Dni Muzyki Nowej: Atmen Trio i Emiter w gdańskim Żaku

Autor: 
Piotr Rudnicki
Autor zdjęcia: 
Rafal Nitychoruk / www.zaduzoslow.pl

Powołanie do życia festiwalu pod nazwą Dni Muzyki Nowej jest inicjatywą wymagającą sporej odwagi oraz determinacji. Trzeba się nieźle nagimnastykować, aby znaleźć dziś w tej materii zjawiska naprawdę świeże, a zarazem interesujące, podczas gdy tyle już widzieliśmy i słyszeliśmy, a o niemożliwości stworzenia całkowicie nowej kombinacji trzech nut głoszono już kilkadziesiąt lat temu. Nihil więc Novi Sub Sole? Nie do końca. Gdański Żak znów podjął wyzwanie i sprowadził kilku artystów, którzy w różny sposób prezentują najnowsze tendencje w muzyce współczesnej. Wczoraj zaprezentowali się pierwsi z nich.

Dość wyświechtany i nadużywany termin „nowość” nie jest ani najodpowiedniejszym, ani też najuczciwszym określeniem tego, co miało wczoraj miejsce w Sali Suwnicowej. Ani Atmen Trio, ani Emiter nie pokazali nic co byłoby całkowicie nowe (co, jak już się umówiliśmy, w praktyce nie jest prawie w ogóle możliwe), niemniej jednak nie jest to żaden przytyk, a z pewnością wielu spośród zgromadzonych widzów mogło czuć się zaskoczonymi. Bardziej akuratnym wyrazem byłaby tu „premiera”, gdyż w obu przypadkach mieliśmy do czynienia z pierwszymi publicznymi wykonaniami przygotowanych projektów.

Żeńska grupa Atmen Trio, zaliczająca na Dniach Muzyki Nowej swój debiut sceniczny, zaprezentowała eklektyczny spektakl zatytułowany Inkantacje, w którym muzyka inkrustowana była bogato środkami wyrazu z natury teatralnymi. Zsynchronizowane z niezwykle plastycznymi wizualizacjami Aleksandra Zielenia i Piotra Wasilewskiego dźwięki małych perkusjonaliów, wokalu, oboju (!) oraz kontrabasu w rozmaitych kombinacjach (czasem w oparciu o przygotowane motywy, częściej improwizowane) tworzyły iskrzące się różnoraką nastrojowością, oddzielone od siebie ruchem scenicznym tria mini-scenki muzyczne – od nostalgicznych partii oboju solo do klimatu kameralnej sali filharmonii (duet oboistki Małgorzaty Kęsickiej z Moniką Kwiatkowską na kontrabasie) lub improwizacji wokalnych liderującej zespołowi Agnieszki Kamińskiej, dysponującej technikami przypominającymi metody Olgi Szwajgier czy Audrey Chen. Inspiracja twórczością artystów występujących w październiku podczas Forum Mistrzów Improwizacji Solowej była wyraźna jeszcze w jednym miejscu, gdy Atmen Trio zagrało fragment na miski z wodą i kamienie (vide spektakularny supersamowy koncert Zdzisława Piernika), co świadczy o tym, jak szybko nowe idee mistrzów muzyki współczesnej są podchwytywane i kreatywnie rozwijane. Inkantacje w całości i w częściach były bardzo udanym debiutem Atmen Trio, a widzowie nagrodzili spektakl gromkimi owacjami.

Organizator wspomnianego festiwalu Jerzy Mazzoll był duchowo (jak i poniekąd także całkowicie fizykalnie) obecny również przy okazji koncertu drugiego z wykonawców – Emitera (jednym z ostatnich jego dzieł jest produkcja muzyczna i mastering Responsio Mortifery Jerzego). Marcin Dymiter zaprezentował ultraminimalistyczny program air/field/feedback. Zwoławszy rozproszoną podczas przerwy publikę za pomocą donośnego niskiego white noise'u, który całkowicie serio zatrząsł ścianami i sprzętami znajdującymi się wewnątrz Sali Suwnicowej, rozpoczął grę. Spod jednostajnego szumu niby-wiatru przetworzone dźwięki dochodziły nad wyraz oszczędnie, spośród zapętlonych elektronicznych punktów fonicznych niespiesznie wyrastały odgłosy przyrody i gwar żyjącego miasta, tudzież wokalizy jakichś oddalonych arii czy w końcu deszcz analogowych trzasków. Jednak właśnie powietrze oraz sprzężenia odgrywały rolę najznaczniejszą, gdyż szumne tło zdawało się dominować nad pozostałymi tonami, a i nie bez znaczenia był fakt, iż na scenie znajdował się wiatrak-wentylator, (którego podmuch przysiągłbym, że czułem, mimo zajmowania miejsca w ostatnim rzędzie). Wrażenie rzeczywiście niespotykane, i na pewno warto było  doświadczyć tego koncertu, który, niestety, nie wszyscy właściwie ocenili, stopniowo opuszczając gościnne wnętrze Sali Suwnicowej. Cóż, pozostaje nadzieja, że dziś wieczorem powrócą na stanowiska, bo czeka nas jeszcze wiele wrażeń.