Marcin Olak Poczytalny

Marcin Olak - Akt ósmy

Po felietonie Antoniego Szczepańskiego wybuchła burza. W sumie to było do przewidzenia, myślę, że autor się z tym liczył. Choć przecież nie napisał nic, czego byśmy nie wiedzieli, prawda?

Marcin Olak Poczytalny: Z zamkniętymi oczami

Leżę. Jakaś gorączka mnie dopadła, raczej nie COVID, ale i tak skuteczna. Głowa boli, brakuje siły na cokolwiek. No, skoro tak, to niech będzie. Leżę.

Marcin Olak Poczytalny: O co chodzi

W maju miałem wreszcie coś zagrać. Oczywiście nic z tego nie będzie. To znaczy może będzie, ale nie wiadomo kiedy. Organizator nawet nie spróbował podać kolejnych terminów – i chyba tak jest po prostu uczciwiej. Przecież nic nie wiadomo, nic się nie da zaplanować. Zagramy jak będzie można. I jeśli jeszcze będzie nam się chciało.

Marcin Olak Poczytalny: Stabilizacje

Dzień się skończył, jestem zmęczony, choć w zasadzie niewiele się wydarzyło. Pracuję zdalnie, nie muszę nigdzie wychodzić. Czasem jakieś zakupy. Może spacer, żeby zachować choć trochę równowagi. A potem z powrotem w wir doraźnych obowiązków, czas podzielony pomiędzy domowników i klawiaturę komputera. Czyli tak wygląda stabilizacja?

Marcin Olak Poczytalny: Równowaga

Z okna widzę niebo i wschodzące słońce. I kabel. Taki, który doprowadza prąd do domu sąsiadów. Czasem siadają na nim ptaki – dziś ich nie ma, może jeszcze jest za wcześnie? Patrzę i wyobrażam sobie linoskoczka, który idzie po czymś takim.

Marcin Olak Poczytalny: Zmęczony

Niedziela. Słońce. Odpoczynek. Tak, przydałoby się odpocząć…

Marcin Olak Poczytalny - Wyjeżdżam na Mandorlę

Po wojnie warszawską starówkę odbudowywano w oparciu o obrazy Bernardo Belotta zwanego Canaletto. Nie zachowały się żadne plany, żadne dokumenty – i wtedy z pomocą przyszła sztuka. Okazało się, że obrazy są na tyle szczegółowe, że w oparciu o nie można było odbudować stare miasto. W tym wypadku sztuka odwzorowywała rzeczywistość bardzo dosłownie – choć ponoć Canaletto znany był z tego, że na swoich obrazach poprawiał co bardziej ewidentne błędy architektów… Może chciał być miły, może chciał, żeby jego obrazy się podobały?

Marcin Olak Poczytalny: Play

Każdy chyba ma taką płytę. Ważną, przełomową. Taką, która coś otworzyła, od której się coś zaczęło.

Oczywiście ja mam, nawet kilka. Do tej nie wracałem od dawna, może dlatego, że kiedy się ukazała, słuchałem jej w zasadzie bez przerwy, w kółko. Spisywałem solówki, analizowałem akordy… Nie, nigdy nie ćwiczyłem spisanych fragmentów, chciałem zrozumieć, ale nie kopiować. A przede wszystkim słuchałem i słuchałem, raz za razem, zachwycony jak dziecko.

Chick Corea i Bobby McFerrin, Play.

Marcin Olak Poczytalny: 100

Jeśli się nie pomyliłem, to jest mój setny felieton, który tu się ukazuje. Magia liczb jest nieco zawodna, nie mam ochoty nic podsumowywać. Dobrze się bawię pisząc te teksty, a jeśli ktoś czasem bawi się równie dobrze czytając, to jest mi bardzo miło. I to w zasadzi tyle, jeśli chodzi o jakieś podsumowania. Choć z drugiej strony…

Marcin Olak Poczytalny: Dylan

Naprawdę myślałem, że to ubiegły rok był dziwny. A potem zobaczyłem szturm na Kapitol. I szaleńca, który jest tak przekonany  o własnej racji, że jest gotów podpalić swój kraj, byle tylko nie oddać władzy, nie przyznać się do porażki.

Strony