Transylvanian Dance

Autor: 
Maciej Karłowski
Lucian Ban & Mat Maneri
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
30.08.2024
Dystrybutor: 
ECM
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Lucian Ban - piano, Mat Maneri - viola
Jest mi głupio i wstyd. W potoku spraw róznych, nawału muzyki do słuchania, oceniania, decydowania nie poświęciłem tej płycie czasu wówczas kiedy była zapowiadana. Co gorsze nie zrobiłem tego także i wówczas gdy przyszła chwila jej premiery. A potem już samo poszło. Nikt się o nią nie upomniał, nie była ani razu tematem zadnej rozmowy o muzyce, radiu nie wspomniał jej nikt, przynajmniej wówczas gdy siedziałem przy odbiorniku. Ja sam również się o nia nie upomniałem. W sztuce odkładania na później jak widać nabrałem wprawy. Tak, jak nic widać, że sklerotyczny prokrastynator ze mnie.
 
Aż w końcu wychynęła na mnie nagle gdzieś z dołu coraz bardziej rosłej wieżyczki albumów stojących w kolejce do zapomnienia.
Spojrzła nienachalnie, grzbietem nie wyróżniajacym się niczym szczególnym, jak to zresztą się dzieje niemal zawsze w przypadku płyt z ECM. Lucian Ban i Mat Maneri - Transylvanian Dance. Dżsusie najsłodszy, przeciez miałej jej kilka miesięcy temu posłuchać! Przecież to drugi album muzyków, których więcej niż lubię! Ich pierwsza duetowa płyta Transylvanian Concert do cholery podobała mnie się bardzo! Rany boskie dlaczego nie posłuchałem jej wcześniej!? Czyżby dlatego, że stoi w wieżyczce składającej się z płyt wysłanych mi pocztą przez prężnie działajacą agencję promocyjną Barithwite & Katz? Ale co tam robił album z ECM? Przecież mamy tu na miejscu dystrybutora. No mamy....
 
NIe ma co zwlekać, transylwański taniec zapowiada muzykę niecodzienną, w niebanalnym na pewno wykonaniu. Czas najwyższy jej posłuchać. Czas zanurzyć się w tradycyjnych melodiach ludowych z terenów rozpiętych kulturowo pomiędzy Rumunię i Węgry, terenów niejako pod duchowa opieką Beli Bartoka i George'a Enesco. Obydwaj kochali muzykę prostych ludzi, dokumentowali ją, przelewali na papier, ale i przekazywali z ust do ust, z rąk do rąk, z głów do głów. Jak sie przyjrzeć uważniej Lucian i Mat robią coś podobnego. Studiują, najpierw zgłębiają tajniki muzyki, tej ludowej transylwańskiej także, a potem opowiadają nam te ludowe historie muzyczne językiem własnym, ale też i takim, który trafia prosto.
Jak to dobrze jest słuchać muzyki, z której nie bije potrzeba przypodobania się ani jazzmanom, ani etnomuzykologom, jak swieże staje się wokół powietrze gdy grają nie atencujsze tylko muzycy, którzy nie zapomnieli, że ich sztuka jesli nie trafi do wyobraźni ludzi siędzących w sali koncertowej albo przed odtwarzaczem w domowym zaciszu, to i niewielkie ma sznase zapaśc w pamięć i nikłe możliwości poruszyć jakieś struny w sercu.
Znany polski śpiewak kiedyś powiedział, że blues to skarga dorosłego mężczyzny (zgdniecie kto?). Gdy słucham duetu Ban / Maneri mysle sobie, że może muzyka przez duże M, w ogóle, to spowiedź człowieka odważnego. I rzecz nie w tym, żeby była trudna, zawansowana koncepcyjnie, zawsze dotykającą wyrafinowanych idei. Rzecz w tym, żeby opwiadała o złożonych rzeczach w sposób prosty i bezpośredni, własnymi słowami, bez lęku i zasłon. Niewiele jest takiej muzyki, bo i w ogóle niewielu jest odważnych ludzi w świecie muzyki. ban i Maneri takimi się wydają gdy zabierają nas w transylwański, melancholijny, nierzeczywisty i osobny taniec.
 
 
 
 
O ile wcześniejszy album był nieco improwizowaną sprawą z podwójnym koncertem zaproponowanym przez promotora na zakończenie trasy koncertowej z projektem Tarkovsky Redux, Ban i Maneri przygotowywali się do wykonania oryginalnych kompozycji pianisty, jednej skrzypka i tradycyjnego „Nobody Knows the Troubles I've Seen”.
 
Od samego początku widać chemię i wydaje się, że część muzyki napisanej przez Bana była z myślą o Manerim jako współpracowniku. Materiał na najnowszym wydawnictwie jest znacznie inny i znacznie bliższy domowi pianisty niż Maneri, ponieważ duet bada muzykę ludową zebraną i zanotowaną przez Bélę Bartóka, a wiele kompozycji zostało zebranych przez Bartóka z Transylwanii, gdzie Ban dorastał w małej wiosce w północno-zachodniej części regionu.
 
Te pieśni ludowe oferują duetowi nieograniczone możliwości i rzeczywiście od wielu lat badają sposoby podejścia do tego materiału, a także nagrywają album Transylvanian Folk Songs dla Sunnyside Records (2020), na którym duet wystąpił z Johnem Surmanem na saksofonach i klarnecie basowym.
 
Dzięki temu, że Ban i Maneri tak głęboko i naukowo interesują się muzyką zebraną przez węgierskiego kompozytora, tchnęli nowe życie w te utwory. Muzyka klasyczna, jazz i improwizacja są ostrożnie wprowadzane do mieszanki, jednocześnie dbając o zachowanie pochodzenia utworów, a mimo to powstała muzyka brzmi wyjątkowo swojsko.
 
