Gitara, kontrabas i baseball - rozmowa Joe Morrisem

Autor: 
Bartosz Adamczak
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Joe Morris to od dłuższego już czasu jeden z najważniejszych gitarzystów w muzyce improwizowanej, od kilkunastu lat również wzięty basista. Porozmawialiśmy trochę o jego podejściu do tych dwóch instrumentów, muzycznych współpracach a także wybranych ulubionych nagraniach oraz doświadczeniach koncertowych:

Mam często wrażenie, że gra na gitarze obciążona jest bardzo wyraźnie wyobrażeniami o tym jak gitara powinna brzmieć, czy to gitara rockowa, czy jazzowa. Jak udało Ci się uzyskać własne brzmienie na tym instrumencie?

Bardzo wcześnie zrozumiałem, że wszystko co było zagrane, zanim ja chwyciłem za gitarę, zostało wynaleziony przez takich jak ja. Jeśli chciałem być jak gitarzyści, których podziwiałem, powinienem być przede wszystkim sobą, bo oni wszyscy byli sobą. Pracuję zatem nad tym by raczej wynaleźć coś nowego, a nie odtwarzać, co było odkryte przede mną. Oczywiście to niemożliwe, ani niepotrzebne, by wszystko było zupełnie nowym odkryciem. Dokonuję syntezy istniejącego materiału, sprawiam by zachowywał się tak jak ja chcę. Język techniki gitarowej jest bardzo szeroki, poszerzenie go w znaczący sposób wymaga ogromenj pracy oraz kreatywności. Nie istnieje dla mnie jakiś konkretny przykład gry na gitarze, za którym chciałbym podążać. Cała praca jaką włożyłem w doskonalenie własnego sposobu gry na gitarze daje mi wolne pole, nieskończone granice w ramach, których mogę się poruszać. Zawsze staram się dodawać nowe elementy do mojej gry, żeby doświadczenie, po tych wszystkich latach, było wciąż takie samo, jak kiedy zaczynałem – okrywaniem nowego.

W okolicach roku 2000 zaczałeś grać na kontrabasie – czy starałeś się w ten sposób zostawić za sobą nawyki gry gitarowej? Traktujesz grę na tych instrumentach jako coś co się wzajemnie uzupełnia, czy też raczej rozdzielasz je i podchodzisz do każdego inaczej?

Nie starałem się zostawić za sobą gitary, ale zacząłem grać na kontrabasie w czasie kiedy zmieniłem wiele rzeczy w swojej muzyce. Zawsze robiłem wiele różnych rzeczy, ale to był mmoment kiedy pewien okres mojej twórczości, jakkolwiek bardzo udany, miał się zakończyć. Kiedy zaczałem pracować nad innymi elementami w swojej muzyce, spotkałem się z silnym oporem ze strony promotorów, agentów, krytyków czy wydawców z którymi pracowałem wcześniej. Zamiast z tym walczyć, uznałem to tylko jako zachęte by robić dokładnie wszystko na co miałem ochotę oraz zignorować nieprzychylne opinie innych. Tak samo pracowałem też wczesniej, zanim ci wszyscy ludzie mnie odkryli.

Jeśli chodzi o kontrabas, czułem, że w sposób naturalny rozumiem ten instrument,  kupiłem jeden i zacząłem grać. Traktuję go w zupełnie inny sposób, to instrument o innych walorach, wnosi inne wartości do muzyki, chociaż czasami gram na nim używając tego samego materiału co w grze na gitarze. Nie jestem pewien czy wychodzi mi to tak samo jak gra na gitarze, ale trzymam się tego, bo uwielbiam grać na tym instrumencie, uwielbiam rolę w grupie gdzie mogę kształtować muzykę od “dołu”. Myślę, że mam swój głos na obu instrumentach, ale po tych wszystkich latach pracy nad tym, czuję, że mój głos gry na gitarze jest bardziej rozbudowany. Gdybym tylko mógł rozwikłać problemy natury fizycznej, zatrudniłbym siebie do gry na basie ze sobą grającym na gitarze.

