Pardon To Tu

May there be peace and love and perfecion - Parker / Drake / Dikeman w Pardon To Tu

Są takie koncerty – rzadko, ale jednak się zdarzają – o których trudno cokolwiek napisać, by nie skończyło się na tanim banale. Właściwie należałoby napisać, że po prostu się odbyły i na tym skończyć. Używanie takich słów jak „genialny”, „niesamowity” i innych określeń z tej rodziny straciło już siłę wyrazu. Słowo „geniusz” jest tak często używane na potrzeby niemal wszystkiego – każda płyta jest genialna, każda książka jest kultowa, każdy film przełomowy i najlepszy w karierze artysty – że przestało cokolwiek znaczyć.

The Polish Thing vol. 1

Trzy, a dla wytrwałych nawet trzy i pół koncertu z udziałem gwiazd polskiej sceny muzyki improwizowanej oraz skandynawskiej super-grupy The Thing - oto jak niedzielny wieczór można było spędzić w warszawskim Pardon, To Tu - a co najlepsze, to dopiero półmetek muzycznego święta.

Peter Brötzmann / Steve Noble w Pardon To Tu - koncert, który każdy powinien usłyszeć

Peter Brotzmann ma oprócz niezliczonej ilości zasług dla muzyki i sztuk w ogóle, wielu wspaniałych talentów także i ten, który odbiera piszącemu relację z jego koncertów wszystkie niemal narzędzia pracy. Bo tak prawdę powiedziawszy, kiedy gra swoją muzykę, w takim składzie, w jakim lubi i chce ją grać, to nie bardzo wiadomo co o niej pisać. A może wiadomo tylko ja nie wiem. To całkiem prawdopodobne.

Dave Rempis / Tim Daisy – dwóch, rzetelnych ludzi z muzyką

O takich koncertach jest trudno pisać. Nie są magiczne, nie wiodą wyobraźni w rejony nieznane, tajemnicze, ale też nie ma w nic co by wprawiało w zakłopotanie, budziło wątpliwości, dostarczało znaków zapytania. Najtrudniej jest pisać o koncertach dobrych.

Zamiast relacji - Ken Vandermark solo w Pardon To Tu

Stanąć samemu na scenie i zawładnąć wyobraźnią innych – marzenie każdego twórcy śniącego o potędze kreacji, zdolnej na nowo budować światy, konstruować byty nowe, zaskakujące, kompletne i zadziwiające. Marzenie tyleż pociągające co niebezpieczne. Podejmowane od wieków z bardzo różnym skutkiem, odkrywające, jak mało co, kim się jest jako człowiek sztuki.

Gorzycki i Pater – Therapy w Pardon To Tu

Od dawna nosiłem się z zamiarem posłuchania duetu Rafała Gorzyckiego i Kamila Patera na żywo. Traf chciał, że okazję po temu miałem dopiero w ostatnią środę.  Areną mojego spotkania z muzyką Therapy było Pardon To Tu, a towarzyszyła mi umiarkowana frekwencja i miła, nieco senna atmosfera podbita niebieskim, nastrojowym reflektorem. W dwóch słowach - warunki znakomite.

Moment, moment, Panie Piotrze - czyli wokół koncertu Mike'a Majkowskiego i Piotra Kurka w Pardon To Tu

Miałam nic nie pisać, a jednak piszę. Polemicznie i esejowato. Natknęłam się na przejaw pewnej tendencji w postrzeganiu relacji między muzykiem a słuchaczem, która drażni i męczy mnie, tym bardziej że występuje w niszy, nie w mainstreamie.

Dźwięki ciał w ruchu - Hubert Zemler solo w Pardon, To Tu

Dźwięk ciał w ruchu - tak muzykę określił fizyk, znany bardziej jako pianista i improwizator, Vijay Iyer. I właśnie tym był dla mnie wtorkowy koncert Huberta Zemlera solo w Pardon, To Tu. Między kompozycją a improwizacją, koncertem, spektaklem i żywą instalacją akustyczną. Moim zdaniem był to wieczór znakomity.

Dąbrowski / Knudsen / Domański - w Pardon To Tu

Trio Dąbrowski / Domański / Knudsen Dahl jest working bandem, ale takim specyficznym, który założył sobie, że spotyka się na scenach i pewnie przed koncertami na niezobowiązujących próbach, raz do roku. Tomasz Dąbrowski powiedział mi to dodając, że każdy z muzyków, o ile chce, przynosi swoje utwory, a raczej szkice tych utworów, a reszta to już czysta gra, nie mająca cech wytrwałego cyzelowania poszczególnych kompozycji w zaciszu sali prób.

Brudny groove dla szalonych krów – Gustafsson i Nilssen-Love w Pardon To Tu

Śmiem przedłożyć teorię, że Mats Gustafsson i Paal Nilssen-Love podłączeni do prądu, byliby w stanie zapewnić energię całej Skandynawii. Wszak zaludnienie jest tam niewielkie... W rzeczywistości, duet zagrał niedzielny gig w ogóle nie korzystając prądu i nagłośnienia, podczas gdy klub pękał w szwach. Świadectwo niezachwianego scenicznego hartu ducha.

Strony