Azure

Autor: 
Kajetan Prochyra
Gary Peacock / Marilyn Crispell
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
17.06.2013
Dystrybutor: 
Universal Music Polska
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Gary Peacock double bass; Marilyn Crispell piano

Jest jedną z niewielu pianistów, którzy godni są wyzwania jakim jest free jazz - to wielokrotnie powtarzane zdanie napisał o Marilyn Crispell dziennikarz New York Timesa John Pareles. Pamiętam mój pierwszy kontakt z jej muzyką, z jej językiem - nowym, otwartym, nieoczywistym, subtelnym a za razem bardzo naturalnym. Kiedy się jej słucha, trudno oprzeć się wrażeniu, że przy klawiaturze siedzi mądry człowiek. Oto w nasze ręce trafia zapis jej rozmowy, spotkania z Garym Peacockiem.

Choć właściwie powinienem zacząć inaczej - wszak to nazwisko kontrabasisty widnieje na okładce płyty jako pierwsze. Jednak tych dwoje artystów łączy historia na tyle długa i intensywna, że kolejność nie ma tu znaczenia. Trio z Paulem Motianem „Amarylis” czy wcześniejszy album „Nothing ever was, anyway” - zawierający kompozycje Annette Peacock - żony kontrabasisty, to tylko ślady tej relacji. 

Od końca lat 70tych Marilyn Crispell obracała się w kręgu świętych szaleńców sceny kreatywnej, wśród których najjaśniej świecił Anthony Braxton. Choć ich wspólne nagrania ukazały się na płytach dopiero w latach 90tych, praktycznie całą poprzednią dekadę artyści ci spędzili razem podróżując po całym świecie i nagrywając muzykę w najróżniejszych gwiazdozbiorach. Czasem dołączała Crispell do zespołu Roscoe Mitchella, Leo Smitha, Regiego Workmana czy Andrew Cyrillea. W Europie jej ścieżka krzyżowała się z drogami Petera Kowalda, Irene Schweizer czy Barry Guya New Orchestra. Jako doskonale wykształcona pianistka klasyczna bez trudu wykonywała partytury Johna Cage’a czy Anthony’ego Davisa. Gdyby jej słuch był wzrokiem, widziałaby świat pod kątem 360 stopni.

Gary Peacock - choć od dawna cieszy się statusem jazzowegobłogosławionego, jako członek tria świętego Keitha Jarretta - w rzeczywistości, prowadzi conajmniej bujne życie pozamuzyczne. Kontrabasistą został przez przypadek, gdy po wykształconego pianistę i perkusistę upomniała się armia. Wysłany do bazy wojskowej w Niemczech Zachodnich, po godzinach gry w orkiestrze, powołał do życia własny zespół. Wkrótce jednak pojawił się vacat na stanowisku basisty. Z braku chętnych, za instrument chwycił sam Peacock i tak już zostało. Po powrocie do USA osiadł w Nowym Jorku i choć lata 60te spędził u boku najznakomitszych artystów improwizatorów - Alberta Aylera, Dona Cherry czy Paula Bleya -  w roku '69tym postanowił wyjechać do Japonii by zgłębiać tamtejszą filozofię i medycynę. Po czterech latach wrócił by na Uniwersytecie w Waszyngtonie obronić dyplom z biologii. I choć potem większość swego życia poświęcił muzyce, tak w jego grze, jak i muzycznych wyborach słychać dystans, przestrzeń i wiele pozajazzowych horyzontów. 

Crispell i Peacock w duecie grali ze sobą od lat. "Azure" jest jednak pierwszą dokumentacją tej relacji. Materiał jest w całości improwizowany, choć niektóre utwory muzycy postanowili przypisać autorstwo - Pecockowi “Lullaby”, “The Lea” i “Puppets” a Crispell “Patterns”, “Goodbye” i “Waltz after David M”. Tytuł płyty wybrała Crispell, jak sama przyznaje, usłyszała w muzyce przestrzeń, a z nią lazurowy splotu błękintu morza i nieba.  

Jest w tej muzyce medytacja - wszak oboje praktykują buddyzm. Nie znaczy to jednak, że album jest jakkolwiek sposób stonowany. To fascynujące studium dialogu, wzajemnego słuchania, zadawania pytań i budowania odpowiedzi, które także są pytaniem. Te składniki są fundamentem zarówno jazzu jak i relacji międzyludzkich w ogóle. To bardzo naturalna a przy tym nieoczywista opowieść znakomitych Artystów. To wielka przyjemność móc przysłuchiwać się ich rozmowie. 

1. Patterns; 2. Goodbye; 3. Leapfrog; 4. Bass Solo; 5. Waltz After David M.; 6. Lullaby; 7. The Lea; 8. Blue; 9. Piano Solo; 10. Puppets; 11. Azure