Responsio Mortifera

Autor: 
Piotr Rudnicki
Jerzy Mazzoll
Wydawca: 
Osso Publisher
Dystrybutor: 
www.facebook.com/mazzolljerzy
Data wydania: 
18.10.2012
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Mazzoll - improwizowane teksty i muzyka, kompozycje oraz klarnet basowy i głos; prowadzenie zespołu i kierownictwo nagrań; Emiter - produkcja muzyczna, mastering, kompozycje i improwizacja na low-fi samplerach i zabawkach, kreacja brzmień elektro-akustycznych. W nagraniu wzięło udział 19 muzyków. Muzykę wykreowano na bazie arhythmic perfection archive.

Nie ma dla recenzenta bardziej komfortowej sytuacji, niż gdy przy pisaniu o płycie może posłużyć się numerologią. Zabiegu tego często się jednak nadużywa, w zaufaniu do magii liczb powiązując z jej pomocą na siłę fakty związane ze sobą w zupełnie inny sposób lub niezwiązane w ogóle. Z „Responsio Mortiferą” sprawa ma się inaczej. Druga, a jeśli liczyć nagrania „studyjne” (choć to bardzo daleko idące uproszczenie) to pierwsza po kilkuletniej nieobecności scenicznej płyta Jerzego Mazzolla jest zaplanowana w najmniejszym szczególe. Układ i czas trwania albumu, który w 41 minut i tyleż sekund mieści dokładnie 14 utworów ma w jego przypadku nie byle jakie znaczenie – nie mniejsze, niż każdy z obecnych na „Responsio Mortiferze” dźwięków. I zawartej w nich prawdy.

Responsio Mortifera to głęboko przemyślana płyta-konstrukcja. Głównych budowniczych jest dwóch, pomniejszych – blisko dwudziestu, ponieważ tylu właśnie muzyków, obok lidera, wzięło udział w zbieranych przez Mazzolla od lat nagraniach, które ukształtowały album. Elementy te spośród wielu wybrał i przetworzył w jedną całość Marcin Dymiter, wieloletni eksperymentator na niwie improwizacji elektronicznej i elektroakustycznej. Selekcja, dogrywanie i składanie materiału trwało ponad rok, a osiągnięty efekt artystyczny jest dojmujący.

Jerzy Mazzoll pozwala słuchaczom na wgląd w najgłębsze zakamarki swego twórczego „ja”, i jest w tej wypowiedzi do bólu szczery, jak choćby w przeszywającej recytatywie „Tak, Tak” (co znamienne, oznaczonej podtytułem tożsamym z tytułem całej płyty). Pośród gęsto zaplecionych cegiełek budujących materię muzyczną albumu znajdziemy między innymi oddechy klarnecisty czy też odgłos stuknięcia łyżeczki o filiżankę, które zazwyczaj pomijane jako „brudy”, tutaj stanowią osnowę osobnych kompozycji, zwracając uwagę na głębię otaczającego nas świata dźwięków i nie zezwalając na jednoznaczne rozstrzygnięcie o większej wadze jednych nad drugimi. Zwłaszcza na tej płaszczyźnie widoczny jest wkład producenta muzycznego Responsio Mortifery Emitera, który nie wahał się użyczyć wszystkich swych talentów dla dobra albumu, de facto stając się jego współautorem.

Tkanka impro-nie-jazzowych partii żywych instrumentów Mazzolla i jego archiwum jest ogniwem nie podstawowym, lecz równorzędnym. Tu także znajdują się perły, jak hipnotyczny kameralny basklarnet i tuba w Czekając Na Golgotę, solo nieodżałowanego Andrzeja Przybielskiego (Ostatnie Słowo) lub podnoszące napięcie przewijające się gdzieniegdzie smyczki. Z pierwotnego planu płyty w całości złożonej z improsongów pozostało kilka, ale pojawiają się w odpowiednich momentach i smakują – jak zwykle – wyśmienicie. Słowa Czajnik piszczy, życie gwiżdże / Każdy ma swoją rację by istnieć tu mogłyby właściwie wystarczyć za całą recenzję Responsio Mortifery, która jest – jeszcze raz powtórzmy – szczerym i bardzo ludzkim improwizowanym dialogiem ponad podziałami gatunkowymi. Tak powinny brzmieć i wyglądać (okładka autorstwa Aurory Lubos zasługuje na osobne brawa)  płyty prawdziwe i współczesne. Poproszę jeszcze raz to samo! 

01. Na Granicy...; 02. To Ja! - Miś; 03. Mój Krzyż /solo Heinrich Chastca/; 04 O Tyle Bliżej...; 05. Ostatnie Słowo /solo Andrzej Przybielski/; 06. Rozmowy S Catem /vocal Mazzoll/; 07. Czekając Na Golgotę; 08. Tak, Tak /czyli Responsio Mortifera/; 09. Idąc Do Domu; 10. Miejsce Spotkania; 11. Gdy Otwiera Się Niebo; 12. Świętych Obcowanie; 13. ... I Nie Ma Nic?; 14. Pojednanie