Paul Lovens - perkusista niekonwencjonalny

Autor: 
Piotr Wojdat
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Machowina (slider)

“Wtedy nawet nie miałem pojęcia, że równocześnie działają dwa zespoły. Wiedziałem, że istnieje tylko ten, w którym sam grałem z perkusistą Paulem Lovensem oraz klawiszowcem Ralfem Hütterem. Dziś Paul jest jednym z najbardziej znanych perkusistów free jazzowych w Europie, koncertując m.in. z niesamowitym Schlippenbach Trio” - tak o bohaterze niniejszego artykułu wypowiadał się Eberhard Krannemann, przypominając jednocześnie zawiłe początki grupy Kraftwerk, jeszcze przed przeistoczeniem się zespołu w kolektyw generujący dźwięki elektroniczne. Paul Lovens był niewątpliwie jednym z najciekawszych instrumentalistów, jaki pojawił się w otoczeniu przyszłych autorów “Trans Europa Express”. Co trzeba podkreślić, długo nie zagrzał tam miejsca. Wybrał muzykę improwizowaną i po dziś dzień się tej decyzji konsekwentnie trzyma.

Przytoczony epizod, który w dużym skrócie można określić etapem protokraftwerkowym, odcisnął jednak pewne piętno na późniejszej twórczości perkusisty urodzonego w niemieckim Aachen. Dzięki temu zdarzeniu, o którym wielu z nas chyba nie zdaje sobie sprawy, od niemal samego początku, jego gra na instrumencie odznaczała się nie tylko dużą otwartością na barwy dźwięku, ale też niesamowitą techniką. Uczestnicząc wraz z zespołem w kosmicznych, kraut rockowych jammach, nauczył się też improwizacji. I nie ograniczał się do standardowych zestawów perkusyjnych. Zamiast tego, w niekonwencjonalny sposób wykorzystywał także membranofony i idiofony, co już na początku lat 70. musiało budzić wśród słuchaczy prawdziwe zaciekawienie.

 

Najważniejszymi artystycznymi wydarzeniami w życiu Paula Lovensa był jego udział w znakomitej, improwizującej orkiestrze Globe Unity Orchestra. Na przestrzeni lat występował w niej w różnych konfiguracjach, ale niezależnie od tego, zawsze liderował jej pianista Alexander Von Schlippenbach. Muzyka grana przez zespół, pomimo inspiracji dokonaniami amerykańskich big bandów w rodzaju tych najsłynniejszych grup Ornette Colemana (“Free Jazz”) i Johna Coltrane’a (“Ascension”), była jednak dużo bardziej neurotyczna, a zarazem zimna i trudniejsza w odbiorze. Gdy dziś spojrzeć na Globe Unity Orchestra, które już za moment będziemy mogli zobaczyć i usłyszeć na 10. Festiwalu Ad Libitum w Warszawie, to to, co uderza w pierwszym momencie, to duże nagromadzenie arcyważnych postaci dla jazzu ostatnich dekad. Perkusista Paul Lovens niewątpliwie należy do ścisłego grona tych najważniejszych, niejako definiujących europejską muzykę improwizowaną i stanowiących o jej wysokiej wciąż jakości.

Niemiecki artysta nie poprzestawał jednak na eksperymentach z big bandem Globe Unity Orchestra. Dużo zamieszania czynił także, a może i przede wszystkim, w klasycznie free jazzowym Alexander Von Schlippenbach Trio. Ten legendarny skład, który dopełnia brytyjski saksofonista Evan Parker, to prawdziwa instytucja, działająca na scenie od ponad 40 lat. Trzeba przyznać, że półki uginają się od ich płyt ze względu na duży ciężar gatunkowy. To, co jednak robi największe wrażenie, to obcowanie z tą muzyką na żywo. Kto nie miał okazji dostąpić tej przyjemności, ma ku temu kolejną okazję. Alexander Von Schlippenbach Trio z udziałem perkusisty Paula Lovensa również pojawi się na przytoczonym wyżej festiwalu.

Aby lepiej zaznajomić się z twórczością niemieckiego artysty, warto sięgnąć nie tylko po albumy Globe Unity Orchestra oraz płyty tria Alexandra Von Schlippenbacha. Ciekawie prezentują się także inne kolaboracje Paula Lovensa. Należy tutaj wymienić wspólne nagrania z Cecilem Taylorem, Matsem Gustafssonem, Barrym Guyem, czy Toshinorim Kondo. Poświęcając czas na zgłębianie zamysłu twórczego tego niekonwencjonalnego perkusisty, warto zwracać uwagę na niuanse wynikające z jego gry. Jestem przekonany o tym, że będą to niejednokrotnie doznania niezwykle odkrywcze.