Wymyślając niezliczone muzyczne ścieżki do zbadania, muzyka jest delikatna i serdeczna w „Poor Is My Heart”, a pianista wskazuje różne ścieżki, którymi Maneri może podążać w swojej niezwykłej grze w „Romanian Folk Dance”. W „Harvest Moon Ballad” można usłyszeć wielkie piękno, a „The Boyar's Doina” bada związek między tradycyjną rumuńską doiną a bluesem, nawiązując jednocześnie do „Fleurette Africaine” Ellingtona.
 
Chociaż muzyka jest w ciągłym ruchu, duet powraca do wcześniejszych utworów, ze wspaniałym i żywym wykonaniem „Transylvanian Dance”, które zamknęło wspomniane wcześniej Transylvanian Folk Songs, a obaj muzycy czerpią radość z wzajemnej gry i rytmicznego impetu kompozycji. To właśnie poczucie wspólnoty w tworzeniu muzyki, która wydaje się ponadczasowa, ale z natury wolna i otwarta na świeże interpretacje, sprawia, że muzyka nagrana w ramach projektu Retracing Bartók w Timișoarze jest tak atrakcyjna.
 
Rumuński pianista Lucian Ban kontynuuje eksplorację i przerabianie muzyki swojej ojczyzny, jak zawsze w towarzystwie amerykańskiego altowiolisty Mata Maneri, z którym ściśle współpracuje od 15 lat.
Po raz kolejny punktem odniesienia jest jego rodzinna Transylwania (pianista urodził się w Teaca, wiosce w regionie, a następnie przeniósł się do Cluji i Budapesztu, aby studiować muzykę klasyczną, a wreszcie do Nowego Jorku, aby poświęcić się jazzowi, który nie był modny w Rumunii Ceausescu), podobnie jak w Transylvanian Concert (ECM, 2013) i <em>Transylvanian Folk Songs</em> (Sunnyside, 2019), z którymi ta nowa płyta ma inne podobieństwa: Pierwszy z nich był również duetem z Manerim, drugi - w którym obok altowiolisty wystąpił John Surman - również czerpał z materiału ludowego zebranego w terenie przez Belę Bartoka na początku XX wieku i został nagrany w Timisoarze, choć tym razem nagranie jest na żywo, wykonane na koncercie w 2022 roku, w roku, w którym miasto było Europejską Stolicą Kultury.
 
Jeśli poprzednie utwory miały charakter kameralny i swobodnie rozwijały tematy rumuńskiej tradycji ludowej, tutaj te dwa aspekty są jeszcze bardziej wywyższone, być może również ze względu na większe przywiązanie do ducha, który ożywił badania Bartoka - to znaczy przekonanie o „wspólnej naturze” całej światowej muzyki ludowej - co popycha dwóch artystów do nie stronienia od skojarzeń muzycznych pomysłów sugerowanych im przez materiał źródłowy.
 
Tak więc, podczas gdy niektóre utwory w programie zachowują sugestię ściśle związaną z oryginalnym materiałem lirycznym i narracyjnym, który interpretują po mistrzowsku - jak ma to miejsce na przykład w przypadku otwierającego utworu „Poor Is My Heart” lub „The Boyar's Doina”, przeróbki tradycyjnej rumuńskiej formy pieśni, doina - inne inteligentnie mieszają różne elementy stylistyczne: Tak jest w przypadku tytułowego utworu albumu, gdzie taneczny rytm, wyeksponowany przez fortepian, jest powtarzany w obsesyjnie minimalistyczny sposób i tu i ówdzie zmieniany jazzowymi elementami stylistycznymi, podczas gdy altówka ma całkowitą swobodę wyrażania się za nim. Gdzie indziej, tradycyjny materiał zaczerpnięty z Bartoka jest prawie całkowicie pozbawiony, tylko po to, by zostać ponownie wyeksponowanym w nastroju, który jest teraz klasycznym XX-wiecznym - jak w przypadku „The Enchanted Stag” lub „Harvest Moon Ballad” - a następnie współczesnym - jak w „Lover Mine of Long Ago”, w opinii autora szczyt albumu, z majestatyczną interpretacją Maneri.
Oczywiście ten ogólny podział nie wyklucza faktu, że w każdym utworze różne formy często się przeplatają, choćby poprzez ekstemporalne wykorzystanie środków stylistycznych przez każdego z bohaterów: Aby podać kilka przykładów, w tradycyjnym „The Boyar's Doina” pojawia się solo Bana z wyraźnie inspirowaną jazzem pianistyką, podczas gdy w narracyjnie dwudziestowiecznym „Make Me, Lord, Slim and Tall” Maneri moduluje dźwięki altówki w sposób współczesnego eksperymentu - charakterystyczna cecha stylistyczna, którą zaczerpnął z mikrotonalnych eksperymentów studiowanych przez jego ojca Joe Maneri na saksofonie - a Ban perkusyjnie podkreśla niektóre fragmenty.
 
Niezwykle plastyczny album, który fascynuje przy pierwszym przesłuchaniu ze względu na teksty i ekspresję, ale później urzeka cennością szczegółów i technicznych wynalazków. Duet wkrótce wyruszy również w trasę koncertową po Włoszech, kto może, niech tego nie przegapi.

 

Poor Is My Heart; Romanian Folk Dance; Lover Mine of Long Ago; Transylvanian Dance; The Enchanted Song; Harvest Moon Ballad; The Boyer's Doina; Make Me, Lord, Slim and Tall.