Marcin Olak Poczytalny

Marcin Olak Poczytalny - O stacjach benzynowych

Weekend w trasie. Teoretycznie, skoro dość dużo podróżuję, powinienem mieć wiele różnorodnych wrażeń… W praktyce na zwiedzanie zazwyczaj brakuje czasu, więc mój ogląd rzeczywistości ogranicza się do hoteli, restauracji i sal, w których gram. A, i jeszcze stacji benzynowych. O jedzeniu i restauracjach pewnie jeszcze kiedyś napiszę. Hotel jak hotel, nic szczególnego, w sumie można by trochę ponarzekać, że przydałby się remont, że smutno… Hotel bez gości ma swój specyficzny nastrój – trochę apatii, rezygnacji. Zazwyczaj jest lekko podniszczony, ale przecież nie naprawią, bo za co.

Marcin Olak Poczytalny - Mam dość

To jeden z tych dni, kiedy po prostu mam dość. Dość polityków, którzy pokazują nam obraźliwe gesty niczym pijany żul, przekonany, że zatriumfował. Dość nierzetelnych ludzi, którzy łamią dane słowo i zachowują się tak, jakby mieli do tego prawo, jakby wszystko było OK. Dość nieuczciwych handlarzy, którzy są chyba przekonani, że ich żądza zysku daje im prawo do oszukiwania klientów. Dość prymitywnych, drobnych cwaniaczków, z którymi – czy tego chcę, czy nie – muszę stykać się na co dzień.

Marcin Olak Poczytalny - Wolę mieć mniej

Zaczęło się od tegorocznych nagród Grammy. Rzecz jasna nie znałem wszystkich jazzowych nominowanych, więc postanowiłem nadrobić zaległości. Zestawiłem playlistę. Włączyłem. Po chwili pomyślałem, że mogę pójść jakimś tropem – zacząłem sprawdzać, co jeszcze ten konkretny skład nagrał. Usłużny algorytm podpowiedział mi kilka podobnych tracków, w sumie czemu nie? Po godzinie słuchania muzyki zauważyłem, że trochę oddaliłem się od wyjściowej playlisty… Wracam. Nie za bardzo pamiętam, czego już słuchałem, puszczam Esperanzę Spalding. Chyba to już było?

Marcin Olak Poczytalny - Muzycy wyklęci

Zastanawia mnie, jak często – mam nieodparte wrażenie, że ostatnio częściej – spotykam się z identyfikacją negatywną. Miłośnik jazzu nie identyfikuje się już tylko jako słuchacz płyt Coltrane’a. Musi jeszcze podkreślić, że nie poważa improwizacji otwartej, a free uważa za aberrację. Koneser awangardy nie może poprzestać na słuchaniu Braxtona czy Halvorson, musi jeszcze stanowczo wykluczyć wszystko, co mogłoby kojarzyć się z mainstreamem. Czy, nie daj Boże, z muzyką rozrywkową.

Marcin Olak Poczytalny - Wesołych Świąt!

Boże narodzenie to cudowny czas. Pomijam ten cały przedświąteczny galimatias, reklamy z Mikołajem i Last Christmas – tak, to jest słabe, ale nie o to mi chodzi.

Marcin Olak Poczytalny - Już tu byłem

Budzę się z przekonaniem, że jest bardzo wcześnie, po intensywności światła obstawiałbym jakąś piątą. Patrzę na zegarek, potem z niedowierzaniem podchodzę do okna. Jest już prawie ósma, ale na zewnątrz jest szaro i zdecydowanie zbyt ciemno. Przyjmuję do wiadomości wskazania zegarka, ale bez entuzjazmu.

Marcin Olak Poczytalny - Nie kupuj nowego samochodu, lepiej posłuchaj Nicka Cave’a

Zaczęło się. W sumie mogłem to przewidzieć, jest już druga połowa listopada – najwyższy czas, żeby w reklamach zaczął się pojawiać rumiany jegomość w czerwonym wdzianku, pokrzykujący swoje jowialne ho-ho-ho. Sam nie wiem, co mnie podkusiło, żeby włączać radio. Chciałem posłuchać wiadomości, choć przecież wiem, że są złe. I tak nie dosłuchałem ich do końca, nie dałem rady… Za to przed serwisem informacyjnym zostałem uraczony okolicznościową wiązanką reklam. Szlag by to trafił…

Marcin Olak Poczytalny - Jak to zrobił Mark Ribot?

Gdybym miał trochę więcej czasu, napisałbym relację z tego koncertu. Opisałbym interakcje pomiędzy muzykami, pewnie też zastanowiłbym się nad koncepcjami kompozycyjnymi i tym, w jaki sposób muzycy wychodzili od tematów i przechodzili do improwizacji. I same improwizacje. I jeszcze wymowę tego koncertu, bo to przecież pieśni buntu, w intencji wykonawców wymierzone przeciw obecnemu prezydentowi USA.

Marcin Olak Poczytalny - Spotkanie

Jadę na festiwal jazzowy na Podlasie. Słucham muzyki – na słuchawkach, cicho, żeby nie przeszkadzać współpasażerom. To jeden z tych momentów, kiedy mam ochotę wrócić do starszej muzyki. Niemalże automatycznie wybieram „Bitter” Me’Shell Ndegeocello – jedną z najsmutniejszych płyt, jakie mam w swoich zbiorach. Muzyka pomaga mi nazwać mój obecny stan – tak, jest mi trochę smutno. Nie, nie beznadziejnie. Smutno. Taki smutek zmienia perspektywę, zwalnia tempo. Zaczynam  słuchać i patrzeć wolniej, a więc uważniej.

Marcin Olak Poczytalny - Wybory

W muzyce improwizowanej fascynują mnie wybory dokonywane przez muzyków. To się dzieje natychmiast, w czasie rzeczywistym, bez możliwości przemyślenia czy skorygowania swojego stanowiska. Poszło! Gramy dalej! Ale co poszło, dlaczego zabrzmiały te a nie inne dźwięki? Jakie mają znaczenie, z czego wynikają?

Strony