Incidentals
Snakeoil, ten zespół trudno pomylić z jakimkolwiek innym i właśnie tak zaczyna się ich kolejna płyta, od tego co bardzo dobrze już znamy, nic w tym dziwnego bo nagrania z albumu "Incidentals" to dalszy ciąg tej samej sesji nagraniowej, która stworzyła poprzedni album zespołu Tima Berne - "You've Been Watching Me", dodajmy sesji z grudnia 2014, zrealizowanej w studio "The Clubhouse" in Rhinebeck, NY, miejscu o mocno gitarowej aurze ale i analogowym torze nagrań.
Uruchamiam odtwarzacz i zaczynam czuć się jak na pokładzie jakiegoś dziwnego wehikułu, w którym odbędę kolejną mroczną podróż, w głąb sprzeczności i dysonansów, a które ostatecznie okażą się być wielkim pięknem, szkoda że docenianym głównie przez tych, którzy przez wiele lat tropili w muzyce indywidualizm oraz tytułowe incydenty. Po czterominutowym intro silniki wehikułu pracują już na pełnych obrotach, powoli przyzwyczajam się do ich głośnej pracy (płyty zdecydowanie należy słuchać głośno), odczuwalnych wibracji i rezonansów, rozpoczyna się podróż w czasie i przestrzeni wyznaczona ramami pięciu kompozycji. Ale zanim o kolejnych doświadczeniach z podróży, trochę o samych doń przygotowaniach. Producentem płyty jest David Torn co nie pozostaje bez znaczenia dla brzmienia tej sesji, przez chwilę Torn występuję też w roli gitarzysty. Tim Berne jest autorem kompozycji i liderem zespołu, jednak wszyscy muzycy mają równorzędną pozycję w zespole, chwilami przejmują dowodzenie i to właśnie wtedy dzieją się najciekawsze rzeczy w muzyce, jak np. podczas świetnego sola na klarnecie Oskara Noriegi w „Hora Feliz” albo w każdym momencie płyty, kiedy Ches Smith odchodząc od wibrafonu ostro bierze się za bębny i timpani. „Stingray Shuffle” to bardzo ciężka muzyka z kaskadowo narastającymi dźwiękami gitary, fortepianu i saksofonu; dalej, w długiej suicie „Sideshow”, muzyka jest jeszcze bardziej intensywna, jednak po wirtuozowskiej toccacie (oczywiście na fortepianie Matt Mitchell), nieco się uspokaja i przenosi w obszary astralnych krajobrazów - przestrzeni kreowanej w muzyce za pomocą elektroniki i gitary Ryana Fereirry. Kolejny świat to już czyste szaleństwo na fortepianie w wykonaniu Matta, ponadto z wyraźnymi odgłosami walki w tle, na szczęście był to „Incidentals Contact” w podróży i wszystko kończy się równie udanie jak zaczyna. Muzyczna przygoda dobiega kresu, staje się przez chwilę łagodna i oniryczna („Prelude One”), by za chwilę ponownie wybuchnąć zapętlonym tematem („Sequel Too”). Podsumowując,Tim Berne's Snakeoil „Incidentals” to przekaz kryptograficzny - zakodowany oraz uniemożliwiający dostęp do informacji osobom niepowołanym, a sama muzyka? Jak zawsze na tym samym - wysokim i wyrównanym poziomie.
1. Hora Feliz; 2. Stingray Shuffle; 3. Sideshow; 4. Incidentals Contact; 5. Prelude One / Sequel Too;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.