Marcin Olak Poczytalny

Marcin Olak Poczytalny: Wiara

Sytuacja się jakoś stabilizuje. W Ukrainie wojna – straszna, nieludzka, ale słyszymy o niej kolejny dzień. Nie mam innego wyjścia, uczę się z tym żyć. Jeszcze dłużej trwa gehenna uchodźców na granicy z Białorusią. Przez wojnę ten temat zniknął z nagłówków, ale przecież to się ciągle dzieje. I jest straszne. Żeby nie zwariować czytam mniej wiadomości, telewizji nie oglądam już od dawna.

Marcin Olak Poczytalny: Przyzwyczajenie

Pogoda dopisała. Cieplutko, słoneczko przygrzewa. Nic, tylko robić grilla. Co prawda Ukraina ciągle walczy, ludzie giną i cierpią – ale ile można o tym słuchać? Przyzwyczajenie jest potężną siłą, przyzwyczaić się ponoć można do wszystkiego. Pogodzić z każdą stratą, przyjąć do wiadomości i zaakceptować każde okropieństwo… Psychologia zna pojęcie habituacji, to proces polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec.

Marcin Olak Poczytalny: Dysonans

W zasadzie ze wszystkimi świętami trochę tak jest. Jakaś treść, pierwotnie duchowa i podniosła, jest stopniowo obudowywana zwyczajami. A tradycja bywa sympatyczna, pozwala oswoić nieosiągalną i surową tajemnicę wiary, daje trochę uśmiechu i okazji do zabawy… ale przecież pozostaje w jakiejś opozycji co do istoty święta. Czyli co roku w świętowanie jakoś wkleja się dysonans.

Marcin Olak Poczytalny: Podróż

Jadę. Brakuje mi podróży, ruchu, możliwości, więc cieszę się z każdej przejażdżki, każdej odrobiny przestrzeni. Wszystko wygląda tak normalnie, jakby nigdy nic. Samochody, sklepy, ludzie, autostrada – tak normalnie. A przecież nic nie jest normalnie.

Marcin Olak Poczytalny: Bayraktar

Brakuje mi słów. Nie napiszę dziś o muzyce. Wszystkie płyty, po które ostatnio próbowałem sięgnąć, brzmiały mi jakoś nieadekwatnie, nie na miejscu, choć przecież dźwięki mądre i piękne. Nie chcę też pisać o tym, co czuję, bo nie uniknąłbym patosu, a kolejny tekst o bezradności, stracie, rozpaczy – czy to aby na pewno potrzebne?

Marcin Olak Poczytalny: Jak układać playlisty na lodowiska?

Kupiłem łyżwy. To poważna i przemyślana decyzja. Skoro kultura została na lodzie, uznałem, że przynajmniej mogę się trochę poślizgać. Czyli łyżwy.

 

Marcin Olak Poczytalny: Czas

Siedzę przy oknie. Słońce powoli zachodzi, niebo robi się sino-pomarańczowe. Takie schyłkowe. Myślę o tym jak szybko płynie czas. Upływa. Znika. Przeszłości nie ma – cudownej, strasznej, szczęśliwej czy tragicznej – już nie ma. Można iść dalej. Nawet trzeba, siedzenie przy oknie nie jest optymalnym rozwiązaniem. Pozostaje tylko znaleźć odpowiedź na pytania... Dokąd? Po co? Jak?

Marcin Olak Poczytalny: Holiday Special

Przygotowania do świąt, poszedłem do sklepu po mandarynki. Przecież nie może być wigilii bez mandarynek. Wchodzę do sklepu, w środku ludzie pakują wszystko co się da do wózków, jakby robili zapasy na wojnę. Znalazłem mandarynki. Odczekałem cierpliwie, aż osoba przede mną skończy wybierać pięć owoców z kosza zupełnie takich samych pomarańczowych kulek. Pakuję. Dużo, przecież święta powinny być na bogato.

Marcin Olak Poczytalny: Chwila przed

Noc. Zmierzch teraz zapada wcześniej, wszystko się wycisza, milknie; robi się trochę tajemniczo, życie schodzi w ukrycie, w podziemie. Siedzę w piwnicy klubu, pomału szykuję się do koncertu. Coś gram, nareszcie gram. Jestem spragniony występów przed ludźmi, spotkania, budowania jakiejś wspólnej energii… Ale coś się zmieniło.

Marcin Olak Poczytalny: Nieczułość

Wieczór siedzę w pracowni. Ciepło mi, piję kawę… Tymczasem na naszej granicy koczuje grupa uchodźców. W nocy mogą już być przymrozki, a ci ludzie nie mają nic – leków, ubrań, wsparcia, jedzenia… Nic. Nie, nie przyjmuję do wiadomości, że istnieje jakakolwiek wyższa racja, która usprawiedliwiałaby pozbawienie tych ludzi szans na przeżycie. Nic nie usprawiedliwia tego cholernego stanu wyjątkowego, nic. Żaden rozkaz nie tłumaczy bezduszności, nieczułości, przyzwolenia na ich cierpienie. Można dyskutować o tym, czy ich przyjąć, czy przesłać dalej.

Strony