Dziedzictwo Seiferta - rozmowa z Małgorzatą Jantos

Autor: 
Urszula Nowak

Podobno nie ma ludzi niezastąpionych. Są tylko niepowtarzalni. Jedną z takich postaci był Zbigniew Seifert – krakowski muzyk jazzowy, początkowo saksofonista,  którego Tomasz Stańko namówił do wykorzystania niecodziennych umiejętności gry na skrzypcach w muzyce kwartetu, który współtworzyli pod koniec lat 60-tych. Odszedł bardzo młodo.  Od 2010 roku w Krakowie istnieje fundacja im. Seiferta, na czele jej rady stoi wiceprzewodnicząca Rady Miasta – dr Małgorzata Jantos. W lipcu 2014 roku Fundacja planuje projekt, który zostanie włączony w Letni Festiwal Jazzowy w „Piwnicy pod Baranami”. 

Fundacja im. Zbigniewa Seiferta powstała 3 lata temu w mieście rodzinnym swojego patrona. Był to artysta szczególny z wielu powodów…

Małgorzata Jantos: Przede wszystkim był to człowiek, który miał wielki talent. Bardzo nad tym ubolewam, że zmarł zaledwie w wieku 33 lat, chociaż jestem  przekonana, że w tym czasie wykonał ogromną pracę. Jak mówiono Zbigniew próbował przełożyć Coltrana na skrzypce i w dużej mierze mu się to udało.

Fundacja powstała zatem z miłości do muzyki wybitnego skrzypka?

Tak. Opowiem krótko w jaki sposób doszło do powstania Fundacji. W czasie jednego z konkursów o Nagrodę Prezydenta Miasta, przyznawaną studentom, którzy danego roku obronili najlepsze prace magisterskie dotyczące Krakowa. Moją uwagę zwróciła absolwentka Akademii Muzycznej. W swojej pracy porównywała  muzykę Szymanowskiego z muzyką Seiferta.  Podeszłam do niej i zwróciłam jej uwagę na to, że występuje niebywała zbieżność nazwisk muzyków. Przypuszczałam, że może nie wiedzieć o wybitnym artyście jazzowym Zbigniewie Seifercie, który żył i działał w Krakowie. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że przedmiotem jej badań była muzyka nie kogo innego, jak  właśnie Zbyszka. Bardzo się zdziwiłam, jak można porównywać  muzykę Szymanowskiego i Seiferta? Tak się rozpoczęła moja znajomość z Anetą Norek , autorką jednej z najpiękniejszych monografii poświęconych Seifertowi. Obie uważamy, że jego muzyka była niezwykła.

Państwa działalność ma przede wszystkim wymiar edukacyjny. Digitalizowanie archiwalnych numerów czasopisma Jazz Forum i innych materiałów przeznaczonych do edukacji. Te zadania nie należą do łatwych. Polacy nie szczególnie interesują się jazzem.

Tak, to prawda. Moją ukochaną rozgłośnią było niegdyś Radio Jazz, które później zostało wykupione przez dużą firmę medialną. Ma Pani rację, jest to muzyka niszowa, chociaż tradycje krakowskie są bardzo ważne. Gdybym chciała wymienić to, co powinno kojarzyć się z Krakowem, to byłby oczywiście Wawel, piękny Rynek Główny  i oczywiście powinien być również jazz. To tu się tworzył Helikon, tu swoją karierę rozpoczynało wiele sław polskiego jazzu, właściwie jeśli popatrzymy na życiorysy znanych jazzmanów, większość z nich żyło i tworzyło w Krakowie. Tomasz Stańko, Krzysztof Komeda,  Janusz Muniak, Zbigniew Seifert… To bardzo ważne, by ludzie młodzi o tym wiedzieli. I my im ułatwiamy dostęp do takiej wiedzy.

Być może nie wszyscy wiedzą, ale w Krakowie – Nowej Hucie jest ulica im. Zbigniewa Seiferta. To również Pani pomysł.

Tak, bardzo wzruszyło to żonę Zbyszka – Agnieszkę Seifert. Przez lata państwo Seifertowie mieszkali w Niemczech, Zbyszek tam tworzył…I bywa niestety tak, że na świecie jeśli mówi się „Zbigniew Seifert”, to wszyscy muzycy i wielu ludzi wiedzą o kogo chodzi. W Polsce miałam trudności, żeby przekonać  mieszkańców do nadania nazwy ulicy. Teraz bardzo się staramy, aby powstał konkurs jego imienia, żeby w Krakowie i w Polsce Zbigniew Seifert odzyskał należne mu miejsce wśród wybitnych muzyków i kompozytorów.

W czasie Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami w lipcu 2014 roku odbędzie się ważny projekt organizowany przez Fundację. Jest Pani jego pomysłodawczynią. Mowa oczywiście o Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Zbigniewa Seiferta. Kto może zgłosić się do udziału?

W Krakowie dzieją się równolegle różne rzeczy związane z jazzem, bardzo rozproszone. Ciągle twierdzę, że jest ich za mało, ale to być może moja pazerność na życie jazzowe. Ideą fiks jest dla mnie skupienie tych wszystkich działań, w grupie będzie nam łatwiej się przebić.  Jeżeli chodzi o lipcowy konkurs im. Seiferta, to będzie konkurs dość wąskotorowy, dla grupy muzyków, zwłaszcza młodych, którzy chcą grać na skrzypcach i kontynuować dzieło Seiferta. „Jazz Juniors” na przykład,  jest zupełnie innym konkursem, nastawionym na wyłanianie młodych talentów jazzowych w ogóle, natomiast my będziemy koncentrować się na tej konkretnej specjalizacji, jaką są skrzypce.  Wszelkie informacje związane z konkursem dostępne będą na stronie www.seifertcompetition.com

Kogo z współczesnych muzyków podziwia Pani szczególnie?

Niedawno, ku mojej wielkiej radości zamieszkał w Krakowie Adaś Bałdych, młody człowiek, w którego wcielił się po części duch Zbyszka Seiferta. Podziwiam także Mateusza Smoczyńskiego. Obaj są świetnymi muzykami, wiele już osiągnęli, mimo, że są dopiero przed 30-stką. W Adamie jest niesłychana samodzielność twórcza, On nie gra Seifertem… On go świetnie interpretuje. Mateusz natomiast brzmi bardzo podobnie, jakby to była reinkarnacja Seiferta. W Krakowie jest także Dominik Bieńczycki, doskonały skrzypek, którego również podziwiam. Chciałabym Państwu zwrócić uwagę na nazwisko, młodego muzyka – wiolonczelisty – Łukasza Pawlikowskiego, zaledwie szesnastoletniego człowieka, który zrobił ostatnio interpretację Seiferta na wiolonczelę.  Wspaniała sprawa! Chciałabym, aby mówiono, że tam, gdzie grób Seiferta, tam grają dobrze na skrzypcach. A w świecie by myśląc o polskim jazzie przywoływano właśnie skrzypków. 

Kraków ma szansę stać się jednym z ważniejszych ośrodków jazzowych w Europie, a może już jest?

Jestem przekonana, że jesteśmy tą mekką. Można długo wymieniać nazwiska muzyków, ale także krytyków  jazzowych, jak choćby Antoni Krupa, istnieje wiele krakowskich klubów, w których gra się tego rodzaju muzykę. Jazz trafia do człowieka o specyficznym umyśle, intelektualisty, człowieka Krakowa także…