The River of Anyder

Autor: 
Kajetan Prochyra
Stefano Battaglia Trio
Wydawca: 
ECM
Dystrybutor: 
Universal Music Polska
Data wydania: 
02.09.2011
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Stefano Battaglia piano; Salvatore Maiore double-bass; Roberto Dani drums

Stefano Battalgia jest trochę wykształciuchem... W bardzo dobrym znaczeniu tego słowa. Kolejne jego albumy to nie tylko porcja intrygującej, nieprzewidywalnej muzyki, ale także zagwostka intelektualna, pełna kontekstów i odniesień. To on właśnie w swojej dyskografii ma album "Re"Pasolini", odnoszącą się do twórczości jednego z najważniejszych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych reżyserów kina Włoskiego, a właściwie europejskiego i światowego. Do nagrania swojej poprzedniej płyty zaprosił Battaglia perkusjonalistę Michela Rabię - razem stworzyli fascynujący album "Pastorale", na którym znalazły się m.in. "Kursk Requem" - pamięci 118 członków załogi rosyjskiego okrętu podwodnego, który zatonął na Morzu Barentsa w 2000 roku; czy "Tanztheater" dedykowany zmarłej w 2009 roku, choreografce, rewolucjonistce tańca Pinie Bausch. W tym roku Battaglia przynosi nam kolejny album, zabierając w kolejną podróż.

Tym razem włoski pianista powrócił do pracy ze swoim trio - Salvatore Maiore na kontrabasie i Roberto Danim na perkusji. Koncepcja albumu osnuta jest wokół podróży przez fikcyjne, magiczne, utopijne i legendarne miejsca i krainy. Tytułowa "River of Anyder" to rzeka przepływająca przez Utopię - idealne miasto naszkicowane przez Thomasa More'a. Podróż rozpoczynamy jednak w świecie J.R.R. Tolkiena Minas Trith, stolicy Gondoru. Krążac przez chwilę między górą Ararat a wyspą Bensalem - Nową Atlantydą Francisa Bacona, mityczne tybetańskie królestwo Sham-bha-lah przez "Nigdzie" ("Nowhere Song") docieramy w końcu do Gdziekolwiek ("Anywhere Song"). Dołączona do płyty książeczka zawiera cytaty m.in. Jalala ad-Din Rumiego, Arthura Rimbauda czy Hildegardy z Bingen. Ten muzyczno-filozoficzny esej płynie przez wszystkie te światy i kultury - jak tytułowa rzeka Anyder. 

Muzycznie nie jest to ani zbiór wielokultorowych stylizacji ani też trudne konceptualne wyzwanie, jak było to np. na "Pastorale". Najwięcej jest tu eksploracji możliwości muzycznych improwizowanego trio, zdecydowaną ręką prowadzonego przez pianistę. "The River of Anyder" nie wbija w fotel od pierwszych dźwięków, tak jak poprzedni krążek. Dużo tu Jarrettowskiej kontempacji spod znaku "Sacred Hymns". Ta płyta dojrzewa w słuchaczu. Warto dać jej czas. 

 

1. Minas Tirith; 2. The River of Anyder; 3. Ararat Dance; 4. Return to Bensalem; 5. Nowhere Song; 6. Sham-bha-lah; 7. Bensalem; 8. Anagoor; 9. Ararat Prayer; 10. Anywhere Song