Marci Olak Poczytalny: Taki Blues

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Pokój hotelowy, za oknem panorama blokowiska. Po horyzont bloki, ciemnoszare dachy. Mam pokój na najwyższym piętrze i znakomity widok na zupełnie nic. W nocy miał spaść śnieg, trochę na to liczyłem.

 

Nie, nie narzekam, szklanka jest w połowie pełna. Przecież jestem w trasie, gram. Pełne sale, publiczność fajnie reaguje, nawet śniadanie w hotelu było zaskakująco dobre. Przez chwilę mogłem nie myśleć o wszystkim, co jest nie tak, o wojnie, o tych niemoralnych mistrzostwach w Katarze…

 

Do porządku przywołała mnie kawa. Myślę, że to jest celowe działanie, taki kontrolny strzał w twarz na koniec posiłku, żeby nie było można się rozmarzyć. Otóż kawa przy śniadaniach zawsze jest bardzo zła. Tak bezlitośnie. Nawet jeśli wszystko inne jest ok, to kawa niezawodnie będzie porażką. Przez chwilę myślałem o jakimś cappuccino, ale w ostatniej chwili zauważyłem, że zamiast normalnego mleka do ekspresu podłączony jest pojemnik z jakimś białym proszkiem. No dobra, espresso… Nie, naprawdę nie narzekam, szklanka jest pełna, tak prawie do połowy, słowo. Ta kawa była po prostu bez smaku, kiedy pomyślę o tym jak mogła smakować to w zasadzie przyjmuję to z ulgą…

 

I wtedy do mnie dociera, że ja tu pastwię się nad hotelową kawą, a kilkaset kilometrów stąd ten cholerny zbrodniarz pozbawił ludzi prądu na zimę. Odpala setki rakiet żeby zabijać bezbronnych, bo z prawdziwymi żołnierzami trochę mu nie szło. Jak psychopata, tchórz, który boi się podskoczyć szefowi w pracy, więc w domu bije żonę i dzieci.

 

Nie, nie znęcam się nad sobą, to nie jest tak, że chcę odmawiać sobie każdej radości. Po prostu nie wolno mi zapomnieć.. ale wiesz, czasem, kiedy brakuje już siły, żeby pamiętać, trochę obojętnieję. Mniej się smucę ale i mniej mnie bawi. Taki mechanizm obronny, taki blues. 

 

Wczoraj w drodze do hotelu słuchaliśmy przez chwilę koncertu urodzinowego Pastoriusa. Cudowna muzyka z czasów, kiedy wszystko było możliwe, kiedy jeszcze można było mieć nadzieję, że wszystko będzie OK. Jakiś czas temu te dźwięki pewnie by mnie rozwaliły, wepchnęły we wspomnienia i rozpamiętywanie, a teraz tylko się uśmiechnąłem. Tak do połowy, jak ta szklanka. 

 

W hotelu przeczytałem wiadomości z Ukrainy, poćwiczyłem trochę, a do snu włączyłem Pastoriusa.

 

Taki blues.