Marcin Olak Poczytalny

Marcin Olak Poczytalny: Upał.

Mam kłopot z tym felietonem. Mam nawet pomysł. I kilka płyt, które naprawdę fajnie by mi się wkleiły w tekst. I naprawdę mam ochotę napisać, przecież to lubię. Pamiętam, że kiedyś zabawa słowami sprawiała mi przyjemność, to było fajne… ale to jak przez mgłę. Teraz rzeczywistość jakoś mi zobojętniała, straciła znaczenie, kolory, smaki. To na pewno przez ten upał. Paleta kolorów skurczyła się do takiego prześwietlonego czegoś – biały, jaskrawy żółty?

Marcin Olak Poczytalny: Po co to komu?

Dawno temu, na wykładach z historii muzyki, słyszałem, że muzyka była zawsze mocno związana z obyczajami, obrzędami, zabawą. Że była zawsze obecna, że pełniła ważną funkcję społeczną, że była potrzebna. Że była po coś. I muszę przyznać, że jakoś mi się to kłóciło z codziennością. Cały czas trochę się kłóci.

Marcin Olak Poczytalny: Cofam czas

Cofam czas

 

Słucham Cecila Taylora. Koncert z Warszawy, z 1968 r. Grał na festiwalu Jazz Jamboree, w Filharmonii Narodowej. Mnie nie było jeszcze na świecie.

Marcin Olak Poczytalny: Wiara

Sytuacja się jakoś stabilizuje. W Ukrainie wojna – straszna, nieludzka, ale słyszymy o niej kolejny dzień. Nie mam innego wyjścia, uczę się z tym żyć. Jeszcze dłużej trwa gehenna uchodźców na granicy z Białorusią. Przez wojnę ten temat zniknął z nagłówków, ale przecież to się ciągle dzieje. I jest straszne. Żeby nie zwariować czytam mniej wiadomości, telewizji nie oglądam już od dawna.

Marcin Olak Poczytalny: Przyzwyczajenie

Pogoda dopisała. Cieplutko, słoneczko przygrzewa. Nic, tylko robić grilla. Co prawda Ukraina ciągle walczy, ludzie giną i cierpią – ale ile można o tym słuchać? Przyzwyczajenie jest potężną siłą, przyzwyczaić się ponoć można do wszystkiego. Pogodzić z każdą stratą, przyjąć do wiadomości i zaakceptować każde okropieństwo… Psychologia zna pojęcie habituacji, to proces polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec.

Marcin Olak Poczytalny: Dysonans

W zasadzie ze wszystkimi świętami trochę tak jest. Jakaś treść, pierwotnie duchowa i podniosła, jest stopniowo obudowywana zwyczajami. A tradycja bywa sympatyczna, pozwala oswoić nieosiągalną i surową tajemnicę wiary, daje trochę uśmiechu i okazji do zabawy… ale przecież pozostaje w jakiejś opozycji co do istoty święta. Czyli co roku w świętowanie jakoś wkleja się dysonans.

Marcin Olak Poczytalny: Podróż

Jadę. Brakuje mi podróży, ruchu, możliwości, więc cieszę się z każdej przejażdżki, każdej odrobiny przestrzeni. Wszystko wygląda tak normalnie, jakby nigdy nic. Samochody, sklepy, ludzie, autostrada – tak normalnie. A przecież nic nie jest normalnie.

Marcin Olak Poczytalny: Bayraktar

Brakuje mi słów. Nie napiszę dziś o muzyce. Wszystkie płyty, po które ostatnio próbowałem sięgnąć, brzmiały mi jakoś nieadekwatnie, nie na miejscu, choć przecież dźwięki mądre i piękne. Nie chcę też pisać o tym, co czuję, bo nie uniknąłbym patosu, a kolejny tekst o bezradności, stracie, rozpaczy – czy to aby na pewno potrzebne?

Marcin Olak Poczytalny: Jak układać playlisty na lodowiska?

Kupiłem łyżwy. To poważna i przemyślana decyzja. Skoro kultura została na lodzie, uznałem, że przynajmniej mogę się trochę poślizgać. Czyli łyżwy.

 

Strony