ECM

Life Goes On

Dziś urodziny Carli Bley. Carla to postać arcyważna! Świetna pianistka, bardzo wpływowa kompozytorka, znamienita liderka obchodzi dziś 85 urodziny. Razem ze Stevem Swallowem, basistą równie co ona legendarnym i wypływowym oraz znacznie młodszym od nich i co tu kryć trochę mniej legendarnym saksofonistą Andy SHeppardem obchodzą inny jubileusz, 25 lecia istnienia tria. 

Najsłynniejszy koncert jazzowy świata zorganizowała 17-latka

1 400 widzów, 1 pianista, 0 nut. Rzadko kiedy bywa to przepis na udany koncert. Wyjątkiem jest ten, który 24 stycznia 1975 roku odbył się w gmachu opery w Kolonii. 29-letni amerykański pianista jazzowy Keith Jarrett wszedł na scenę, zasiadł do instrumentu i zaczął grać. Minutę po tym, jak zagrał pierwszy dźwięk, wszyscy na sali wiedzieli, że na scenie dzieje się magia; że właśnie ma miejsce coś bardzo szczególnego i znaczącego.

Sleeper

Pięć płyt nagranych wspólnie. Kilka lat spędzonych w trasie koncertowej. Aplauz miedzynarodowej publiczności oraz trwałe miejsce w historii muzyki jazzowej. Tak można byłoby w najbardziej lapidarny sposób opisać istnienie europejskiego kwartetu Keitha Jarretta, działającego niemal równolegle z jego kwartetem amerykańskim. W tym zaoceanicznym bandzie grali Paul Motian, Charlie Haden oraz Dewey Redman. W europejskim obok słynnego pianisty występowali Jan Garbarek – na saksofonie tenorowym, Palle Danielsson – kontrabas oraz Jon Christensen – perkusja.

Keith Jarrett – włoska robota – A Multitude of Angels

Czekałem sobie cierpliwie, aż przyjdzie czas na najnowszą płytę Keitha Jarretta. Dawno już leży na biurku. Wcale nie na honorowym miejscu, ale jednak w widocznym, takim aby nie tracić jej pola widzenia. Żeby wzrok co i raz na nią padał i żeby przypominała o sobie dyskretnie. Zresztą wcale nie musiałaby o sobie przypominać. Z Jarretem nawiązałem bliskie relacje już dawno i kiedy tylko obiega świat informacja o nowej płycie uwaga sama kieruje się w jej stronę. Ale teraz to cały box.

The Athens Concert

Charles Lloyd jest jednym z jazzowych gigantów. Od lat też cieszy się niesłabnącym powodzeniem prawdziwego tzw. Starmakera. Trzeba nam bowiem pamiętać, że to spod jego skrzydeł wyszły takie osobowości jak kontrabasista Cecil McBee, Perkusista Jack DeJohnette no i nade wszystko Keith Jarrett. To dawniejsze dzieje, ale ciągle Lloyd lubi otaczać się znacznie młodszymi od siebie muzykami i ciągle akces do jego zespołu oznacza wzrost pozycji na jazzowym rynku.

Arctic Riff

Arctic Riff” to wspólny projekt  tria Marcina Wasilewskiego i  saksofonisty Joe Lovano. Zderzenie dwóch jazzowych kultur, tradycyji amerykańskiej i słowiańskiej. Kantylena typowa dla polskiego tria jest tu poganiana przez postbopowego wyjadacza. Wszystko zaś spięte przestrzenią typową dla ECM-u. Album zdecydowanie krystaliczny , ale wbrew arktycznym nawiązaniom: gościnny i ciepły.

Arktyczny riff na rozstaju

To była historia jak ze snu. O jej przebiegu zdecydował, jak to często bywa, przypadek. Pod koniec dziewięćdziesiątego trzeciego roku miałem job w Przemyślu, w sekcji mieli grać Wege i Konrad (Zbigniew Wegehaupt i Cezary Konrad – przyp. red.). Na parę dni przed jobem dzwoni Wege: „Nie mogę jechać, mam tutaj ważne granie”. „No to musisz mi kogoś polecić” – mówię. „Zagraj z młodym Miśkiewiczem”. „Jaki Miśkiewicz”? „Syn Henryka Miśkiewicza gra na bębnach, bardzo młody chłopak”. Tomasz Stańko poszedł za tą radą.

Marcin Olak Poczytalny: Smutny

Wszystko się kończy. Przecież o tym wiem, tak jest w naturze. Coś jest, potem chwilę trwa, potem się kończy. A potem gdzieś zaczyna się coś innego, ale to już zazwyczaj zupełnie inna historia. Trochę jak taki mały, lokalny koniec świata. Może mały i lokalny – ale jednak jakiś świat się kończy. Zmienia.

Tak, jestem smutny.

Koncert w Budapeszcie - Keith Jarrett już pewnie nie zagra na scenie.

Od wczoraj na rynku muzycznym możemy cieszyć się najnowszym albumem sygnowanym przez największego żyjącego improwizującego jazzowego pianisty Keitha Jarretta. POjawienie się "Budapest Concert" to bardzo dobra wiadomość dla wszystkich miłośników jego talentu niestety publikowana w oparach wieści bardzo smutnych.

Black Orpheus

Przykre to okoliczności, gdy nowo wydany album należy skomentować w kontekście niedawnej śmierci występującego na nim artysty. Komentarz nabiera jeszcze większego ciężaru, gdy dotyczy on płyty stanowiącej zapis jego ostatniego koncertu, który do tego był występem solowym. A w muzyce improwizowanej gra solo to wyjątkowa płaszczyzna dla prezentacji tego, co najbardziej intymne w duszy twórcy. Taki kontekst dotyczy albumu „Black Orpheus” Masabumiego Kikuchi, wydanego niespełna rok po śmierci tego wyjątkowego pianisty.

Strony