Hubert Zemler, czyli kwintet jednoosobowy

Autor: 
Jan Błaszczak
Autor zdjęcia: 
fot. Jan Błaszczak

Warszawski koncert Huberta Zemlera ściągnął sporą publiczność. Nic dziwnego, nie dość, że sam muzyk cieszy się słuszną sławą jednego z najbardziej utalentowanych instrumentalistów młodego pokolenia, to sam występ był pokłosiem wydanej późną jesienią płyty „Gostak & Doshes”, która została bardzo ciepło przyjęta przez krytykę. Każdy kto pojawił się tego wieczoru w klubie Mózg Warszawa - niezależnie od przyczyn – z pewnością nie żałuje dziś tego spaceru na deszczową Pragę. Aura było bowiem jedynym czynnikiem, który nie dopisał tego wieczoru.

Zemler jest muzykiem, który chętnie porusza się gdzieś na granicy muzyki komponowanej i improwizacji. Swoich utworów nie tworzy na papierze nutowym, ale nie jest to absolutne free. Każdy utwór poprzedza pomysł – konceptualny szkic lub zręb melodii. Z tego powodu artysta mógł sobie pozwolić na odegranie swojej najnowszej płyty. Podczas wieczoru w Mózg Warszawa instrumentalista odegrał poszczególne utwory z „Gostak & Doshes”. Ktoś, kto liczył na szaleństwa improwizacji mógł pewnie czuć zawód, jednak dla mnie wspaniałym doświadczeniem było przyjrzenie się muzyce Zemlera od kuchni. Choć dobrze znam ten album, z ekscytacją śledziłem kolejne ruchy artysty ukazującego, w jaki sposób buduje cały ten dźwiękowy pejzaż jedynie za pomocą perkusji. Ten cały, misternie poprowadzony, wachlarz dźwięków na żywo robił jeszcze większe wrażenie.

Warszawski występ był szczególny ze względu na obecność Miłosza Pękali, który towarzyszył Zemlerowi na wibrafonie. Szczególnie imponująco wypadł w ich wykonaniu utwór „Variations on a Theme by Suaves Figures – Figure 7”, w którym główny bohater tego wieczoru grał na marimbie. W muzyce współczesnej ten instrument kojarzy się chyba przede wszystkim z minimalizmem Steve’a Reicha i właśnie nowojorskiemu kompozytorowi poświęcony został bis. Za pomocą samej tylko preparowanej perkusji (plastikowa nakładka na stopę) Zemler zaprezentował autorską interpretację „Music For Pieces Of Wood”. Odegranie utworu wykonywanego przez kwintet w pojedynkę pokazują, że zarówno możliwości perkusji, jak i tego warszawskiego instrumentalisty wydają się być nieograniczone.