Marcin Olak

Marcin Olak Poczytalny: Śniadanie

Hotel, cichy poranek. W zasadzie przedpołudnie, te ciężkie zasłony skutecznie wyciemniały pokój, słońce uderzyło mnie dopiero, kiedy jakoś wstałem i odsłoniłem okno. Dobra, zaspałem. Może jeszcze zdążę na śniadanie. A nawet jeśli nie, to nie szkodzi. Do końca doby hotelowej jeszcze chwila, ogarnę to. Łyk zimnej kawy, słuchawki na uszy, żeby jakiś rytm. Zbieram się.

Marcin Olak Poczytalny: Hotel blues

Znowu w trasie. Hotel, już północ. Na dole jakaś impreza, sami faceci. Jakaś integracja branżowa? Nie, przecież widziałem plakat w windzie, branżowe zawody sportowe. Dobra, wychodzi na to samo. Wczoraj impreza była spontaniczna, uczestnicy hałasowali w podgrupach, także pod moimi drzwiami. Dziś hulają już w sposób zorganizowany, w knajpie na dole. Na moim pietrze cicho. Póki co. Zresztą i tak jeszcze nie próbuję zasnąć, muszę jeszcze przejrzeć jakieś nuty. Kawa, kolejna. Dobrze, że mam swój zaparzacz. Kawa w ogóle jest dobra w trasie.

Marcin Olak Poczytalny: Murolo

Kolega zadzwonił. Że trzeba szybko nagrać gitarę do filmu, do piosenki neapolitańskiej. Że granie w zasadzie proste, ale trzeba uważnie, z wyczuciem. I że na gitarze klasycznej. Następnego dnia miałem wolne przedpołudnie, umówiliśmy się. Dostałem link do referencyjnego nagrania.

Marcin Olak Poczytalny: Ciemniej.

To było tuż przed jakimś koncertem, chyba tydzień temu.

 

Marcin Olak Poczytalny: Nic Takiego

Już ciemno. Zimno. Spadło trochę śniegu. Odgarnąłem z podjazdu. Kilka minut, nawet się nie zdążyłem zmęczyć. Nic takiego. Stoję z tą łopatą, czekam. Patrzę w górę, może jeszcze coś spadnie?  Nie, nie spada, dziwne. Ja wiem, przy tych zmianach klimatu nie ma co za bardzo liczyć na śnieg, ale żeby choć jakiś meteoryt… Dobra, poczekam jeszcze chwilę, może coś?

Marcin Olak Poczytalny: Na wszystkim

Słucham muzyki. Dookoła choinki, gwiazdki, renifery, zaraz nowy rok, brokat, cekiny – a ja słucham. I znowu  t e j  płyty…

Marcin Olak Poczytalny: Szary

Hotel. Za oknem szaro. Tak naprawdę szaro, jakby ktoś przykrył wszystko burą, brudną szmatą. W hotelu zaraz będą dawać śniadanie. Zamykam okno, głośno, hotel jest przy trasie. Zresztą z to i tak nie jest jakoś przesadnie świeże powietrze. Chrzanić to. Słucham muzyki. Marvin Gaye, What’s Going On. Taki stary soul. Zaangażowany.

Marcin Olak Poczytalny: Na zderzaku

Wieczór, taki późny. Wracamy z koncertu. Kolega prowadzi, dobrze, spokojnie. Droga jest zupełnie pusta, tylko my i jakieś dwa samochody daleko przed nami. Na autostradzie. A ten drugi samochód siedzi temu pierwszemu na zderzaku. Naprawdę blisko. To wygląda po prostu idiotycznie, przecież cholerna droga jest p u s t a! Obaj zwracamy na to uwagę, patrzymy. A tamten podjechał naprawdę blisko, jakby chciał pogonić, zepchnąć?

Marcin Olak Poczytalny: Popiół

Zakładam słuchawki. Takie duże. Julian Lage, Speak To Me. Tak bez oczekiwań, chcę po prostu posłuchać. Wychodzę na ulicę, ruszam bez pośpiechu, ale Northern Shuffle nadaje rytm, więc przyspieszam trochę.

Marcin Olak Poczytalny: Nie jesteś problemem

Jakiś czas temu czytałem o takim spotkaniu. Na jednej sali usiedli młodzi Palestyńczycy i Izraelczycy, jednym z zaproszonych gości był historyk, Juwal Noach Harari. Rozmawiali o pokoju. O tym, że wojna naprawdę nie ma sensu. Że byłoby fajniej, gdyby nie przejmowano się tak bardzo racjami, granicami, „sprawą”. Że idzie lato, że chcieliby na wakacje. Upraszczam, wiem.

Strony