W twojej muzycznej aktywności wydają się przeważać długoterminowe współprace, w ostatnich latach są to np. projekty z Matthew Shippem, Jamie Saftem czy Ivo Perelmanem. Zwłaszcza z tym ostatnim miałeś okazję uczestniczyć w nagraniu serii sesji w różnych konfiguracjach dla Leo Records. Jakiego rodzaju relacji potrzeba by podtrzymać takie współprace przez długi czas oraz jakie są korzyści wynikające z grania w obrębie takich relacji?

Część z tych sytuacji organizowana jest bezpośrednio przez tych muzyków, lubię z nimi pracować, bo są świetni jeśli chodzi o dzielenie się przestrzenią oraz inne aspekty współpracy. Ivo organizuje swoje sesje i to on mnie zatrudnia. Z Mattem nie pracowałem od kilku lat, ale to była podobna sytacja.
Jamie Saft i ja to trochę inna sytacja, ścislejsza kolaboracja. Proponujemy sobie nawzajem różne pomysłe, razem opracowujemy szczegóły, wspólnie je nagrywamy, on zajmuje się potem realizacją. To jeden z najlepszych reżesyrów dźwięku na świecie, dzięki czemu nasze nagrania brzmią wyśmienicie. Myślę, że nasza wspólna praca jest bardzo nastawiona na dźwięki jako głowny aspekt w muzycznej konfiguracji.

Nie powiedziałbym, że te długoterminowe współprace można zawsze zrozumieć na podstawie wydanych nagrań, które są może częściej promowane, łatwiej znaleźć ich recenzje itd.
Moje wydawnictwo Riti a także Glacial Erratic (tez na bandcamp) czy wydawnictwa Relative Pitch, Rogue Art, Fundacja Słuchaj! pozwalają teraz prezentować wiele innych długoterminowych muzycznych kolaboracji z takimi muzykami jak  Agusti Fernandez, Nate Wooley, Taylor Ho Bynum, Ken Vandermark, William Parker, Hamid Drake, Mary Halvorson, Brad Barrett, Yasmine Aziaez, Stephen Haynes, Chris Cretella, Jim Hobbs, Luther Gray, Steve Lantner, Gerald Cleaver, Mat Maneri, Eric Stilwell, Ben Hall, Andria Nicodemou, Dave Parmelee, Tomas Fujiwara, Kyoko Kitamura, Tomeka Reid, Jerome Deupree, Dre Hochevor, Daniel Levin, Chris Pitsiokos, Charmaine Lee, Fay Visitor, Charles Downs, Christian Weber i Ben Stapp – a to niepełna lista.

W tym momencie ludzie, z którymi gram, którzy są moimi najważniejszymi współpracownikami, to moi studenci, i planuję tę kolaboracje zintensyfikować. To nie tylko wyśmienici instrumentaliści ale też doskonale rozumieją czym się teraz zajmuję. Czekajcie na wiele moich nagrań z tymi młodymi muzykami. Dzisiaj moim główną rzeczą jakiej oczekuję od muzyków, z którymi gram jest to byśmy mogli rozmawiać. Możemy rozmawiać o muzyce, ale też innych sprawach. Musimy szanować siebie nawzajem i swoje pomysły. To nastawienie sprawia, że wspólna gra jest łatwa, ale jest też wyzwaniem.

Wracając jeszcze do serii nagrań z Ivo Perelmanem, brałeś udział w wielu z tych sesji, w różnych konfiguracjach personalnych, czasami z bardzo niewielkimi zmianami (np. trio z Geraldem Cleaverem - grasz raz raz na basie, raz na gitarze). Czasami to przypomina swoiste puzzle gdzie można dowolnie odejmować/dodawać elementy, zmieniając cały obraz. Jak ty odczuwasz jak te małe zmiany zmieniają interakcje i oddziaływują na muzykę?

