Recenzje

  • Concert In Athens

    Powszechnie wiadomo, że słuchanie muzyki w warunkach domowych a koncertowych to zupełnie dwa różne zjawiska, mimo, że materiał i narzędzie do jego odbioru pozostają stałe. Ile razy zdarza się oceniać skrajnie co usłyszeliśmy, w zależności od choćby samego miejsca.

  • Mikołaj Trzaska Gra Różę

    Biorąc pod uwagę szczególny status muzyki filmowej i jej wspomagającą bardziej niż kreującą rolę, którą wypełnia jako część dzieła filmowego wydawać by się mogło, że poza salą kinową nie powinna ona dawać sobie samodzielnie rady. Od lat wiemy, że jest inaczej: muzyka filmowa to sztuka w wielkim stopniu wyemancypowana, czasem nawet pamiętamy ją dłużej i bardziej niż obraz, do którego powstała. Z idealną sytuacją mamy do czynienia wtedy, gdy zarówno ona jak i sam film pozostają na wysokim poziomie.

  • Officium Novum

    Przed laty, kiedy powstała płyta „Officium”, muzyczny świat nie był gotowy na taki rodzaj estetycznej fuzji. Ascetyczny, natchniony śpiew i średniowieczny repertuar łaciński zderzony został z ruchliwym, swobodnie komentującym zdarzenia wokalne jazzującym saksofonem. Wówczas był to eksperyment, który, jak się prędko okazało.

  • Wisława

    Nie jestem zaskoczony “Wisławą”, bo też tego zaskoczenia nie oczekiwałem. Czekałem na płytę,  na której usłyszeć będę mógł to, co dla muzyki Stańki tak charakterystyczne, czyli przenikanie się dwóch idiomów: balladowego liryzmu i improwizacyjnej żarliwości. Nie zawiodłem się.

    Kiedy niemal rok temu Tomasz Stańko poinformował, że pracuje nad nową płytą, inspirowaną poezją Wisławy Szymborskiej, stało się jasne że będzie to jeden z najbardziej oczekiwanych albumów jazzowych 2013 r.

  • Exit!

    Może Mats Gustaffson nie jest najmilszym gościem na świecie. Nie pogadacie z nim o pierdołach, ani nie obdarzy was szerokim uśmiechem, gdy przyjdziecie przybić piątkę po świetnym koncercie. Do działalności scenicznej jednak podchodzi z wielką świadomością. Inwestuje w nią całego siebie i, tak jak my wszyscy wie też pewnie, jak wysokiej wartości jest to wkład. Dlatego między innymi nie sposób odwrócić twarz od ognia, który krzesze - zwłaszcza, gdy nazwą żywiołu chrzci swój zespół, a do współpracy zaprasza orkiestrę.

  • Tiresian Symetry

    Mało u nas wiadomo o tym muzyku. Mało ponieważ nie uczestniczy w tych sferach życia jazzowego, na które oko i ucho naszego słuchacza jest nie jest skierowane ze szczególną uwagą. Nie grywa także z muzykami, których dokonania z nadmiernym pietyzmem były prezentowane.

  • Pagine Gialle

    Przyznam się bez bicia, bo czynię to już od dawna. Mam olbrzymie zaufanie do muzyki klarnetowej. Mogą być klarnety z towarzyszeniem innych instrumentów, mogą być same. Może być jeden, może być wiele. Także rodzaj tego instrumentu jest mi obojętny. Gdy słyszę, że muzyka będzie grana na klarnecie uszy zaczynają mi wachlować powoli, uśmiech pojawia się na twarzy, oraz gorączkowo czekam chwili, kiedy już zabrzmią pierwsze dźwięki.

