Can You Hear Me?
Joelle Leandre 10
Wydawca:
Ayler Records
Data wydania:
04.07.2016
Dystrybutor:
Multikulti
Skład:
Jean-Luc Cappozzo, trumpet
Alexandra Grimal, saxophones
Jean-Brice Godet, clarinets
Christiane Bopp, trombone
Guillaume Aknine, electric guitar
Théo Ceccaldi, violin
Séverine Morfin, viola
Valentin Ceccaldi, cello
Joëlle Léandre, double-bass
Florian Satche, drums, percussion
Artyści improwizujący zmierzają się wielokrotnie z tą samą materią muzyczną. Rzadko kiedy słuchacze mogą towarzyszyć muzykom więcej niż raz, rzadziej jeszczę artyści decydują się więcej niż raz udokumentować swoje zmagania. “Can You Hear Me?” to kompozycja napisana przez Joelle Leandre na dziesięcioosobowy skład, wydana została już przez Leo Records w 2011 roku (dwupłytowe wydawnictwo Live At The "Ulrichsberger Kaleidophon" zawiera też nagranie w trio z Kevinem Nortonem oraz Johnem Tilbury). Choć poza kompozytorką / liderką zmianie ulega cały skład personalny, zestawienie instrumentów jest identyczne.
O muzyce wydanej przez Leo Records pisałem onegdaj na blogu (Free) Jazz Alchemist: to jedna z najbardziej przejmujących wypowiedzi muzycznych na duży skład jakie słyszałem od jakiegoś czasu. Całkowicie odmienna w stylu od mocarnych Chicago Tentet czy Resonance. Jeśli ktoś chce doszukiwać się jazzowych pierwowzorów to wspomnieć można Gila Evansa, ale muzyka ta jest o wiele mocniej zakorzeniona w tradycji klasycznej (…). W tym dużym składzie nie chodzi dodatkową energię, ale o niunse, palete barw i brzmien, które można uzyskać z tak zróżnicowanego instrumentarium.
Tyle autocytatu. Całość można znaleźć tutaj:
Pojawić się może oczywiście pytanie czy warto po raz drugi dokumetować tę samą kompozycję na płycie. W przypadku muzyki improwizowanej łatwo argumentować, że przecież poszczególne sola są inne, a te są niezmiennie wyśmienite. Z wyjątkiem Alexandry Grimal oraz Jeana Luca-Capozzo muzycy towarzyszący Joelle Leandre są dla mnie dość anonimowi, niemniej wszyscy, bez wyjątku, wzbogacają kompozycję wyśmienitymi improwizacjami. Sekcję dętą uzupełniają Jean Brice-Godet (klarnet) oraz Christian Bopp (puzon). Sekcję smyczkową tworzą obok liderki Theo Ceccaldi (skrzypce), Severin Morgin (altówka), Valentin Ceccaldi (wiolonczela). Na gitarze gra Guillaume Aknine, na perkusji Florian Satche.
W moim odczuciu jednak to nie indywidualne improwizacje są tu najważniejsze, nawet nie owo nieuchwytne niczym Święty Graal połączenie żywiołów improwizacji i kompozycji, o którym tylu muzyków lubi opowiadać. Najważniejsza jest właśnie kompozycja. Jej bogactwo, jej wielobarwność, odczucie spójności, formy, kierunku i celowości narracji. Całość rozpoczyna dźwięk kroków, szeptów, poszczególne instrumenty jakby zbiegają się z różnych stron by spotkać się w pierwszym wspólnym akordzie. Od tego momentu słuchacz zostaje wprowadzony w świat, w którym współegzystują burzliwe, dysonansowe klastery obok czystych, krystalicznych harmonii, awangardowe skoki obok śpiewnej melodii, fragmenty podniosłe obok intymnych. I choć kierunek muzycznej historii nie raz zaskoczy, ciąg muzycznych wydarzeń pozostaje naturalny. Aż do ostatniego szeptu Joelle i zawieszonego dźwięku gitary – słuchacz pozostaje zaczarowany, wierzy w opowieść.
W odróżnieniu od nagrania Leo Records (1 track) wydanie Ayler dzieli kompozycje na 9 “rozdziałów”, ale nie to ma większego znaczenia dla samego odsłuchu. Ta muzyka po prostu pochłania w całości – co zostało przez mnie potwierdzone empirycznie bo przez ostatnie dni potrafiłem wysłuchać “Can You Hear Me?” na funkcji repeat wielokrotnie. Kompozycja Joelle Leandre ma w sobie więcej z Johna Cage’a, Arvo Parta, Antona Berga niż jakiegolwiek twórcy jazzowego, dlaczegoby więc nie zastosować do niej podobnych kryteriów? Każda ważna symfonia ma dziesiątki udokumentowanych wykonań. “Can You Hear Me” należy oceniać nie miarą poszczególnych improwizacji ale całokształtu. Odnośnie całokształtu można zaś użyć wielu wzniosłych słów takich jak (wielka, głęboka, doniosła) sztuka. Można też użyć słowa zapewne jeszcze bardziej nadużywanego – piękno. Piękno oczywiście jest niejednorodne. W “Can You Hear Me?” może być mistyczne i dzikie, jak szamańskie zaśpiewy Joelle, może być to piękno delikatnej, poetyckiej melodii. “Can You Hear Me” to nie muzyka jazzowa, improwizowana czy klasyczna. To muzyka piękna. I prawdziwa.
Możnaby jeszcze też pokusić się o dokładniejsze porównanie wersji Leo oraz Ayler Records, ja polecam absolutnie obie. 5 (słownie : pięć) gwiazdek.
Can You HEar Me? (1-9)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.