Trio Sephardix w Pasażu Kultury.
To już trochę zakrawa na grubą przesadę. Moje recenzowanie występów Tria Sephardix mam tu na myśli. Dwa z dotychczasowych trze koncertów tej formacji miałem okazję recenzować. Teraz pora na relację trzecią tym razem z Pasażu Kultury w samym sercu poznańskiej Starówki. Będzie krótko, albo nawet bardzo krótko i być może też według niektórych niedostatecznie wyczerpująco na temat samej muzyki. Ale niech tam! To co do tej pory było o tej grupie napisane wystarczy śmiało za całe wprowadzenie.
A więc bracia Olesiowie wiadomo wyborni muzycy, w niecodziennej dla siebie muzycznej sytuacji oraz Jorgos Skolias nie zawaham się powiedzieć najświetniejszy męski głos polskiej sceny, artysta tyleż muzykalny i zasłużony co należycie niedoceniony. Razem, w repertuarze w znakomitej większości złożonym z pieśni Żydów greckich. I właśnie Jorgos Skolias jest jednym z najcenniejszych i jednocześnie najbardziej zawodzących punktów tria. Gdy śpiewa, wtedy staje się wspaniałym śpiewakiem, muzykalnym wrażliwym artystą i razem z Marcinem i Bartkiem tworzą fantastyczny muzyczny organizm. Gdy jednak kończą się poszczególne utwory i nieuchronnie nadchodzi czas zagadanie do publiczności, wówczas rozgrywa się sytuacja nie licująca ze zdarzeniami muzycznymi. Wtedy Jorgos Skolias zmienia się z artysty w wodzireja, nadmiernie zdystansowanego, prześmiewającego swojaka, który wydaje się co chwila sugerować, że to co muzyczne to jedno, a to co zagajone to zupełnie inna rzecz, jakby wyjęta z kabaretu, a nie z koncertu. A tym czasem, w moim odczuciu to poważne nadużycie i wydatnie wpływa na odbiór całości.
Rzecz jasna w końcu zwycięża muzyka, wygrywa siła i muzykalność wszystkich trzech członków zespołu, co zresztą publiczność nagradza gromkimi brawami. Ale biada temu ze słuchaczy, kto nie będzie miał ochoty precyzyjnie dostrzec i potem rozdzielić zdarzenia muzycznego od starodawnej „estradówki”. Wtedy pozostanie w nim wrażenie, że coś mu się w tym całym show nie zgadza, że gdzieś nie jest potraktowany do końca serio. Czekamy zatem na płytę studyjną, już dziś mogę powiedzieć, że warto na nią czekać, tam sytuacja jest artystycznie czysta!
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.