Marcin Olak Poczytalny - Pod drzewem

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

Siedzę pod jakimś drzewem. Ma ładne, podłużne liście. Zielone. Na pewno ktoś byłby w stanie określić jego gatunek, ja nie mam szans. Najważniejsze, że daje mi cień – jest słoneczny dzień i miło jest móc schować się przed słońcem. Chowam się, słucham muzyki. Odpoczywam.

Chciałbym skupić się na muzyce. Mam ze sobą kilka dobrych płyt. Ot, choćby taka „Devotion”. Dave Douglas, Uri Caine i Andrew Cyrille zagrali świetne dźwięki, normalnie wsiąkłbym w tę muzykę bez reszty. A teraz jakoś nie mogę, myślę o drzewach. Ja sobie siedzę i słucham, a w tym samym momencie płoną lasy Amazonii. Nie wiadomo, co lub kto spowodował te pożary, ale skala tej katastrofy poraża. Podobno o tej porze roku pożary lasów w Amazonii są czymś, czego można się spodziewać, więc może to zjawisko w jakimś stopniu naturalne. Z drugiej strony znalazłem w sieci artykuły obciążające winą farmerów, którzy chcą poszerzyć swoje pastwiska i pola uprawne. Niektórzy twierdzą, że bez winy nie są też żądni zysków politycy, z prezydentem Brazylii na czele. Ten ostatni z kolei oskarża ekologów, że podpalili żeby móc zaistnieć – co wydaje mi się mocno naciągane, w takich sytuacjach odruchowo nie dowierzam politykom. Ale, rzecz jasna, nie wiem kto zawinił. Wiem tylko, że drzewa płoną. Dużo drzew.

A moje drzewo szumi delikatnie. Kilka dni temu byłem na spacerze w lesie, na ścieżce edukacyjnej. Z poustawianych wzdłuż trasy tablic można było dowiedzieć się ile czasu potrzeba, by wrósł las, i jak złożony jest to ekosystem. Okazuje się, że to sytuacja trochę podobna do zespołu, który przecież jest czymś więcej, niż tylko sumą poszczególnych solistów. Najważniejsze jest to, czego nie widać – interakcje, współdziałanie, współtworzenie. Zdarza się, że po odejściu jednego z muzyków zespołu nie da się już odtworzyć – czegoś brakuje, coś znika i za nic nie chce wrócić. Z drzewami jest podobnie. Rosną, współistnieją, współtworzą unikalne kombinacje. Nie będą już takie same – mogą nawet nie przetrwać, jeśli zaingerujemy w ten układ i coś zmienimy. To naprawdę skomplikowane.

Odrywam się od czarnych myśli, słucham. Po chwili odnajduję kolejne zależności w muzycznym ekosystemie „Devotion”. To przeciekawa interakcja pomiędzy muzykami – ale nie tylko. Tu też jest niewidoczna, a przy tym jakże ciekawa, warstwa powiązań. Z notki dowiaduję się, że poszczególne utwory są poświęcone ludziom, którzy zainspirowali Douglasa do stworzenia tych kompozycji. Franco D’Andrea, Carla Bley, Steve Prefontaine. Mary Lou Williams, Jerome Horwitz, Aine Nakamura, Dizzy Gillespie – bez nich, zdaniem autora, nie byłoby tych utworów. Złożony system, zależności, inspiracje… Okazuje się, że żaden utwór nie bierze się znikąd – banał, ale czasem wart przypomnienia.

Pożary w Amazonii czyszczą ekosystem do zera. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek uda się ten ekosystem odtworzyć, nie wiem nawet, czy ktokolwiek zechce tego spróbować. W tym miejscu pozwolę sobie przypomnieć kolejny banał – otóż drzewa pochłaniają dwutlenek węgla, a wytwarzają tlen. To istotne. Moim zdaniem dużo ważniejsze niż fakt, że z pozyskanego drewna można zrobić choćby stół. Albo na pozyskanej ziemi prowadzić jakąś zyskowną działalność. Tak, stół można sprzedać, ale zarobionymi pieniędzmi nie da się oddychać. Z wdzięcznością patrzę na moje drzewo. I mam nadzieję, że będzie mogło długo i bezpiecznie tu rosnąć.

Płyta się skończyła. Amazonia jest daleko, a ja w zasadzie nie mam w sumie żadnego wpływu na to, co tam się dzieje… Choć z drugiej strony, myśląc o złożonych systemach, dochodzę do wniosku, że przecież sam też jestem częścią czegoś większego. A zatem ode mnie też w jakimś stopniu coś zależy. A jeśli mogę swoją postawą choć spróbować na cokolwiek wpłynąć, choćby odrobinę – to chcę spróbować. Może na przykład spróbuję nieco bardziej świadomie ułożyć listę zakupów przed kolejną wizyta w sklepie? Czemu nie…