Marci Olak Poczytalny: Noc.

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

Jest noc, północ w zasadzie. Siedzę sam, pracuję. Kiedyś lubiłem pracować do późna. Bo łatwiej się skupić, bo nikt i nic nie zawraca głowy… Teraz to po prostu jedyny dostępny moment.

Wydawać by się mogło, że teraz będę miał więcej czasu, przecież nie ma koncertów… Ale nie. Okazało się, że jest mnóstwo spraw, które tylko czekały aż będę miał chwilkę, żeby się nimi zająć.

Doczekały się.

Odmalować, połatać, naprawić, wymienić. A jeszcze jest domowa szkoła – czyli mam kolejny etacik, przecież zawsze marzyłem o nauczaniu początkowym. A, jeszcze trzeba jakoś pracować, coś nagrać, ewentualnie poćwiczyć. I czasem coś napisać. Czyli siedzę. W nocy. Sam.

Noc ma coś takiego, zawsze chyba właśnie to mi się w niej podobało. Że jakoś naturalnie kończyła interakcje z bliźnimi, mogłem zostać sam na sam ze swoją pracą. W nocy dobrze się ćwiczy, pisze nowe rzeczy… Ale teraz jest trochę inaczej. W ciągu dnia też utrzymuję dystans, mniej jest spraw, mniej ludzi. Niby już można bez maseczek, ale jakoś nie dowierzam, nie wychodzę jeśli nie muszę. I tak nie za bardzo mam po co, koncertów przecież nie ma. A nagrywać przecież mogę w domu.

Ale noc i tak jakoś dystansuje, tylko trochę inaczej. Trochę bardziej. Tryb nocny jest mniej jaskrawy, bardziej skupiony, bardziej refleksyjny. I nawet, jeśli dystansu i refleksji nie brakuje w ciągu dnia, to noc jakoś mi to sublimuje, wyostrza, skupia.

W nocy dobrze się słucha muzyki. Można ciszej, uważniej. Ale jednak w tle, przecież pracuję… Ale jakimś cudem chyba w nocy mam większe zasoby uwagi, bo w tle mogą płynąć bardziej wymagające dźwięki. Ale tym razem nie domagają się wyłącznego skupienia, współistnieją i dopełniają. I mogę pracować nawet przy czymś takim, kto by pomyślał?

Wracam do tej płyty co jakiś czas, ale chyba jeszcze ani razu nie słuchałem jej w ciągu dnia. Brad Mehldau i Joshua Redman  grają takie trochę nocne dźwięki. Skupione, wyostrzone.

To niesamowita płyta, w większości składa się z niedopowiedzeń. Trzeba się domyślać. Albo właśnie się nie domyślać, tylko zaakceptować braki, pozwolić im zagrać, wybrzmieć.

I dopiero wtedy słychać, jak niesamowita jest ta muzyka.

Ale do tego chyba potrzeba nocy.