Marcin Olak Poczytalny - Mam dość

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

To jeden z tych dni, kiedy po prostu mam dość. Dość polityków, którzy pokazują nam obraźliwe gesty niczym pijany żul, przekonany, że zatriumfował. Dość nierzetelnych ludzi, którzy łamią dane słowo i zachowują się tak, jakby mieli do tego prawo, jakby wszystko było OK. Dość nieuczciwych handlarzy, którzy są chyba przekonani, że ich żądza zysku daje im prawo do oszukiwania klientów. Dość prymitywnych, drobnych cwaniaczków, z którymi – czy tego chcę, czy nie – muszę stykać się na co dzień. To jeden z tych dni, kiedy wszystko we mnie krzyczy, że to nie jest w porządku.

Oczywiście mój sprzeciw nic nie zmienia. Jeśli chodzi o polityków – no cóż, mam swój głos i najbliższe wybory. Cwaniaczków i oszustów ominę, na szczęście są też uczciwi ludzie... Tyle, że to wszystko, co doprowadza mnie do pasji, zostanie. Będzie sobie trwać, przekonane, że ma rację. Że bezczelnością wygrywa się dyskusje, że cwaniactwo to tak naprawdę zaradność i zdrowe podejście do zarabiania pieniędzy. Że uprzejmość i uczciwość są niewygodnym balastem, a tupet, chamstwo i niezobowiązujące przywiązanie do prawdy to droga do sukcesu i powodzenia... No cóż, jutro mi przejdzie. Ale na razie pozwalam sobie na ten mały bunt. Potrzebuję go, żeby poczuć, że nie dałem się urobić, że jeszcze odróżniam czerń od bieli.

Słucham Sesteto Internazionale. Koncert z Munich, płyta właśnie się ukazała. Sześcioro muzyków, różne barwy, różne energie. I współpraca. Nikt nie próbuje dominować, nikt się z nikim nie ściga – cudowne, kojące współbrzmienie. Te dźwięki dziś dają nadzieję, że przecież można. Ten chłam to tylko jedna z dostępnych opcji, mogę po prostu wybrać inaczej. A mój sprzeciw, zamiast przeżerać mi trzewia, zmienia się w energię – ukierunkowaną na poszukiwanie lepszych przestrzeni. Po chwili znajduję ciekawą wystawę, na którą jutro zabiorę rodzinę. I kilka kolejnych możliwości – nie, w sumie nie jest źle.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że po prostu znalazłem enklawę, w której czuję się dobrze. Świat się nie zmienił, jest taki sam: i taki, i taki. Po prostu ja wybrałem, z której strony chcę go oglądać. Gdzie chcę, a gdzie nie chcę być. Ale nie ma co narzekać, godzę się na to, co jest możliwe. I mam nadzieję, że są też inni, którzy mają dość. Że nieuczciwi ludzie będą musieli zwinąć swoje interesy, gdy wszyscy zaczną ich omijać. Że wulgarni i bezduszni politycy przejdą czym prędzej do historii – a ta bez ogródek nazwie to, czym byli. Że ludzi dobrej woli jest więcej.

Może to naiwne, ale dziś potrzebuję tej wiary.