Marcin Olak Poczytalny: Stabilizacje

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

Dzień się skończył, jestem zmęczony, choć w zasadzie niewiele się wydarzyło. Pracuję zdalnie, nie muszę nigdzie wychodzić. Czasem jakieś zakupy. Może spacer, żeby zachować choć trochę równowagi. A potem z powrotem w wir doraźnych obowiązków, czas podzielony pomiędzy domowników i klawiaturę komputera. Czyli tak wygląda stabilizacja?

Ta pandemia jest sytuacją ekstremalną. Ingeruje we wszystko, stawia mi życie na głowie, a do tego jest uporczywa i za nic nie chce ustąpić. Przytłacza statystykami, przeraża możliwością zachorowania. Do tego ten cały bałagan ze szczepionkami – są, nie ma, jednak udało się zapisać, a po chwili termin szczepienia jest przełożony; tymczasem zaraza jest coraz bliżej, choruje rodzina, sąsiedzi, znajomi; czy zdążę? I nerwy, i niepewność, i obawa… I niemożność, i jeszcze bezradność – bo tyle agresji, nieudolności, złości – to chyba jest najgorsze. Siedzę pośrodku tego chaosu, próbuję jakoś się trzymać, jakoś ogarniać. Próbuję.

Odruchowo szukam zmiany, jakiegoś ruchu. Próbuję uczyć się czegoś nowego, chcę jakoś wybić się z tego zastygnięcia. Potrzebuję nowych dźwięków, sięgam po nowe płyty, chciałbym dać się zaskoczyć. Słucham po kawałku, szukam „tego czegoś”… Najnowszy Lionel Lueke? Nie, bardzo nie, przecież tego się nie da słuchać. Skąd to się w ogóle u mnie wzięło? „Road To The Sun”? Za dużo gitar, nie dziś. Thumbscrew, „Never Is Enough”? Tak, tego dziś szukam. Zastygam ze słuchawkami na uszach; sytuacja znów jakby się ustabilizowała, ale teraz nie mam potrzeby wyrywania się z bezruchu. Ta nieruchomość ma jakiś sens, czemuś służy. Otwiera, skupia, wyzwala emocje.

Przyglądam się tym emocjom, staram się je rozumieć, może nawet jakoś je porządkować? Dźwięki płyną, spokojne; jakby pewne tego, że są na właściwych miejscach. Zaskakująco melodyjne, zważywszy na wszystkie efekty, których używa Halvorson – wszystko się zgadza, tworzy spójną całość, jest kompletne. Ja też w jakiś sposób też czuję się kompletny, choć sytuacja nie jest idealna. Jest tęsknota, niespełnienie, poczucie ograniczenie, zagrożenia, niemożności… ale też pojawia się jakiś spokój, że może o coś w tym wszystkim chodzi. Że mimo wszystko będzie dobrze. Stabilnie, ale bez zamknięcia, bez stagnacji.

Łapię tę nadzieję, trzymam z całych sił. Dobrze, że jest.