Locations

Autor: 
Andrzej Nowak (http://spontaneousmusictribune.blogspot.com/)
Evan Parker/ Agustí Fernández/ Ivo Sans
Wydawca: 
Vector Sounds
Data wydania: 
05.06.2019
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Evan Parker - saksofon tenorowy; Agustí Fernández - fortepian; Ivo Sans - perkusja

To krązek, który z pewnością wzbudza zainteresowanie w całej improwizującej Europie. Nie pierwsze już spotkanie pianisty z legendą gatunku, Evanem Parkerem (tu, saksofon tenorowy), także nie pierwsze z katalońskim perkusistą, przy okazji inicjatorem spotkania, Ivo Sansem. Studyjna rejestracja z Barcelony sprzed trzech lat, składa się z siedmiu improwizacji, a trwa 46 i pół minuty.

Płytę otwiera kolektywna introdukcja, pleciona przez bardzo aktywnego perkusistę, lekko wycofanego, nastawionego na minimalizm, pianistę i rozprowadzającego soczyste frazy tenorzystę, którego brzmienie i sposób artykulacji dźwięków nie sposób pomylić z czymkolwiek. Narracja z pozoru wydaje się dość spokojna, ale w samym jej wnętrzu aż gotuje się od emocji, jakie mogą mieć miejsce w dalszej części nagrania. Mocne, czarne akordy piana i twarda, delikatnie przesterowana stopa bębna basowego tworzą ciekawą bazę dla rozkręcającego się saksofonu. Druga improwizacja bardziej akcentuje preparowany fortepian, który wspierany jest aktywnym szczotkowaniem werbla. Evan płynie obok stosunkowo krótkimi frazami. Nic nowego – samo piękno! Flow ciągnie się ku górze, głównie wszakże dzięki kreatywności Agustiego. Muzycy, póki co, częściej szukają zadumy niż odnajdują pretekst do soczystej eskalacji. I jakże są w tym dobrzy! Trzecia opowieść skrzy się perkusjonalnymi ornamentami, za które odpowiada zarówno Ivo, jak i Agusti. Subtelny tenorzysta nie pozostaje bez reakcji. Po chwili wstępu – cała trójka rusza po swoje! Perkusja nieco separatywna, świetnie wszakże stymulująca dynamikę ekspozycji, zaś piano i tenor, jak kompulsywne, zrośnięte ze sobą, dwugłowe ciało.

Czwartą improwizację rozpoczyna duet tych właśnie głów! Sans wchodzi po czasie i nie stroni od … swingu! Piano z klawisza, moc jazzowych pomysłów, as kindly free jazz! Stadium galopu muzycy osiągają w mgnieniu oka i czynią ten epizod nie dość, że najdłuższym na płycie, to jeszcze najbardziej ognistym. W 8 minucie perełka – krótkie, ale zmysłowe, cyrkulacyjne solo Parkera. Po powrocie do formuły tria, wyważona narracja, nastawiona na gaszenie płomienia. Piąty fragment trzyma klimat finału części poprzedniej. Preparacje blisko podłogi, suche powietrze z tuby saksofonu i rezonujące talerze. Tuż potem, już w ramach części szóstej, sticky drumming, very deep piano and dancing tenor! Moc kolektywnych zadziorów, intensywność komunikatu dźwiękowego! Brawo! Wreszcie finał, zmysłowy rozchodniaczek. Cool jazzowa woń zakończenia. Styl, klasa, estetyczna wyrazistość – ciepły tembr tenoru, klasycyzujące piano i rezonujące, wyższe partie zestawu perkusyjnego.