Anna Gadt - o nowej płycie, nowej drodze muzycznej, Jazz City Choir i koncercie na festiwalu Jazz w Mazowszu opowiada Maciejowi Karłowskiemu

Autor: 
Maciej Karłowski

Wchodząc na twoją stronę internetową, w zakładce aktualności / koncerty widzę wpisy z 30 stycznia i 12 kwietnia 2012. Czy to znaczy, że przez ostatnie miesiące byłaś zawodowo nieaktywna? 

Przez wiele tygodni strona zmieniała swoje oblicze, tak naprawdę dopiero niedawno zapoznałam się z możliwościami, które daje samodzielne formułowanie informacji na stronie, a że w dziedzinie techniki nie jestem raczej omnibusem, wiele czasu upłynęło, aż nauczyłam się poprawnie wprowadzać notki i zdjęcia.

Poza tym ostatni czas poświęciłam na poukładanie w głowie muzycznych pomysłów i liczne wyjazdy (m.in.: udział w Petrovac Jazz Festival, Voicingers, Jazz w Ruinach). Rzeczywiście strona internetowa póki co, nie oddaje pełni moich poczynań, ale obiecuję nadrobić zaległości, by nasycić wiedzą wszystkich zainteresowanych :)

Trzymam Cie zatem za słowo! J Pomimo wszystko jednak doszły do mnie pogłoski, że zabierasz się do nagrania swojej nowej płyty.

Tak, to prawda J Za kilka dni wchodzimy do studia!

Powiedz proszę czy tak jak w przypadku Twojej poprzedniej płyty będzie to recital standardów z muzyką Twoich ukochanych śpiewaczek? Czy może coś zupełnie innego?

Nagramy materiał, który powstawał przez kilka ostatnich miesięcy. Poprzednia płyta "Still I rise" była nieco sentymentalną  podróżą pośród repertuaru moich ukochanych wokalistek. Tym razem postanowiłam samodzielnie napisać muzykę. Bez presji czasu układałam pomysły. Dałam sobie wolność działania zupełnie skreślając słowo "muszę". Skończyłam fortepian klasyczny, więc bez problemu radzę sobie z instrumentem, kompozycje od długiego czasu klarowały się w mojej głowie, więc tak naprawdę wystarczyło spokojnie je poukładać. Ogromne wrażenie wywarła na mnie płyta "Celestian circle" Marilyn Mazur, a także albumy Andersa Jormina (szczególnie "In winds, in light")  oraz głos Josefine Cronholm. 

Czyżbyś skłaniała się do estetyki ECM-owskiej?

Jak widzisz tak. To są rzeczywiście artyści kojarzeni z wytwórnią ECM. W taką stronę też będzie zmierzać płyta, taka estetyka oraz wrażliwość są mi najbliższe. Zawsze płyty spod znaku tej wytwórni, były dla mnie perełkami w zbiorach, ale jako wokalistce - trudno było znaleźć miejsce w tym nurcie. Być może jest to kwestia specyfiki instrumentu. 

Czyżby to oznaczało, że znalazłaś nową drogę?

Dość długo szukałam koncepcji płyty, wiedziałam jakie brzmienie chcę osiągnąć w zespole, ale wciąż szukałam swojego własnego głosu. Nadmiernie mieszają się we mnie wschodnioeuropejska melancholia i chłodna Skandynawia, a także licznie przesłuchane płyty Amerykańskich "bogów" jazzu. Na szczęście, mam poczucie, że droga, na którą wkroczyłam kilka miesięcy temu jest zapowiedzią fascynującej podróży. 

Czy zatem w ślad za nową drogą idą zmiany w składzie? Z kim album będziesz nagrywać?

Niekoniecznie. Tak jak poprzednio zaprosiłam do współpracy Macieja Garbowskiego i Krzysztofa Gradziuka. Ale jest też nowa postać. To Łukasz Ojdana, młody, ale bardzo zdolny pianista, który wpisuje się w moją wizję zespołu. Do współpracy udało mi się również zaprosić Macieja Fortunę, który pojawi się gościnnie w kilku utworach. 

A zatem sami sprawdzenie w bojach, świetni muzycy!

Tak. Muszę wyznać, że moim zespole szczególnie podoba mi się otwartość i spontaniczność, która pojawia się podczas koncertów. I właśnie taką energię chciałabym zachować w studiu. Bo tak naprawdę w muzyce imponują mi wolność i odwaga łamania ustalonych zasad. Ostatecznie zapis nutowy jest jedynie początkiem, ustaleniem kierunku, który później można przecież dowolnie zmieniać.

Niezależnie od Twoich prac nad płytą cały czas pracujesz z Jazz City Choir. Od naszej ostatniej rozmowy na ten temat upłynął rok. Co zmieniło się z tym zespole.

Przede wszystkim zespół przygotowuje się do nagrania debiutanckiego albumu. Jesień będzie więc pracowitym czasem spędzonym w studiu. Trwający rok zaowocował koncertami podczas prestiżowych festiwali, m.in.: Voicingers, Jazz w Ruinach, Jazz od Nova w Toruniu. Jednocześnie przygotowujemy nowy materiał, który sukcesywnie włączamy do repertuaru koncertowego. 

No właśnie! Z jakim repertuarem wystąpicie podczas festiwalu Jazz w Mazowszu?

Oprócz utworów, które na stałe wpisały się w nasz repertuar m.in.: „Over There” Terence’a Blancharda, „Elevation of Love” Esbjorna Svensona, naszym nowym i niezwykle fascynującym utworem jest inny utwór Svensona "When God created coffee break" - znakomita aranżacja Pawła Zielaka. Obecnie pracujemy również nad utworem Jana Sanejko, który specjalnie dla Jazz City Choir skomponował utwór "Pulsary". 

No to mamy odważny repertuar, daleki od jazzowego mainstreamu. Pojawi się także podczas koncertu w charakterze gwiazdy Grzegorz Karnas. Skąd ten pomysł?  Nie korciło Cię aby samej zająć takie miejsce?

Z Grzegorzem znamy się bardzo dobrze, zarówno prywatnie jak i zawodowo. Bardzo cenię Go jako artystę i szczerze podziwiam festiwal: Voicingers, który stworzył. Formuła łączy ze sobą również konkurs oraz warsztaty sceny jazzowej, w których mam przyjemność prowadzić zajęcia z interpretacji. Tegorocznymi jurorami konkursu byli m.in.: Patricia Barber oraz Lars Danielsson, warsztaty prowadzili również: Susana Raya, Edi Sanchez, Jihye Lee, we wcześniejszych latach również Sofia Ribeiro i Jorgos Skolias. Voicingers jest takim międzynarodowym spotkaniem ludzi, dla których muzyka improwizowana jest nie tylko podstawową formą wypowiedzi, ale przede wszystkim określa sposób życia.

Natomiast pomysł na obecność Grzegorza w koncercie na festiwalu Jazz w Mazowszu zrodził się u dyrektor artystycznej JCC - Małgorzaty Korczyńskiej, zresztą nie jest to nasz pierwszy wspólny występ - rok temu zagraliśmy w warszawskim klubie Chwila. 

Zatem dziękuję za rozmowę i do usłyszenia w sobotni wieczór w Mazowszu!

Ja również dziękuję i do usłyszenia.