Krakowska Jesień Jazzowa Alchemia po raz siedemnasty.

Autor: 
Bartosz Adamaczak
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Jesień w Polsce jest zwykle jazzowa, choć nie da się ukryć, że ta krakowska w tym roku jest też trochę „złota, a skromna” bo festiwal właściwie w całości zamknął się w jednym intensywnym tygodniu, dodatkowo dwa koncerty odbędą się jeszcze w najbliższych dniach jako festiwalowe „Post Scriptum”. I to by było na tyle. Po pandemicznym zawirowaniu trwającym dwa lata, większość festiwali wraca już do „nowej normalności”, w Krakowie tego nie widać. Jak nie wiadomo o co chodzi, to... wiadomo o co chodzi. Prawdopodobnie nie o muzykę.

 

Na szczęście można były zapomnieć o tych przyziemnych sprawach w trakcie festiwalowych koncertów. Sygnał dało FIGA trio czyli Paulina Owczarek (baryton, alt), Gosia Zagajewska (głos), Anna Jędrzejewska (piano, synth). Swobodna improwizacja, otwarta, bez pompatycznego nadęcia, z duża dozą poetyckiego liryzmu. Ciekawym elementem są syntezatorowe brzmienia. Mam często wrażenie, że komunikacja na scenie improwizatorkom przychodzi jakoś naturalniej, jakby łatwiej przychodzi wyzbycie się ego.

 

Drugi wieczór to dwa duety. Elementem wspólnym gitara elektryczna i rockowy pazur. Najpierw Michał Dymny (gitara) i Aleksander Wnuk (perkusja) zagrali mocny, hipnotyczny, często transowy set. Psychodeliczny improwizowany rock – to tak w uproszczeniu. Bywa, że najlepszym miernikiem jakości improwizacji jest zmienia percepcję czasu i kiedy panowie przerwali – przyznam, że byłym zaskoczony, że oto już minęło 40 minut koncertu.

 

Terrie Ex (gitara, choć należałoby napisać, że Ex grał nie tyle „na gitarze” co „grał gitarą”)  z Kenem Vandermarkiem (tenor, klarnet) przyjęli bardzo odmienną strategie grając krótkie, zadziorne formy. Punktem wyjścia zazwyczaj były taki czy inny hałas wydobywany przez Exa – a to chropopowate szuranie po strunach, a to brudne akordy grane pałką perkusyjną, a to taśma klejącą rytmicznie odklejana, czy też gra gryfem o brzeg drewnianej sceny. Vandermark dopowiadał swoją historię z wyczuciem, ąż zagmatwane rytmicznie linie (bo bo to bardziej o rytm chodziło niż o melodię) spotykały się nagle – i tu panowie zazwyczaj ucinali gwałtownie by przejść do kolejnej anegdoty. O ile mam pewien dystans do Vandermarka jako free improwizatora, to punkowy, dekonstrukcyjny i humorystyczny charakter duetów mógł się zdecydowanie podobać, choć tego dnia mnie bardziej przekonała  rozbudowana, wciągająca opowieść polskiego duetu.

 

Wieczór trzeci to prezentacja w Krakowie nowego projektu Vandermarka Open House – i nie ma co, jest pewne poczucie dumy, że ceniony saksofonista zaprosił do stałej współpracy trzech muzyków z Polski – Paulinę Owczarek, Marcina Bożyka i Macio Morettiego. Zagrali nowe kompozycje lidera, nawiązujące stylistycznie w dużej mierze do czasów Vandermark 5. Wyraziste, chwytliwe tematy, rockowa motoryka. Ciekawie poprowadzone tematy na linii tenor – alt (choć wydaję mi się, że jednak należałoby dęciaki nagłośnić i trochę wyrównać). Widać, że zespół ma duża frajdę na scenie i to udziela się publiczności. Zagrali jeden, konkretny set – to też dobrze zostawić trochę poczucia niedosytu. Cieszy, że grupa ma konkretne plany kontynuowania tego projektu bo jest tu spory potencjał, mocna sekcja a także możliwość zaistnienia dla Paulina Owczarek w trochę innym, repertuarowym formacie.

 

No i finał, wieczór czwarty (skądinąd czwartek). Najpierw Maya Homburger i Barry Guy oraz Lucas Niggli. Trochę się obawiałem, że będzie to koncert duetu, gdzie perkusja będzie dodawać swoje trzy grosze w ramach improwizacji (takie „przeszkadzajki”) Ale myliłem się na szczęście - to jest trio pełnoprawne (premierę miała płyta wydana przez Maya Records), a choć w repertuarze pojawia się też barok, znany z wykonań duetu, to jego część centralną stanowią nowe kompozycje, a rola Lucasa Niggli jest organicznie wpisana w całość. Przyznam, że obcowanie z grą Mayi i Barry'ego, zwłaszcza kiedy skrzypaczka gra kompozycje napisane specjalnie dla niej przez męża, to jest zawsze mocno budujące przeżycie. Bo to wybitni artyści, ale też, co chyba ważniejsze, niezwykle urocza para, i to przebija też z ich muzycznej i scenicznej interakcji.

 

Na koniec Barry Guy i Rafał Mazur, miała się odbyć też premiera płyty (winylowej), ale zapewne powszechne kolejki w produkcji te niespodziankę zepsuły. Panowie potwierdzili wielką improwizatorską – pomimo pozornego zdublowania instrumentalnego. Mazur przez większość czasu skupiał się na tworzeniu gęstej sonorystycznej faktury co pozwoliło na bardziej solistyczną grę Guy'a, który mógł pełniej zaprezentować swój niebagatelny warsztat instrumentalny. W drugiej części do duetu dołączył Lucas Niggli. Powiem krótko - Trio zagrało po mistrzowsku, z fantazją i werwą godną finału festiwalu.

 

 

I to by było na tyle właściwie. Tak jak pisałem na wstępię, Krakowsja Jesień Jazzowa złota, a skromna. Mimo to cieszy przynajmniej kilka rzeczy, nawet jeśli czasami słodko-gorzki uśmiech. Cieszy stale rosnąca w muzyce improwizowanej reprezentacja kobiet – krótki program to uwydatnił. Zrobiło się też bardziej krakowsko, bo przecież Rafał Mazur, Paulina Owczarek, Michał Dymny to nasi, swojacy! I jest w tym jakiś powód do lokalnej dumy. Inna sprawa, że właściwie to samo można powiedzieć o pozostałych gościach - Barry Guy, Lucas Niggli, Ken Vandermark czy Maya Homburger grali na scenach Alchemii wielokrotnie– i ta wieloletnia muzyczna relacja też ma swoją wartość. Ta atmosfera, w pewnych momentach prawie domowa, spotkania ze znajomymi, jest wyjątkowa. Ale festiwalową rolą powinno być też ten krąg znajomych poszerzać. 

 

Myślę, że pod wieloma względami był to festiwal na miarę możliwości, za co należą się ogromne podziękowania organizatorom. Mam nadzieję, trzymam za to mocno kciuki, że za rok te możliwości będą większe.

 

 

17.10.2022

FIGA

Paulina Owczarek

Gosia Zagajewska

Anna Jędrzejewska

 

18.10

set I

Michał Dymny / Aleksander Wnuk

set II

Ken Vandermark / Terrie Ex

 

19.10.2022

Open House

Ken Vandermark

Paulina Owczarek

Marcin Bożek

Macio Moretti

 

20.10.2022

set I

Maya Homburger / Barry Guy / Lucas Niggli

set II

Barry Guy / Rafał Mazur

Barry Guy / Rafał Mazur / Lucas Niggli