Ghosts

Autor: 
Anna Początek
Peter Evans Quintet
Wydawca: 
More is More Records
Dystrybutor: 
More is More Records
Data wydania: 
21.06.2011
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Peter Evans - trąbka, trąbka piccolo, Carlos Homs - fortepian, Tom Blancarte - kontrabas, Jim Black - perkusja, Sam Pluta - live processing

Jazzowe duchy przeszłości. Ale nie takie, które straszą, tylko takie, które cieszą. Zabierają nas w różne miejsca, których już nie ma, do ludzi, których już nie spotkamy. Jednak nie z tęsknotą, ale z radością z tego, że możemy mieć muzyczną łączność z twórcami z przeszłości, między innymi dzięki  ich dokonaniom i naszej możliwości czerpania z tych dokonań. Duchy Evansa są jednak nowoczesne i nowoczesny jest też cały ten zgiełk.

Niesłychane połączenie form jazzu tradycyjnego (od be-bopu), jazzu porewolucyjnego, awangardowego (ale przed fusion) z nowoczesnym podejściem do brzmienia i rytmiki charakteryzuje ten album już od pierwszego utworu. Evans jest w nim po trosze żartobliwy, po trosze przerażający w swojej sprawności, a piano i perkusja wsadzają nas na rytmiczną karuzelę i majtają nami do przodu i do tyłu. A w późniejszych utworach muzycy łaskoczą nas jeszcze elektroniką, noisem i ostrą improwizacją. Całe szczęście, że dają też nam chwile wytchnienia na balladowej ławeczce.

Dźwięków tu obfitość, gąszcz, a czasem nadmiar. Fantastyczne duchy rozpasania, bezumiaru i żywiołowości nawiedzają nas w czasach zaborczej brzeminiowo i często odczłowieczonej muzycznej abstrakcji. Chociaż ani nowoczesnych brzmień, ani abstrakcji na tym albumie nie brak.

Bardzo ożywczy album, chociaż nie przez świeżość i innowację, które przypisują temu albumowi niektórzy krytycy (moim zdaniem mylnie). Ale przez żart. Nie bądźmy tacy poważni - zadją się do nas mówić muzycy kwintetu. Ale nie mówią przez to: bądźmy niepoważni - rzemiosło i świadomość artystyczna są tu na wysokim poziomie. Nie ma tu śladu niechlujstwa, jakie czasem  (a w naszym kraju, niestety, nawet często) spotykamy u postmodernistycznych (z nastawienia) artsytów.

Żart i energia na tej płycie jest niczym duch poczucia humoru i siły, których wcieleniem było niegdyś Art Ensemble of Chicago. Oczywiście, tutaj jest to taki duszek, ale bardzo miło go poczuć, choćby cząstkowo. "Ghots" to nie jest album wielki, z przepracowanym projektem, z pozamuzycznymi ambicjami. To bardzo sprawny i bardzo przyjemny teledysk obrazujący przekrój muzycznej historii.

One to Ninety Two; 323; Ghost; The Big Crunch; Chorales; Articulation; Stardust