Jazz Jantar 2016: Avishai Cohen - The Trumpet Player

Autor: 
Maciej Krawiec
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Słyszeliście Państwo o profesor Urszuli Dudziak, która jest obecnie ministerialną rzeczoznawczynią podręczników wychowania do życia w rodzinie? A może i Państwo kiedyś zdziwiliście się, gdy w trakcie szukania informacji o byłym basiście Led Zeppelin Johnie Paulu Jonesie trafiliście nie na opowieści o wyrzucaniu przez muzyków telewizorów przez hotelowe okna w latach 70., a na historie o XVIII-wiecznych bitwach morskich?

Tego typu zbieżności zdarzają się, ale do nieczęstych należy sytuacja, by współcześni sobie artyści o takim samym imieniu i nazwisku cieszyli się sławą na polu jednego gatunku muzycznego. Historia jazzu zna wszak dwóch Billów Evansów, ale oni się właściwie w dziejach sztuki improwizowanej rozminęli: gdy pierwszy odchodził z tego świata, kariera drugiego dopiero się rozkręcała. Inaczej rzecz się ma z dwoma Avishaiami Cohenami – 38-letniego trębacza od starszego od niego kontrabasisty dzieli raptem osiem wiosen. Z powodu ich równoległej ekspansji w świecie jazzu młodszy muzyk nazwał swój debiutancki album „The Trumpet Player”. I pewnie nie miałby nic przeciwko temu, że tak zatytułowany jest poświęcony mu artykuł.

 

Avishai-trębacz pochodzi z muzycznej rodziny, ale nie z tych Cohenów, co Avishai-kontrabasista. Jego brat Yuval to dziś znany saksofonista sopranowy, zaś siostra Anat gra na klarnecie i saksofonie. Fakt ten następująco skomentował portal All About Jazz: „Filadelfia ma Heathów, Detroit – Jonesów, Nowy Orlean – Marsalisów a Tel Awiw – Cohenów”.

Avishai sięgnął po trąbkę w wieku 8 lat. Już dwa lata później występował z big bandem Rimon School of Jazz and Contemporary Music, zaś jako nastolatek był członkiem Young Israeli Philharmonic Orchestra i zjeździł z nią świat, koncertując pod takimi dyrygentami jak Zubin Mehta czy Kent Nagano. Interesował się wieloma muzycznymi stylami: folkiem, popem, rockiem i jazzem. Jeśli chodzi o improwizujących trębaczy, wśród swych największych inspiracji wymienia Dizzy'ego Gillespiego, Clifforda Browna, Lee Morgana, Milesa Davisa, Thada Jonesa, Clarka Terry'ego i Cheta Bakera. “Pochodząc z Izraela – mówił w tym roku w wywiadzie dla Jazz Times – nie miałem możliwości usłyszeć ich na żywo. Miałem tylko płyty i spędzałem wiele godzin, studiując ich grę”.

Koncerty, podróże i nauka opłaciły się. Cohen otrzymał stypendium w bostońskim Berklee College, po ukończeniu którego zdobył trzecią nagrodę w konkursie Theloniousa Monka w 1997 roku. Następnie przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie związał się z klubem jazzowym Small's. Tam grywał regularnie u boku m.in. takich muzyków, jak Joshua Redman, Bobby Hutcherson, Jason Lindner, Omer Avital czy Claudia Acuna.

 

Od czasów wspomnianej debiutanckiej płyty z 2003 roku realizuje się na wielu artystycznych polach. Prowadzi na przykład trio Triveni, o którego albumie z 2010 roku pisaliśmy: “Cohen wraz z kontrabasistą Omerem Avitalem i znakomitym drummerem Nasheetem Waitsem stworzyli wyborną miksturę wiedzy, wyobraźni improwizatorskiej i umiejętności opowiadania historii”. Innym projektem jest zespół 3 Cohens, w którym towarzyszą mu – a jakże – brat i siostra. Współtworzy także kwartet Third World Love. W latach 2010-2015 był członkiem gwiazdorskiego San Francisco Jazz Collective. Ma też na koncie grę w trio z Dave'm Douglasem i Enrico Ravą.

W jego karierze rysuje się również wątek polski. Otóż w cytowanym już wywiadzie dla Jazz Times Cohen wspomina, że to właśnie w naszym kraju po raz pierwszy zagrał koncert razem z rodzeństwem. “Yuval otrzymał zaproszenie do Polski i pomyślał – czemu nie zaproszę brata i siostry? Dopiero wówczas, kilkanaście lat temu, gdy zobaczyliśmy reakcję na nasz występ, uświadomiliśmy sobie, że łączy nas coś szczególnego”. Najprawdopodobniej chodziło o koncert w ramach Festiwalu Dialogu Czterech Kultur w Łodzi w 2001 roku. Innym polskim wątkiem jest współpraca z gitarzystą Maciejem Grzywaczem, czego owocem był album “Things Never Done” sprzed dekady. Ponad rok temu słuchaliśmy trębacza także w duecie z Piotrem Orzechowskim w Muzeum Historii Żydów Polskich z “miłym, acz powierzchownym” – vide relacja Macieja Karłowskiego na naszych łamach – programem z kompozycjami Younga i Kapera.

Najważniejszym obecnie przedsięwzięciem Avishaia wydaje się być jednak kwartet, z którym wydał niedawno płytę “Into The Silence” w wytwórni ECM. Ten repertuar muzycy wykonają na tegorocznym festiwalu Jazz Jantar w Gdańsku. Kto wie – może przy tej okazji trębacz odnowi kontakt z pochodzącym z Trójmiasta Grzywaczem, a także z Orzechowskim, który występuje na scenie gdańskiego klubu Żak dzień później?