Absolut Zero
Płytami z nazwiskiem Jona Irabagona na okładce zainteresować się zawsze warto, choć są jak przysłowiowe już pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo, czy trafi się na mniej lub bardziej klasyczny hard bop, beztroską zgrywę biorącą na warsztat wszelkie możliwe jazzowe estetyki czy też szalone projekty elektroniczne. Ostatnio ten wybitnie utalentowany saksofonista coraz częściej skłania się w kierunku szeroko pojętej stylistyki free, a efektem takich wycieczek jest między innymi album Absolut Zero.
Jak wielu obecnie artystów taką muzyką się zajmujących, również Irabagon trafił w końcu ze swoją działalnością pod skrzydła Marka Winiarskiego, szefa nieocenionej krakowskiej wytwórni Not Two. W towarzystwie „pożyczonych” od Clean Feedu Portugalczyków Hernani'ego Faustino i Gabriela Ferrandini – znanych między innymi z Red Trio – nagrał godzinną płytę, która będąc esencjonalnym przykładem wolnej improwizacji mieni się odcieniami, których u zwycięzcy Thelonious Monk International Saxophone Competition sprzed pięciu lat do tej pory nie było wielu okazji usłyszeć. Co trzeba zaznaczyć - Absolut Zero powstała w wyniku jednakowego wysiłku całej trójki. Nie ma na tej płycie lidera, akcenty rozłożone są równomiernie, a że muzycy na rzeczy się znają, słychać na nagraniu od początku do końca. Wspólnymi siłami panowie wycisnęli z otwartej formy ile tylko mogli –. i każdy dał z siebie co miał najlepszego. Gabriel Ferrandini to gwałtowność lekkich uderzeń, kompulsywny dynamizm rytmicznych figur i duża swoboda w korzystaniu z metalicznych dźwięków perkusyjnych talerzy. Hernani Faustino – przestrzeń drażnionych smyczkiem strun kontrabasu i uważne, płynnie, okrągłe ich szarpnięcia, z precyzją odpowiadające na poczynania kolegów.
By nie zostać wobec tak kreatywnej sekcji rytmicznej w tyle Jon Irabagon musiał podjąć wiele starań – tu na pomoc przyszła mu wrodzona erudycja i szeroki arsenał środków. W otwierającym album gęstym States Of Matters z początku ostrożnie, z czasem coraz śmielej wypluwa zaokrąglone pasaże, po czym dążąc w kierunku coraz wyższych tonów wraz z perkusją uderza z silniejszą energią i – po jej zamilknięciu - wspólnie z kontrabasem wycisza utwór bezdźwięcznymi prawie podmuchami w ustnik. W drugim z kolei, zatytułowanym Nova po półtoraminutowej solówce Hernaniego Faustino saksofonista przyłącza się rzewnym zawołaniem – by prawie do końca w duecie wysnuć subtelną historię z wdzięcznym motywem na finiszu. W Parallax towarzyszące mrówczej pracy sekcji rytmicznej partie altu są postrzępione i zgrzytliwe, w Cosmic Distance i Crust dominują rzeletnym, skondensowanym free zaś w Degrees Of Freedom osiągają najwyższe możliwe tony w odpowiedzi na forsowane przez Portugalczyków przemiany tempa i mocy. Postawieniem kropki nad i jest wieńczący album utwór Spacetime, w którym znany z umiejętności naśladowania Jon Irabagon posługuje się językiem bliskim Evanowi Parkerowi – ponad 10-minutowa kompozycja osnuta jest wokół hipnotycznego zapętlenia tonów altu.
Absolut Zero to znakomity dowód na to, ile treści można wydobyć posługując się formułą, która niczego nie podpowiada - gdy punktem wyjściowym jest cisza, zdani jesteśmy tylko na siebie i swoich scenicznych partnerów, a poza czystością brzmienia mamy jedynie własną intuicję. Tylko tyle lub aż tyle wystarczy na dobry początek współpracy, która – być może – wyda w przyszłości kolejne owoce. I mimo, iż słuchając kolejnych płyt muzyków improwizujących dobrze już o tym wszystkim wiemy, to jakże przyjemnie jest przekonać się o tym raz jeszcze.
1.States Of Matter; 2. Nova; 3. Parallax; 4. Cosmic Distance; 5. Crust; 6. Degrees Of Freedom; 7. Spacetime;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.