Big Vicious

Autor: 
Piotr Wojdat
Avishai Cohen
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
14.02.2020
Dystrybutor: 
Universal Music Polska
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Avishai Cohen - trumpet, electronics Uzi Ramirez - Guitar Yonatan Albalak - Guitar, Bass Aviv Cohen - Drums Ziv Ravitz - Drums, Live Sampling

Trębacz Avishai Cohen chyba na dobre zadomowił się już w ECM. “Big Vicious” to już czwarty jego album, który został wydany przez monachijską wytwórnię. Tym razem artysta występuje ze swoim elektroakustycznym zespołem Big Vicious, a więc z grupą, która powstała w 2013 roku po tym, jak trębacz wrócił z Nowego Jorku do Izraela. Otrzymujemy album będący podręcznikowym przykładem na to, jak zainteresować jazzem tych słuchaczy, którzy jazzu… nie słuchają.

“Big Vicious” zostało nagrane w trakcie trzydniowej sesji w studiu La Buissonne we Francji. Na albumie znalazło się dziewięć autorskich kompozycji, do których artysta dorzucił dwa utwory innych wykonawców. Jednym z nich jest “Teardrop” Massive Attack, moim zdaniem akurat ze zbyt przesłodzoną melodią zagraną na trąbce przez lidera, która trochę psuje ogólne pozytywne wrażenia. Drugi to słynna “Sonata Księżycowa” Ludwiga Van Beethovena i ta udała się zespołowi lepiej niż wersja utworu klasyków trip hopu. Jest także cytat z utworu Blue Öyster Cult "Don't Fear the Reaper" w “This Time It’s Different”. A być może trafiają się jeszcze jakieś inne motywy i inspiracje. Pewne jest jednak to, że na płycie nie znalazło się np. “Pyramid Song” Radiohead. Trochę to dziwne, bo koncertowe wykonanie tego utworu cieszy się sporą popularnością w serwisie YouTube.

 

“Big Vicious” to przystępna, przyjemna i jednocześnie ciekawa płyta. Avishai Cohen ma talent do tworzenia ładnych melodii, ale duże wrażenie wywarł na mnie także gitarzysta Uzi Ramirez i perkusista Ziv Ravitz, który w trakcie sesji nagraniowej zajmował się także samplowaniem muzyki na żywo. Na moje ucho to właśnie wymienieni przeze mnie artyści przyczynili się do tego, że brzmienie jest przestrzenne, zwiewne i z domieszką umiarkowanie dawkowanej psychodelii. Komu ECM kojarzy się obecnie głównie z muzyką dla smutnych panów, niech rozpocznie słuchanie albumu od utworu "King Kutner". Powinien postawić na nogi szybciej niż podwójne espresso.

 

1. Honey Fontaine, 2. Hidden Chamber, 3. King Kutner, 4. Moonlight Sonata, 5. Fractals, 6. Teardrop, 7. The Things You Tell Me, 8. This Time it's DIfferent, 9. Teno Neno, 10. The Cow & The Calf, 11. Intent