Indigo Trio i Michel Edelin „The Ethiopian Princess Meets Tantric Priest"

Autor: 
Anna Początek
Indigo Trio & Michel Edelin
Wydawca: 
RogueArt
Dystrybutor: 
Multikulti
Data wydania: 
29.06.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Nicole Mitchell – flet, flet altowy, piccolo, Harrison Bankhead – kontrabas, fortepian, Hamid Drake – perkusja, bęben obręczowy, Michel Edelin – flet, flet altowy

Są takie nazwiska i nazwy, które są niezawodnymi brandami, a nie tylko symulakrami. Takie, za którymi stoi to, co zapowiadają: piękno, rozum, powalający warsztat i radosna swoboda grania. To właśnie dotyczy Nicole Mitchell, Hamida Drake‘a i Harrisona Bankheada, którzy stanowią Indigo Trio, flecisty Michela Edelina oraz wytwórni Rogue Art.

Rogue Art to wytwórnia wytrawna. Ma starannie dobierany repertuar artystów. Wydaje płyty, filmy i książki. Jej produkcje można poznać po charakterystycznej okładce, która zawsze jest taka sama: biała, z delikatnymi paskami po bokach, czerwonym i czarnym, z prostą typografią. Jak pięknie jest to pod prąd rynkowemu szałowi! Właściciele Rogue Art dbają o to, aby piękna muzyka w tym szale nie zginęła. Dlatego obok artystów znanych, jak na przykład nieodżałowany Peter Kowald, Malachi Favours, Ernest Dawkins czy Satoko Fuji, są mniej znani, jak Taylor Ho Bynum, i tacy, o których byśmy najprawdopodobniej nie usłyszeli, gdyby nie Rogue Art, jak Xu Fengxia czy Alex Dézé. I, co rzadko można powiedzieć, każda płyta wychodząca z tej wytwórni to pozycja cenna. I, co można powiedzieć jeszcze rzadziej, liner notes pisuje dla niej Henry Threadgill. Ile labeli może poszczyczyć się czymś takim?

Dlatego tak bardzo cieszy, że Indigo Trio znalazło się w katalogu Rogue Art właśnie z Edelinem, który nagarał w tej wytwórni już kilka albumów. Michel Edelin jest uznanym francuskim flecistą, poruszającym się w rejonach improwizacji jazzowej, klasyki, a także ludowej muzyki afrykańskiej. Z kolei muzycy Indigo Trio są już od kilku lat całkiem dobrze znani polskiej publiczności: Drake wielokrotnie występował w Polsce w różnych miastach i składach, natomiast kontrabasista Bankhead, tu również w nietypowej dla siebie roli pianisty, oraz flecistka i kompozytorka Mitchell są stałymi gośćmi poznańskiego festiwalu Made in Chicago.

Muzyka tego zespołu to świetny przykład połączenia improwizacji amerykańskiej z europejską. Ciekawostką jest występowanie w kwartecie dwóch tradycji gry na flecie. Relacje brzmieniowe tego „duo“ z sekcją są poddawane niejako badaniu, ale swobodne kompozycje nie nadają temu badaniu niepotrzebnego ciężaru – całość jest raczej miłą igraszką. Bo poza tym, że to piękna muzyka, to muzycy bawią się graniem i wyczyniają, co tylko zechcą. Utwory zmieniają swój przebieg często i nieoczekiwanie. Dla przykładu w „Call Back“ jazzowa, miękka rytmika Bankheada tak uparcie drąży tło drapieżnej improwizacji flecistów, że nagle kropla kontrabasu paradoksalnie okazuje się twarda jak diament i przedziera się na plan pierwszy, co powoduje złagodnienie fletów. Jest to z jednej strony ciekawy zabieg kompozycyjny, poprzez zbudowanie z lirycznych instrumentów ściany dźwięków, a z drugiej jest to tak lekko przeprowadzone, że zwyczajnie sprawia frajdę. Na „Ethiopian…“ znalazło się miejsce także dla piosenki – „Ambre Sunset“– i dla międzygatunkowej ballady – „Return to the Sun“. Znajdziemy również odrobinę roots, dzikiej puszczy, chaos i rytualne odnowienie. A także coś z pierwotnej magii. 

Album ten wymaga uwagi, ale nie jest wyczerpująco wymagający. Dla wszystkich, którzy chcieliby poznać mocniejszą stronę improwizacji przekazanej w przystępny sposób to płyta wymarzona.

1.Top Secret (9:23), 2. Inside the Earth (5:07), 3. Dérives (5:07), 4. Wind Current (9:05), 5. Call Back (6:46), 6. The Ethiopian Princess Meets the Tantric Priest (7:42), 7. Ambre Sunset (6:32), 8. Return of the Sun (6:13)