jazzarium

MoonDial

Pat Metheny wielkim artystą jest. Nie może być w tej kwestii sporu. Wydał ponad 50 albumów, za które zebrał trzydzieści dziewięć nominacji do nagród Grammy, dwadzieścia razy zwyciężał i co konieczne warte przypomnienia, zadziało się to w dwunastu różnych kategoriach. W zestawie dotychczas wydanych albumów znajdują się dwie  solowe, nagrane z wykorzystaniem gitary barytonowej „One Quiet Night” i „What’s It All About”. One także zdobyły Grammy.

Autorytet, autentyczność, autorstwo - rozmowa z Patem Metheny

To już tradycja, że Pat Metheny, jeden z najważniejszych muzyków-improwizatorów na świecie, przy okazji premier kolejnych swoich płyt właśnie w Warszawie spotyka się z dziennikarzami. Jest zawodowcem w każdym calu - także w relacjach z mediami. Mimo tego, że na pytania zaproszonych redaktorów odpowiadał już od ponad 6 godzin, gdy przyszła kolej na mnie, powitał mnie serdecznym uśmiechem, jak gdyby właśnie pierwszy raz miał okazję podzielić się z kimś swoimi przemyśleniami.

Michael Mantler – uzdolniony aktywista

Mimo że Michael Mantler wyraźnie nie lubi dziennikarzy, to oni chcą i powinni o nim pisać jak najwięcej. Dlaczego? Bo jest to muzyk światowej klasy, genialny kompozytor, ale także pomysłowy aktywista, dzięki któremu świat muzyki wzbogacił się o wiele kluczowych przedsięwzięć i wartą uważnego zgłębienia muzykę.

Jack DeJohnette - prawie siedem dekad wielkiego bębnienia. Dziś 83 urodziny Jacka Dejohnette'a

Zanim Jack DeJohnette został jednym z ważniejszych i bardziej pomysłowych perkusistów w historii muzyki jazzowej, był utalentowanym pianistą. I być może to młodzieńcze doświadczenie leży u podstaw jego późniejszej wielkości - DeJohnette jest perkusistą niezwykle innowacyjnym, lirycznym i przywiązującym uwagę do tego, co dzieje się dookoła jego samego. Przypomina pod tym względem Arta Blakeya i Elvina Jonesa. Doskonale reaguje na tworzoną przez pozostałych kolegów muzykę, sam stając się nie jedynie metronomem a pełnoprawnym instrumentem w zespole.

Bassekou Kouyate i afrykańska harfa

Historie instrumentów przypominają te ludzkie. Znajomość ich pochodzenia pokazuje w jaki sposób przenikały się kolejne kultury muzyczne, tworząc wielobarwny konglomerat dźwięków. I tak na przykład… Zachodnioafrykańska lutnia ngoni to przodek popularnego banjo. Jej absolutnym mistrzem i wirtuozem jest Bassekou Kouyate, Malijczyk, który w spektakularny sposób wdarł się do świata jazzu i muzyki rozrywkowej.

Rahsaan Roland Kirk - Powrócę tu pod postacią dźwięku.

"Muzyka to piękna rzecz. Kiedy umrę, wrócę na ziemię pod postacią dźwięku, jak nuta" - przekonywał Rashaan Roland Kirk, ubrany w dziwne, kolorowe, afrykańskie szaty, ze śmieszną czapką na głowie i naręczem saksofonów własnej produkcji pod pachą. "W ten sposób, gdy jesteś dźwiękiem, nikt cię nie złapie!" - dodawał a Roland Kirk wyglądał i grał, jakby doskonale wiedział, o czym mówi. Występy tego ekscentrycznego, niewidomego multiinstrumentalisty nie ograniczały się z resztą wyłącznie do dźwięku muzyki.

Charlie Haden - człowiek który umiał objął świat tradycji i nowoczesności

Niewiele brakowało, a być może Charlie Haden nigdy nie zostałby kontrabasistą. Być może funkcjonowałby w świecie muzyki jako zupełnie inna figura. W wieku lat 15, młody Charlie, pochodzący z muzycznej rodziny kultywującej tradycje klasycznych amerykańskich pieśni folkowych i country, zachorował na polio. Na szczęście choroba nie okazała się rozwinęła się na tyle, by zagrozić jego życiu, ale zdążyła zrujnować całkowicie wokalną karierę młodego Hadena. Zniszczone struny głosowe nie były w stanie udźwignąć głosu i kontrolować jego kierunku.

Abbey Lincoln – dziś nikt już tak nie śpiewa

Jedna z największych div jazzowych epoki, która nieodwracalnie przeminęła. Ciepły, przeszywający głos, mądre interpretacje i swingująca dusza to cechy dzięki którym Abbey Lincoln jako jedyna uznawana jest za artystkę godnie kontynuującą dorobek wokalny niezapomnianej Billie Holiday. Niestety gwiazda Abbey Lincoln zgasła 14 lat temu. Artystka nie pozostawiła po sobie żadnej jazzowej następczyni. Dziś nikt już tak nie śpiewa.

Sonny Simmons - jak feniks z popiołów

“Od zawsze dużo bardziej inspirowała mnie natura niż konkretni muzycy. Wyjątkiem był Charlie Parker, bo brzmiał dla mnie niczym ptak” - tak Sonny Simmons w dosyć przewrotny sposób opowiadał o tym, co wywarło na nim największy wpływ w wywiadzie udzielonym serwisowi muzycznemu All About Jazz. Z drugiej jednak strony słowa wypowiedziane przez tego amerykańskiego saksofonistę można traktować zupełnie na serio, wszak urodził się na głębokiej prowincji, z dala od cywilizacji, w małym miasteczku w stanie Luizjana.

Louis Armstrong - Mr. Jazz miałby dziś 124 lata

 „Stadion był daleko za miastem, mały, płaski, może na pięć tysięcy widzów. A jednak tylko połowa miejsc była zapełniona. Na środku murawy stało podium, jakoś słabo oświetlone, ale siedzieliśmy blisko i Armstronga oraz jego małą orkiestrę było dobrze widać” – Ryszard Kapuściński jest na koncercie Louisa Armstronga w Sudanie. „Wieczór był gorący i duszny i kiedy Armstrong wszedł na podium, już był mokry, bo w dodatku miał na sobie marynarkę, a pod szyją muszkę.

Strony