Irek Wojtczak

Just play your music!

Tymi słowami Ravi Coltrane miał zachęcić polskich jazzmanów, aby sięgnęli po muzykę, która wypływa nie z tradycji afroamerykańskiej, ale z ich rodzimej kultury. Działo się to w trakcie warsztatów na jednej z naszych uczelni. Zachęta Coltrane'a padła na podatny grunt.

Kwas elektromrówkowy: Marcin Dymiter & Olga Szymula: BAZA i Elvin Flamingo feat. Jaaa! & Irek Wojtczak na Dniach Muzyki Nowej w gdańskim Żaku

Trzeci z Dni Muzyki Nowej okazał się wielkim festiwalowym hitem. Aby tak się stało, nie trzeba było jednak żadnych gwiazd zagranicznych, wystarczyli artyści lokalni i 20 tysięcy mrówek.

Folk Five

Od czasu, kiedy Zbigniew Namysłowski przedstawił nasz folklor jazzowemu światu minęło pół wieku. Kujawiak grany najpierw na jazzowo poszedł później w funky tudzież fusion i w takich postaciach funkcjonował jako jedna z  wizytówek polskiej sceny gatunku lat 60-tych i 70-tych. Obecnie za sprawą eksporterów w rodzaju Kapeli ze Wsi Warszawa rodzimy folk znów szerzej dociera do zagranicznej publiczności.

To był rok... według Macieja Krawca

Podsumować upływający jazzowy rok … Zadanie to kuszące acz niełatwe, gdy ma się świadomość, że nie było się w stanie wysłuchać wszystkich najważniejszych płyt, które odchodzący 2014. po sobie hojnie pozostawił, a także odwiedzić całej wielości, jak Polska długa i szeroka, interesujących koncertów. Poza tym – cóż – nie samą miłością do jazzu człowiek żyć może (choć czasem chciałby). Nie porwę się zatem na podsumowanie o aspiracjach ogólnych, a opowiem pokrótce o tym „moim”, a zatem subiektywnym i fragmentarycznym, jazzowym roku.

" Kaszubski „Jazz w lesie”: misja, która musi trwać"

Stereotypowe wyobrażenie sytuacji odbioru muzyki jazzowej jest następujące: centrum dużego miasta, zadymiony klub, słuchacze za zastawionymi kieliszkami stolikami, improwizujący band na kameralnie oświetlonej scenie. Niech Państwo wyobrażą sobie jednak taką sytuację: wieś w sercu Kaszub, zalesiony brzeg jeziora, widzowie na kocach, leżakach i drewnianych ławach, a przed nimi kolejne jazzowe grupy występujące na mieniącej się feerią barw estradzie. Który scenariusz Państwo wolicie?

Irek Wojtczak i NY Connection w Szóstej Po Południu

Irek Wojtczak – saksofonista i kompozytor od dawna zachowuje się dziwnie. Nie gra z kim popadnie, zastanawia się co gra i jak, nie wydaje się zorientowany na byle jakie „joby”, nie pindrzy się do kamer, i co być może jeszcze dziwniejsze interesuje się polską muzyką ludową nie tylko z okazji roku Kolberga.

Nowojorskie kujawiaki nad Bałtykiem - Irek Wojtczak NY Connection

„Z Polakami już to robiłem” - śmiał się w wywiadzie umieszczonym na jednym z portali internetowych Irek Wojtczak, spytany o genezę projektu NY Connection. Istotnie, saksofonista eksploracją muzyki ludowej (głównie pochodzącej z rodzimych dlań okolic Łodzi i Łowicza) zajmuje się od dłuższego już czasu, jednakże skłonić do współudziału w tej materii jazzmanów amerykańskich udało mu się bodaj po raz pierwszy. Pierwsze, bardzo smakowite owoce tej kooperacji można było usłyszeć wczoraj w Sopocie.

Mucha nie siada! - Irek Wojtczak The Bees' Knees' premierowo w Teatrze Wybrzeże w Sopocie

Szczerze przyznam, że trochę ubolewałem nad faktem, iż nie miałem od dłuższego czasu większych sposobności do pisania o tym znakomitym muzyku. Irek Wojtczak umykał mi co prawda ostatnio dość skutecznie, ale absolutnie nie próżnował: w ciągu ostatniego roku wydał między innymi etno-jazzowy album Projekt Ludź, zaliczył ważne występy na dużych festiwalach na Śląsku, prowadził wspólnie z Michałem Gosem cykl Woda Dżestylowana w Sopockim Spatifie, a jego inne aktywności trudno nawet zliczyć.

A'Freak-aN Project

Łączenie wpływów afrykańskich z różnymi gatunkami muzycznymi nie jest pomysłem nowym, a wśród muzyków trójmiejskich  można je uznać za pewnego rodzaju trend – od kilku lat pojawiają się tu grupy z różnym skutkiem pragnące uchwycić tkwiącego w brzmieniu czarnego lądu ducha i natchnąć nim własną twórczość. Album A'Freak-aN Project sopockiego saksofonisty Wojciecha Staroniewicza w pewnym stopniu w tę modę się wpisuje.

Mostly Other People do the Killing na dwóch koncertach w Polsce

"Nazywamy się Peter, Jon, Moppa i Kevin. Wszyscy przez jakiś czas chodziliśmy do szkół muzycznych. Gramy jazz. Lubimy grać cały jazz, cały czas, wszystko na raz i najszybciej jak to możliwe. Moppa pisze melodie, za wyjątkiem tych, które napisali inni ludzie. Oni są śmieszni. Jazz jest śmieszny. Przyjdźcie zobaczyć jak gramy. Spodoba się wam." - piszą o sobie członkowie Mostly Other People Do the Killing (MOPDtK).

Strony