Marcin Olak Poczytalny: Dysonans

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

W zasadzie ze wszystkimi świętami trochę tak jest. Jakaś treść, pierwotnie duchowa i podniosła, jest stopniowo obudowywana zwyczajami. A tradycja bywa sympatyczna, pozwala oswoić nieosiągalną i surową tajemnicę wiary, daje trochę uśmiechu i okazji do zabawy… ale przecież pozostaje w jakiejś opozycji co do istoty święta. Czyli co roku w świętowanie jakoś wkleja się dysonans.

 

Teraz dysonans mam większy. Bo jak tu życzyć wesołego czegokolwiek, kiedy rosyjscy żołnierze dopuszczają się takich potworności?

 

Jestem bezradny. Przeglądam wiadomości, bo przecież nie wolno mi nie wiedzieć, nie mogę zamknąć oczu... Ale rzeczywistość jakoś mi się rozkleja. Bo najpierw czytam o potwornościach, o rosyjskiej kobiecie zachęcającej swojego męża do gwałcenia Ukrainek… a kilka nagłówków niżej jest sport. I posłowie, którzy nie wprowadzają embarga na rosyjski gaz. Czy to aby na pewno wiadomości z tego samego wszechświata?

 

Do tego są święta, wypadałoby jakieś życzenia złożyć. To ja pozwolę sobie życzyć nam wszystkim tego, żeby dysonans świąteczny był znów taki jak zazwyczaj. Żeby skończyła się ta bezsensowna wojna. Ta i wszystkie inne. Żeby wszyscy zbrodniarze zostali osądzeni, żeby już nikt nigdy nie odważył się na nikogo napadać. Żeby było normalnie.

 

A muzyka? Muzyki dziś słucham starej, składanki z 1975 roku. John Lennon i Plastic Ono Band, „Shaved Fish”. Z jednej strony cieszą te dźwięki, bo przecież to dobre granie… a z drugiej strony jest w tym coś smutnego, że piosenki o pokoju i prawach kobiet po tylu latach są wciąż aktualne.

 

Zapętlam „Give Peace a Chance”. Głośno. Może usłyszą.