jazzarium

Full Sun

Septet Full Sun Ziva Tanbenfelda zaprasza na spektakl złożony z pięciu utworów, pięciu scenariuszy na przebieg improwizacji, tyleż udanych prób rozpisania dramatu kompozytorskiego na role.

Myra Melford: no one can teach you how to be you

Passion, sense of humor and positive energy. All those good emotions hide in every sentence of American pianist - Myra Melford. In this interview, Myra told me about her approach to improvisation, women on a jazz scene and the music, which inspire her in everyday life.

Marcin Olak Poczytalny: Dlaczego nie posłuchałem nowego Nicka Cave’a

Trudno mi pisać o muzyce, gdy kilka dni temu psychopata kazał policji bić protestujące kobiety. Wiesz, muzyka bywa dla mnie schronieniem, ale nie w takich chwilach. Już nie. Wszystko wiadomo, ponoć damscy bokserzy z Biura Operacji Antyterrorystycznych wzięli po 1500zł i poszli terroryzować protestujące kobiety. Jeden z nich miał ponoć już kłopoty z prawem, jakieś wymuszenia? Mam nadzieję, że kiedyś niezależna prokuratura wyjaśni to „ponoć”. Nie, nie dyszę rządzą zemsty. Po prostu chciałbym wiedzieć, jak było.

Hullabaloo

Hullabaloo, czyli rejwach, harmider, wrzawa, draka, a nawet gwałt! Wszystkie polskie tłumaczenia tytułu płyty niosą ze sobą źdźbło prawdy o tej muzyce. Zaczyna ją wszakże Jubilee!

I am free to bring what I am hearing to the music - interview with Kris Davis

Kris Davis, Canadian pianist closely related to the New York scene, talks about friendship with Ingrid Laubrock and what we can do in lockdown.

How do you feel right now about that you can't play concerts?

Kris Davis: At first I was happy for a break - I was feeling pretty run down from the road and the pace I was keeping as an educator, performer and composer. But now I haven’t played with anyone for 3 months and I’m really starting to miss it. I’ve tried a few online performances using Zoom, but it was uninspiring.

Arktyczny riff na rozstaju

To była historia jak ze snu. O jej przebiegu zdecydował, jak to często bywa, przypadek. Pod koniec dziewięćdziesiątego trzeciego roku miałem job w Przemyślu, w sekcji mieli grać Wege i Konrad (Zbigniew Wegehaupt i Cezary Konrad – przyp. red.). Na parę dni przed jobem dzwoni Wege: „Nie mogę jechać, mam tutaj ważne granie”. „No to musisz mi kogoś polecić” – mówię. „Zagraj z młodym Miśkiewiczem”. „Jaki Miśkiewicz”? „Syn Henryka Miśkiewicza gra na bębnach, bardzo młody chłopak”. Tomasz Stańko poszedł za tą radą.

The Call Within

Tigran Hamasyan powraca do formuły zespołowej. Do swojej najnowszej płyty „The Call Within” zaprosił basistę Evana Mariena i perkusistę Arthuta Hnateka. W tym składzie panowie zdecydowanie wychodzą poza definicję jazzowego tria. Sam Tigran prezentowany materiał nazywa elektro-akustycznym amerykańskim rockiem. To świetny skręt w jego dyskografii, która pomimo współczesnego nurtu, nadal bazuje na kulturze orientu prosto z rodzimej Armenii.

Marcin Olak Poczytalny: Smutny

Wszystko się kończy. Przecież o tym wiem, tak jest w naturze. Coś jest, potem chwilę trwa, potem się kończy. A potem gdzieś zaczyna się coś innego, ale to już zazwyczaj zupełnie inna historia. Trochę jak taki mały, lokalny koniec świata. Może mały i lokalny – ale jednak jakiś świat się kończy. Zmienia.

Tak, jestem smutny.

Longing

Jednym z ciekawszych aspektów muzyki instrumentalnej jest jej niejednoznaczność, otwierająca drogę ku nieskończonej liczbie interpretacji i odczuć. I choć wykonawcy nierzadko wprost dzielą się tym, o czym jest ich muzyka, to między dźwiękami możemy odnaleźć to, co nie zostało wypowiedziane czy opisane. Czasem jedna fraza albo przebieg harmoniczny trafniej oddają stan emocjonalny, niż dziesiątki słów, niby precyzyjnych, ale wciąż mijających cel.

Czy Gila Scott-Herona można wymyślić na nowo?

Tego artykułu miało nie być. Był za to w planach wywiad z perkusistą Makayą McCravenem, który od kilku już lat jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci chicagowskiej sceny jazzowej i całkiem niedawno wydał album “We’re New Again” z muzyką Gila Scott-Herona. Z różnych powodów do mojej rozmowy z amerykańskim artystą jednak nie doszło. Od menedżera artysty dowiedziałem się, że Makaya z rodziną udali się gdzieś, gdzie urywa się kontakt z tzw. cywilizacją. Trudno, może będą ku temu lepsze okoliczności i taka okazja się jeszcze kiedyś nadarzy.

Strony