnieg, trochę na to liczyłem.

Marcin Olak Poczytalny: Jesień

Jesień, rozumiesz. Wszystko żółknie i opada. Tak nostalgicznie. W sumie pięknie, ale jednak smutno. Jesień…

 

Marcin Olak Poczytalny: Upał.

Mam kłopot z tym felietonem. Mam nawet pomysł. I kilka płyt, które naprawdę fajnie by mi się wkleiły w tekst. I naprawdę mam ochotę napisać, przecież to lubię. Pamiętam, że kiedyś zabawa słowami sprawiała mi przyjemność, to było fajne… ale to jak przez mgłę. Teraz rzeczywistość jakoś mi zobojętniała, straciła znaczenie, kolory, smaki. To na pewno przez ten upał. Paleta kolorów skurczyła się do takiego prześwietlonego czegoś – biały, jaskrawy żółty?

Marcin Olak Poczytalny: Po co to komu?

Dawno temu, na wykładach z historii muzyki, słyszałem, że muzyka była zawsze mocno związana z obyczajami, obrzędami, zabawą. Że była zawsze obecna, że pełniła ważną funkcję społeczną, że była potrzebna. Że była po coś. I muszę przyznać, że jakoś mi się to kłóciło z codziennością. Cały czas trochę się kłóci.

Strony