jazzarium

Marcin Olak Poczytalny: Dylan

Naprawdę myślałem, że to ubiegły rok był dziwny. A potem zobaczyłem szturm na Kapitol. I szaleńca, który jest tak przekonany  o własnej racji, że jest gotów podpalić swój kraj, byle tylko nie oddać władzy, nie przyznać się do porażki.

Free Reservoir

Pewnego styczniowego dnia w 2016 roku, w nowojorskim studio nagraniowym Reservoir, spotkali się reprezentanci rosyjskiej i amerykańskiej sceny szeroko pojętego free jazzu. Potrzebowali zaledwie jednej sesji, żeby zarejestrować materiał na płytę, która ukazała się we wrześniu zeszłego roku nakładem świetnej, ale niedocenianej wytwórni Leo Records. Teraz mamy okazję wsłuchać się w to, co wyimprowizowali pianista Simon Nabatov, basista rodem z Nowego Jorku Max Johnson oraz perkusista Michael Sarin.

In Common 2

To już drugie wydawnictwo wspólnego projektu saksofonisty Waltera Smitha III i gitarzysty Matthewa Stevensa. Pierwsze ukazało się w 2018 roku i było całkiem ciekawą propozycją dla fanów nowoczesnego jazzu środka. Po dwóch latach artyści postanowili kontynuować serię wydawnictw zatytułowanych “In Common”, choć może druga odsłona to jeszcze nie powód i za wcześnie, żeby spodziewać się dalszego ciągu tej dobrze zapowiadającej się historii.

Visions

Melissa Aldana, Cecil McLorin Salvant i…. Frida Kahlo. Wspólnym mianownikiem dla tych trzech wspaniałych artystek jest ostatni album Melissy Aldany pt. „Visions”. To muzyczna interpretacja życia i twórczości meksykańskiej malarki – Fridy Kahlo. Ilustrację do albumu stworzyła zaś wokalistka Cecil McLorin Salvant, z którą Melissa Aldana współpracuje w ramach zespołu Artemis. Świat jest więc naprawdę mały, a te artystki – naprawdę wielkie.

The Weather Up There

Tak się składa, że rok 2020 w przypadku muzyków pochodzących z Chicago stoi pod znakiem bardzo osobistych wypowiedzi, które dotyczą spraw fundamentalnych. Przypuszczam, iż jest to dzieło przypadku i nikt się na to specjalnie nie umawiał, ale mamy już co najmniej dwie płyty z ważnym, życiowym przesłaniem. Najpierw gitarzysta Jeff Parker zadedykował “Suite For Max Brown” swojej mamie i stworzył coś na zasadzie albumu z samplami muzycznymi, które zebrał w przeszłości. Mogliśmy zatem dowiedzieć się, co ukształtowało uznanego artystę i chociaż na chwilę wejść w jego skórę.

Marcin Olak Poczytalny: Zmiany

W sumie nic się nie zmieniło. Cyferki, nic więcej. Siedzę w domu, tak samo jak w zeszłym miesiącu. I poprzednim. I tym poprzednim też. I myślę. Bo nawet, jeśli zmiana jest tylko kwestią umowy, to i tak nowy rok skłania do jakichś podsumowań.

Test & Roy Campbell

Nowojorski Harlem, miejsce zwane Hint House, 16 kwietnia 1999 roku, a na scenie piątka muzyków - Tom Bruno (perkusja), Sabir Mateen (saksofon altowy i tenorowy, flet i klarnet), Daniel Carter (saksofon altowy i tenorowy, flet i trąbka), Matthew Heyner (kontrabas) oraz Roy Campbell (trąbka). Pierwszych czterech od jakiegoś już czasu koncertuje pod nazwą własną Test *), ten piąty został doproszony na okoliczność tego właśnie wydarzenia. Panowie przykują uwagę publiczności przez 47 minut i 8 sekund.

Piotr Schmidt: Życia nie da się przenieść w całości do sieci.

Piotr Schmidt właśnie wydał swój dwunasty, autorski album – „Dark Forecast”. Z tej okazji opowiedział mi o współpracy z zaproszonymi muzykami, swojej rosnącej potrzebie improwizacji, polityce strachu i inspiracjach Krzysztofem Komedą.

Premiera albumu w dobie pandemii to nie lada wyzwanie. Jakie największe trudności w związku z nagraniem i premierą „Dark Forecast” napotkałeś do tej pory?

Hug

Wokół tej płyty nie dzieje się żadna historia. Nic nie kryje się za jej powstaniem szczególnego. Nie ma żadnych poukrywanych zamysłów, kluczy interpretacyjnych ani tajemnic, które mogłyby rozpalać wyobraźnię słuchaczy i dawać szansę pobrylować w gronie znajomych. Nie ma ideologii, uduchowionych inspiracji i całej mistycznej paplaniny, jaką jazzmani potrafią z siebie wygenerować na potrzeby PR-owskiego szumu.

Telyn Rawn

“Telyn Rawn” to jedna z tych płyt, która w ciekawy i oryginalny sposób łączy w sobie inspiracje folklorem i muzyką improwizowaną. Jej autorem jest walijski harfista, który na potrzeby tegorocznego solowego albumu sięgnął do literatury z XIII wieku i tam natrafił na wzmianki o wyjątkowym instrumencie. Dowiedział się o istnieniu średniowiecznej harfy z naciągniętym końskim włosiem. Jak sam mówi: “Zajmowałem się tekstami historycznymi i poezją, nauczyłem się technik i muzyki z rękopisu Roberta ap Huw i badałem znaczenie kultu koni w kulturze walijskiej”.

Strony