Mistico Mediterraneo
W minionym roku sukcesy wydawnicze monachijskiego ECMu przyniosły głównie nagrania amerykańskie - "Mirror" kwintetu Charlesa Lloyda (z Jasonem Moranem w składzie) oraz "Lost in a dream" Paula Motiana (także z Moranam przy fortepianie. Rok 2011 Manfred Eicher otwiera jednak wyraźnym tonem: oto jest europejski jazz, europejska muzyka improwizowana. Gdzie indziej takiej nie znajdziecie. Grupa wokalna A Filetta wykonująca tradycyjną muzykę korsykańską, spotyka się z dwoma improwizatorami z Włoch - trębaczem Paolo Fresu i bandoneonistą Daniele di Bonaventura. Efektem ich pracy jest onieśmielające, widowiskowe chciałoby się rzec, słuchowisko. A Filetta to grupa wokalna, która postanowila kontynuować, czy też ocalić od zapomnienia, tradycję korsykańskiej polifonii. Muzyka ta, jak chyba wszystko nad Morzem Śródziemnym, korzeniami sięga antyku. Obecny kierownik tego oktetu: Jean-Claude Acqaviva nie chce być jednak ani archeologiem ani kustoszem w muzeum. Trudno byłoby spodziewać się tego po kimś, kto do zespołu wstąpił w wieku trzynastu lat(!!!). Po 30 latach pracy z zespołem tak sam mówi o swoje "misji": W naszej tradycji odbija się życie ludzi. Dlatego właśnie tak ważne jest by powstrzymać się przed pokusą jedynie odtwarzania tego, co zostało napisane. Żyjemy wśród muzyki, muzyka żyje w nas i ewoluuje poprzez tworzenie jej na nowo. Tak było przez wszystkie epoki. W naszych kompozycjach chcemy poszerzać możliwości tej wokalnej estetyki. Paolo Fresu, jak wspominany niedawno Stefano Bollani, jest uczniem Enrcio Ravy. Nagrał z nim serię płyt-studiów, poświęconych wielkim jazzowym trębaczom: Davisowi, Bakerowi, Armstrongowi i Beiderbeckowi. Podobnie jak Rava, tylko kilkadziesiąt lat później, nagrywał z Carlą Bley ("The Lost Chords find Paolo Fresu"). Pisze muzykę do filmów, spektakli, performance'ów. Od 1998 roku kieruje festiwalem Time in Jazz.Daniele di Bonaventura to uznany włoski bandoneonista, pianista i kompozytor. Brał udział w przedsięwzięciach muzycznych i każdego chyba rodzaju - współpracował z Tootsem Tielemansem, Omarem Sosą, Dave'm Liebmanem, Miroslavem Vitousem, Davidem Murray'em i oczywiście plejadą włoskich gwiazd. Album "Mistico Mediterraneo" otwiera przejmujący, przeszywający prolog "Rex tremendae" z wbijającym się w pamięć chóralnym zaśpiewem "Ne me perdas illa die" - nie gub mnie panie w dzień rozprawy. Zaraz po nim bandoneon di Bonaventury, nagrany, po eceemowsku, tak, że słychać dokładnie każdy guzik, każdy ruch miechu, rozpoczyna liryczną pieśń "Liberata" To chyba najpiękniejszy moment albumu. W soczewce ogniskuje muzyczny pomysł "Mistico Mediterraneo": do świata porywających pieśni kontynuatorów antycznej tradycji korsykańskiej polifonii zaproszeni zostali improwizatorzy. Twórczość A Filetty jest tak pojemna, że nie było (na szczęście!) najmniejszej potrzeby by ją ujazzawiać. To Fresu i Bonaventura mieli sobie znaleźć w niej miejsce na budowanie wartości dodanej. "Liberata" napisana została przez A Filettę do filmu dokumentalnego, poświęconego korsykańskiemu ruchowi oporu w czasie II wojny światowej. Temat ten dał instrumentalistom przestrzeń bardziej jazzową, z solem Fresu trochę w stylu jednego z jego mentorów - Cheta Bakera. W utworze "Le lac" jazzmani musieli jednak zagrać zupełnie inaczej, tworzyć nastrój, przestrzeń, "oświetlenie scenografii" dla tybetańskiej mantry "Om Tare Tutare Soha". Pierwotnie kompozycja ta również powstała pod obraz, tym razem do filmu Erica Valli "Himalaya, l'enfance d'un chef" (za muzykę do tego filmu A Filetta została nagrodzona Cezarem na festiwalu w Cannes). Cieszy bardzo hymn "Gloria", gdzie wreszcie "chwała na wysokości Bogu" niesie w sobie radość, fantazję i zabawę a nie, jak to na ogół bywa, powagę i umartwienie, zarówno w śpiewie wokalistów jak i improwizacji trębacza oraz perkusyjnych poszukiwaniach bandoneonisty."La Folie du Cardinal" mogłoby z powodzeniem doczekać się drum'n'basowego remixu. Scherzi veranili może budzić skojarzenia z muzyką Zbigniewa Preisnera do "Podwójnego życia Weroniki". Album zamykają dwie nastrojowe, wyciszające kompozycje Daniele di Bonaventury "Gradualis" i "Sanctus".Steve Luky, prawa ręka Manfreda Eichera, w książeczce dołączonej do płyty (to nowość ECMu, dotąd w swych wydaniach celowo pozostawiali oni niedosyt informacji) porównuje "Mistico Mediterraneo" do innych, słynnych spotkań jazzu z muzyką tradycyjną - od Sketches of Spain Davisa po Officium Garbarka i Hilliard Ensemble. Porównania te nasuwają się zawsze gdy mamy do czynienia z, jak to nazywają niektórzy, międzygatunkowym crossoverem. Na Mistico Mediterraneo składają się jednak dwie żywe tradycje, zanurzone w dodatku w jednym Morzu Śródziemnym: zakorzeniona w antyku, ale nie zamknięta w muzealnej gablocie muzyka A Filetty i włoski jazz, czy może muzyka na jazzie wychowana. Efekt nie jest jazzowy, a już na pewno nie w znaczeniu tradycji amerykańskiej. "Mistico Mediterraneo" to muyzka przeznaczona do sal koncertowych albo teatralnych. Mogłaby z powodzeniem stać się fundamentem dramatycznego czy tanecznego spektaklu. A jej libretto wyrosło przecież razem z europejską kulturą łacińską. Wśród europejskich improwizatorów jedni jeżdża do Stanów uczyć się jazzu, inni chwytają za instrument by uczyć się własnej tradycji. Owoce obu tych procesów, choć zupełnie różne, mogą być co najmniej równie porywające. Znakomita płyta.
1. Rex tremendae 2. Liberata 3. Da tè à mè 4. Le lac 5. Dies irae 6. Gloria 7. Corale 8. La folie du Cardinal 9. U sipolcru 10. Scherzi veranili 11. Figliolu d’ella 12. Gradualis 13. Sanctus
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.