  • Nina At The Village Gate

    Ninę Simone można wielbić i kompletnie nie poważać. Można też mieć do niej stosunek ambiwalentny, choć ten będzie chyba doświadczeniem niewielkiej liczby amatorów jazzu. Sam mam do niej stosunek różny: od zachwytów po zniesmaczenie. Pełne spektrum doznań. Potrafi być niezrównana zarówno w swym śpiewie, jak i akompaniamencie. Z drugiej strony, płyt w pełni doskonałych należy poszukiwać w jej bogatej przecież dyskografii niczym złota na Dzikim Zachodzie.

  • Aquarius

    Nicole Mitchell – wiadomo, flecistka, kompozytorka band liderka, jeszcze nie tak dawno kluczowa postać na chicagowskiej scenie jazzowej. Od niedawna artystka związana ze środowiskiem muzycznym Zachodniego wybrzeża, bo też i tam postanowiła się przeprowadzić i objąć katedrę muzyki w Integrated Composition, Improvisation and Technology w Kaliforni.

  • Zła krew

    Słuchanie nowej płyty kIRka jest trochę tak jak zwiedzanie warsztatu krawieckiego mistrza w mieście przyszłości. Dopiero przekroczyliśmy próg, nie wiemy jeszcze gdzie skierować pierwsze kroki, na co patrzeć, o co zapytać, a już ktoś zakłada nam na głowę słuchawki i zasłania muzyczne przyzwyczajenia gęstym dźwiękowym patchforkiem.

  • The Quartet - Sławomir Kulpowicz Complete Edition I

    Na te nagrania czekaliśmy wszyscy. Ci którzy byli naocznymi świadkami narodzin i działalności zespołu oraz ci, którzy mieli okazję dowiedzieć się o The Quartet w czasach kiedy zespół się reaktywował. Sądzę też, że czekali na nie również i ci, którzy jeszcze o tej legendarnej formacji nic nie wiedzą, bo przecież zawsze czeka się na muzykę, która ma ten wielki dar poruszania ludzkiej wyobraźni.

  • De Profundis

    Nie znałem Majora ani Andy'ego Peperskiego, jak mówił o sobie Andrzej Przybielski. Usłyszałem o nim sięgając po wspólną jego płytę z Sing Sing Penelope pt. "Stirli People".

  • Actually: It's Better Like This...

    Formacja 3D złożona jest z muzyków znanych raczej w Niemczech niż w Polsce. Być może za wyjątkiem perkusisty Maurice'a De Martina, który nie tylko koncertował, ale i grywa z różnymi polskimi formacjami. Wibrafonista - Christopher Dell znany może być uważnym słuchaczom z uczestnictwa we wspaniałym, aczkolwiek chyba niedocenianym u nas kwartecie Theo Jorgensmanna. Basista - Chris Dahlgren grywał z różnymi muzykami zarówno ze Stanów (np. trio Resonance Impeders) jak i z Europy (był np.

  • The Art of Instrumentation: Homage to Glen Gould

    Gidona Kremera nie trudno jest skojarzyć, gdyż ten niezwykle płodny w albumy skrzypek (wydał ich już ponad 100) aktywnie popularyzuje muzykę klasyczną na współczesnym gruncie. Tym razem przyjrzymy się płycie zadedykowanej Glennowi Gouldowi - wybitnemu kanadyjskiemu kompozytorowi i pianiście. Pomysł powstał przy okazji dziesiątej rocznicy festiwalu Chamber Music Connects w Kronberg w 2010 r. a podsunął go Kremerowi Robert Hurwitz - dyrektor wytwórni Nonesuch Records.

  • Riverloam

    Całkiem niedawno uhonorowany przez autorów jazzarium.pl tytułem muzyka roku Mikołaj Trzaska dał nam w 2012 wiele radości. Przyczyn, dla których zwyciężył w naszym rankingu jest wiele i choć nie ma wśród nich tej jednej, która przeważałaby istotnie nad innymi (lekko wysuwa się naprzód album Zikaron-Lefanay Irchy, również płyta roku wg jazzarium) to niektóre z nich – zwłaszcza jeśli chodzi o nagrania – zepchnięte zostały z racji kłopotu bogactwa nieco na margines.

Strony