Powtórzę-  to głownie pomysł Ivo. Ja stawiam się na miejscu i robię swoje. Dostosowanie się do każdej najmniejszej zmiany w muzyce, w grupie – to jest podstawowa umiejętność dobrego improwizatora. Zapewne gdybym nie posiadał tej umiejętności, nie byłbym zapraszany do udziału w tych sesjach. Ivo na swój sposób komponuje dobierając różne składy, grupy. Podoba mu się, że gram na więcej niż jednym instrumencie, że jestem elastyczny – to daje mu więcej elementów, z którymi może pracować.

Prowadziłeś w 2010 blog muzyczny i widać wyraźnie, że jesteś sam uważnym słuchaczem jazzu. W latach 90tych wydałeś kilka płyt dla klasycznej włoskiej wytwórni Soul Note. Ciekaw jestem jakie są twoje ulubione nagrania wydane przez włoskie Black Saint i Soul Note?

Moje ulubione nagrania dla Black Saint/Soul Note to Joe Morris Trio: Symbolic Gesture oraz Joe Morris Quartet: You Be Me. Lubię też The Jimmy Lyons - Andrew Cyrille Duo  Burnt Offering, Cecil Taylor: Winged Serpent, Air: Montreux Swiss  i David Murray: Ming. Jimmy Lyons: Wee Sneezawee, Bill Dixon: November 81'. Jest tego oczywiście więcej, zbyt wiele by wszystko wymienić.

Czytałem, że na poważnie zacząłeś interesować się jazzem po tym jak usłyszałeś OM Coltrane’a, rozwijałeś tę pasję uczestnicząc w wielu koncertach na kampusie w Yale. Możesz opowiedzieć coś o koncertach, które wywarły na Tobie największe wrażenie?

Widzałem kilka razy w latach 70tych Milesa Davisa. Art Ensemble Of Chicago w klubie The Kitchen w Nowym Jorku (chyba w 73’). Wadada Leo Smith w Battel Chapel w New Haven w 1974, Anthony Braxton Quartet Jazz Workshop Boston w 1976, Derek Bailey solo Worcester Massachusetts, 1982? Jimmy Lyon/Andrew Cyrille Worcester Massachusetts 1982? Cecil Taylor za każdym razem kiedy go widziałęm. Widziałem  Air wiele razy w Nowym Jorku.  Jerome Cooper solo (byłem jedynym niespokrewnionym członkiem widowni) w Environ NY 1978, Revolutionary Ensemble Boston 1977?. Bardzo dużo tego...

Mieszkając niedaleko Wesylan University przez ostatnie 17 lat miałem wiele razy możliwość widzieć tam Anthony’ego Braxtona grającego ze swoimi uczniami, te koncerty zawsze szeroko otwierały umysł.Peter Evan w The Stone w 2015. Byłem też na małym festiwalu tydzień temu w Porto w Portugalii – Barry Guy grał tam pierwszej nocy solo. To było fantastyczne. A więc jest tych koncertów trochę, od dawnych czasów aż do ostatniego tygodnia. Koncentruje się dużo bardziej na tym co jest przede mną, niż zastanawiam się nad tym co było dawno temu. To były wielkie chwile, ale już minęły. Teraz mamy nowych ludzi, nowe idee. Illegal Crowns na Music Unlimited Festival w austriackim Wels Austria (Listopad 2017) byli na prawdę świetni.

Często zastanawiam się jak muzycy zarządzają swoim osobistym czasem – biorąc pod uwagę wymogi czasowe gry, koncertowania, prób, komponawiania itd. Czy masz jakieś niemuzyczne hobby, któremu możesz poświęcić czas?

Mieszkam na wsi, niedaleko oceanu, chodzę na spacery do lasu z moim psem niemal w każdy dzień, kiedy jestem w domu. Latem pływam w oceanie na kajaku, jeżdże na rowerze po wiejskich drogach. Uwielbiam baseball. Mój tryb życia wymaga częstej jazdy samochodem, lubię słuchać transmisji meczów basebolowych przez samochodowe radio. Lubię czytać, jestem też gorliwym fanem filmów Noir, widziałem ich setki. Przede wszystkim lubię spędzać czas z żoną i dzieciakami.