En attendant

Autor: 
Maciej Karłowski
Marcin Wasilewski Trio
Wydawca: 
ECM
Dystrybutor: 
Universal
Data wydania: 
10.09.2021
Ocena: 
0
No votes yet
Skład: 
Marcin Wasilewski - piano, Sławomir Kurkiewicz - bass, Michał Miśkiewicz - drums

Nowa płyta tria Marcina Wasilewskiego zawsze wzbudza w Polsce sensacjeę Do zespołu już od dawna i niestety chyba na trwałe przylgnęła łatka najświetniejszego polskiego jazzowego bandu. Wcześniej laur ten dzierżyły formacje Tomasza Stańko, z którym zresztą MWT spędziło kilka lat w trasach koncertowych, studyjnych nagraniach i muzycznej codzienności. Dzisiaj MWT to produkt zalakowany, ostemplowany niezależnie od tego, co kryje się pod luksusowo zaprojektowanym opakowaniem.

Wraz z En attandant dostajemy album nowy, który tak prawdę powiedziawszy nie bardzo jest nowy albowiem powstał chronologicznie w czasie kiedy muzycy oczekiwali na przyjazd Joe Lovano, by potem wspólnie zarejestrować to, co potem poznaliśmy jako Arctic Riff. Powstał więc zanim powstała sesja z Lovano. Zatem nowa-nienowa płyta dziś jest nowością, choć nienową muzykę przynosi i wcale nowych danych na temat tria dostarcza. Nic nowego się na niej nie dzieje i a to co sie dzieje, niczego nowego nie zapowiada. Nawet w warstwie opinii o płycie sytuacja jest nienowa. MWT to band skazany na sukces, który, tak jak Leszek Możdżer, już po wsze czasy pewnie, cokolwiek nagra, nawet nową wersję Dziewczyny Szamana, uznane zostanie powszechnie za wielkie, choć jest raczej niewielkie. Ogłoszone też pewnie zostanie bezdyskusyjnym dowodem na to, że zespół staje się coraz lepszy, a jego artystyczne emploi raz jeszcze niepomiernie powiększone. Kto tego nie widzi ten kiep albo nędzna ofiara zazdrości.

To w jakiejś mierze bardzo frustrująca sytuacja.  Band o takim potencjale dostarcza nieustannie muzyki łudząco podobnej do tej, którą już kiedyś nagrał. Po raz kolejny sięga po cover, snuje swoje relaksacyjne narracje, mające w moim odczuciu charakter co najwyżej para-romantyczno-liryczny. Zupełnie jakby na codzień zachowania członków bandu, to co mówią i jakim myślom pozwalają się przedostać na zewnątrz z romantyzmem i lirycznością miały cokolwiek wspólnego.

Smutne wydaje się również, że nawet w momentach improwizowanych, a więc takich, które potencjalnie dają możliwość powiedzenia słuchaczom coś ciekawego o sobie, również nie dzieje się nic choćby w najmniejszym stopniu ciekawego, bo przecież żeby oczekiwać, że będzie odrobinę nowe to już fanaberia.

Ale może w ogóle nie tego powinniśmy oczekiwać od muzyków. Może chodzi o to żeby dostarczali nam dokładnie to co lubimy, to czego oczekujemy, i żeby potwierdzali utwardzoną recenzjami dziennikarzy i przyzwyczajeniami słuchaczy, hipotezę na temat swojej znakomitości. Podobno Tomasz Stańko powiedział o nich kiedyś, że są coraz lepsi. Fajnie, że tak powiedział! Szanujemy słowa pana Tomasza, ale czy zastanawialiśmy się kiedyś choć trochę kiedy to powiedział? Albo czy miał rację, o ile oczywiście dopuszczamy myśl, że ktoś tak wspaniały jak Stańko mógłby racji nie mieć. I w końcu też czy powiedziałby tak dzisiaj czekając na nową nienową płytę tria?

Nie wiem jakby było, ale przysłuchując się kolejnym albumom tria, łapię się na tym, że poważnie zanika we mnie ciekawość wysłuchania kolejnej. I rzecz oczywiście nie w tym, że jest coś nie tak z kompetencjami, predyspozycjami muzyków. Może rzeczywiście i teraz jest tak, że co płyta stają się coraz lepsi. Ale na litość boską, czy naprawdę życie i płynąca z niego muzyka to jedynie przejażdżka po autostradzie doskonałości?

Trudno mi uwierzyć, że o to chodzi. Trudno mi przyjąć bez znaku zapytania, że warto czekać na Riders On The Storm czy inne coverowane na wcześniejszych albumach evergreeny. Trudno mi pomyśleć, że w sprawie tego bandu jeszcze warto podejmować jakieś wysiłki i pielęgnować oczekiwania. Nie wiem czy warto dawać tej płycie gwiazdki i umieszczać w jakichkolwiek rankingach. Zagrana jest na pieć gwiazdek, ale za istotność pomieszczonej na niej muzyki to i trzy wydają się grubo ponad miarę. Bardzo to dojmujące i zwyczajnie smutne. Gwiazdki więc bardzo proszę wpiszcie sobie sami. W ilości jaką uważacie za słuszną. Ja pass.

1. In Motion (Part I),, 2. Variation No. 25 from: Goldberg Variations, 3. Vashkar, 4. In Motion (Part II), 5. Glimmer of Hope, 6. Riders on the Storm, 7. In Motion (Part III)