Jazz na Hradě

Autor: 
Kajetan Prochyra
Piotr Baron Quintet
Wydawca: 
Multisonic
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Piotr Baron - saksofony; Adam Milwiw-Baron - trąbka; Dominik Wania - fortepian; Maciej Adamczak - kontrabas; Przemysław Jarosz - perkusja, instrumenty perkusyjne

Słuchając tej płyty nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kwintet Piotra Barona to w rzeczywistości paczka dziwnych, wyjętych może ze świata Jacka Kerouaca, przyjaciół, którzy pod wieczór zgarnęli mnie - słuchacza - z jakiejś przydrożnej stacji benzynowej między wschodnim a zachodnim brzegiem jazzowego mainstreamu. Z czasem, kiedy kilometry wspólnej podróży mijają, każdy z nich zaczyna się przede mną otwierać i snuć swoją własną opowieść. 

Najpierw zaczyna kierowca - Przemysław Jarosz - swym blisko 4-minutowym solo na bębnach. Po chwili jednak siedzący po bokach szerokiej, tylnej kanapy głos podnoszą Baronowie: Piotr, znakomity i wyrazisty - tak na scenie jak i poza nią - wrocławski tenorzysta i jego syn Adam - nie tylko “dobrze zapowiadający się” trębacz, który potrafi doskonale odnaleźć się tak u boku ojca jak i chociażby w zespole Pink Freud Wojtka Mazolewskiego. Od pierwszego wejścia w utworze “Kaddish” saksofon tego pierwszego brzmi niezwykle pewnie, potężnie. Z jego gry możnaby czerpać chochlą. W zupełnie innym stylu, delikatniejszym, bardziej skrytym, niedopowiedzianym swoją opowieść snuje Adam. Słuchają ich i odpowiadają tak Maciej Adamczak na kontrabasie jak i Dominik Wania za fortepianem.

Drugi temat - “Chrystus zmartwychwstwan jest”, oparty na XIV wiecznej polskiej pieśni wielkanocnej, której interpretacji podjął się już Piotr Baron na płycie “Sanctus” - jest najbardziej radosnym, pełnym werwy miejscem na tej płycie - choć katalogowanie utworów na tej płycie podług nastrojów jest tu oczywiście bezcelowe. Każda z trzech 20-minutowych części jest przestrzenią, w której muzycy korzystają z całej palety barw i emocji.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje tu Dominik Wania. To właśnie on, wracając do metafory motoryzacyjnej, pełni w czasie naszej podróży funkcję pilota. Jest nieustannie czujny a jego muzyczne uwagi zawsze rezonują w grze partnerów. 12-minutowe, wieloczęściowe, medytacyjne solo - i wszystko inne co robi przy fortepianie w, napisanej przez Darka Oleszkiewicza, “Modlitwie” stanowi zaś na tej płycie odrębną całość i jakość samą w sobie. 

Nie wiem jak robi to Piotr Baron, ale, podobnie jak na płycie “Kaddish”, jego muzyka znaczy wiele więcej niż możnaby się spodziewać po albumie operującym mainstreamowym, a więc teoretycznie tym “konserwatywnym”, “zachowawczym” jazzowym idiomem. Na tym właśnie polega kunszt, który coraz mniejsze zdaje się być w cenie: jeśli ktoś potrafi dobrze władać językiem - tak polskim, angielskim, słowackim jak i jazzowym - jest w stanie wyrazić więcej, celniej i dosadniej posługując się mniejszą ilością słów. Baron mowy jazzowej jest mistrzem - tak jako saksofonista jak i bandleader. Owszem: jest jazzowych saksofonistów wielu - lepszych i gorszych - jednak Baron, podobnie jak muzycznie zupełnie do niego niepodobny Mikołaj Trzaska - zawsze na swoich płytach mówią od siebie i o sobie. I to wystarczy, żeby zasłużyć na posłuch, szacunek i uznanie.

1. Introduction by President Vaclav Klaus; 2. Kaddish; 3.Chrystus Zmartwychstan jest; 4. Modlitwa