A Tribute To Alvin Fielder (Live At Vision Festival XXIV)

Autor: 
Piotr Wojdat
Kidd Jordan, Joel Futterman, William Parker, Hamid Drake
Wydawca: 
Mahakala Music
Data wydania: 
19.06.2020
Dystrybutor: 
Mahakala Music
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Edward "Kidd" Jordan - Tenor Saxophone, Joel Futterman - Piano, William Parker - Contrabass, Hamid Drake - Drums & Percussion

W styczniu 2019 roku zmarł znakomity perkusista Alvin Fielder. Była to postać nietuzinkowa, jeden z ważniejszych członków ruchu AACM i artysta, którego do grania jazzu zainspirował wielki Max Roach. Tak się złożyło, że sporo ostatnio słuchałem muzyki autora “We Insist!” i trzeba powiedzieć, że był nie tylko znakomitym instrumentalistą, ale też pozostawił po sobie imponujący dorobek charakteryzujący się dużym rozstrzałem stylistycznym. Nie dziwi zatem, że mógł mieć aż taki wpływ na Alvina Fieldera i pewnie wielu innych artystów.

Niebezpiecznie jednak odbiegamy od głównego wątku tej recenzji. A jednak to nie Max Roach jest postacią, której saksofonista Kidd Jordan, pianista Joel Futterman, kontrabasista William Parker i perkusista Hamid Drake składają hołd. Warto pamiętać o Alvinie Fielderze - postaci raczej zapomnianej. Także dlatego, że to podobno właśnie on w połowie lat 70. przekonał Kidda Jordana do tego, żeby nie rzucać muzyki.

 

Obaj panowie zostali od tamtego momentu przyjaciółmi. Nie dziwi zatem, że Kidd Jordan zaledwie pięć miesięcy po śmierci Alvina Fieldera zagrał koncert poświęcony jego pamięci. A odbył się on w ramach New York’s Vision Festival. Do Kidda Jordana dołączyli artyści, którzy z Alvinem dzielili scenę.

Hołd sprowadza się do jednej długiej kompozycji - trwającej około 45 minut. Muzyka jest pełna werwy i wyłania się z chaosu. Słychać, że artyści mają ogromne doświadczenie w improwizacji, słuchaniu się nawzajem (na co szczególną uwagę w wywiadach zwraca pianista Joel Futterman) i mają pomysł na to, w jakim kierunku podążać. Przy tym wydaje się, że mamy tu do czynienia z muzyką, która wypływa z głębi serca i jest naszpikowana wspomnieniami związanymi z Alvinem Fielderem. Emocje są wyczuwalne, co wcale nie jest takie częste w przypadku muzyki swobodnie improwizowanej. Zachęcam do tego, żeby przekonać się o tym na własne uszy.