Joshua Redman - muzyk, który miał być wielki od razu ma dziś 55 urodziny!

Autor: 
Piotr Jagielski
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne (Jay Blakesberg: https://www.joshuaredman.com/photo/photo-creditjay-blakesberg-15471)

W 1991 roku Międzynarodowy Jazzowy Konkurs Saksofonowy im. Theloniousa Monka wygrał 22-letni, anonimowy Joshua Redman. To zwycięstwo okazało się dla młodego muzyka triumfem, za który musiał płacić całymi latami. Dwa lata po ogłoszeniu werdyktu, saksofonista przygotował swój debiutancki krążek "Joshua Redman". Oczekiwania były ogromne, zdecydowanie zbyt wysokie dla 24 letniego muzyka - bądź co bądź na początku swojej muzycznej kariery. Niewielu młodych artystów od razu dorastało do oczekiwań. Miłe niespodzianki sprawiali najczęściej ci, po których nie oczekiwano cudów, jak 22-letni geniusz trąbki Booker Little. Joshua Redman nie był geniuszem. Był po prostu niezwykle utalentowanym i wykształconym saksofonistą, któremu trzeba było trochę czasu. Ale czasu mu odmówiono. Redman miał być wielki już, natychmiast, teraz. I Redmana - po sportowemu - przetrenowano, zajechano.

Przez pewien czas twarz Redmana była na okładce niemal każdego jazzowego, czy muzycznego ogólnie, pisma w Stanach Zjednoczonych. W jego przypadku jednak reklama nie była na wyrost, bowiem Joshua okazał się muzykiem zupełnie nietuzinkowym. Jednym problemem było to, że z wybitnie utalentowanego i inteligentnego muzyka usiłowano uczynić "zbawcę jazzu", wynalazcę którym nigdy nie był. Redman poruszał się w stylistyce bopowej i wychodziło mu to znakomicie. Nie starał się jednak jakoś szczególnie rozszerzać pola możliwości.

Gdy kończył prestiżową uczelnię Harvard, Joshua Redman - syn słynnego tenorowego saksofonisty Deweya Redmana, w przeszłości współpracującego m.in. z Keithem Jarrettem i Ornettem Colemanem - miał do wyboru dwie drogi kariery: muzyczną i lekarską. Wybrał muzykę - całe szczęście dla nas. Od dziecka wystawiony był na działanie różnego rodzaju stylistyk, przesiadując w Center for World Music w Berkeley, gdzie jego matka uczyła się tańczyć. W wieku 9 lat zaczął grać na klarnecie, by wkrótce odkryć swój właściwy instrument - saksofon. Wśród wykonawców, którzy wpłynęli na niego w największym stopniu Redman wylicza: John Coltrane, Ornette Coleman, Cannonball Adderley, Led Zeppelin, The Police, Aretha Franklin i The Beatles.

W 1986 roku ukończył studia w Berkeley, w 1991 Harvard i już miał zamiar jechać do Yale, by studiować prawo. Ale zamiast tego pojechał na konkurs im. Theloniousa Monka a następnie podpisał umowę z Warner Bros. Życie Redmana zmieniło się na dobre.

W latach 90-tych, Redman szlifował technikę i rozwijał się grając u boku takich jazzowych legend jak Elvin Jones, Charlie Haden, Billy Higgins, Pat Metheny, Christian McBride i Brad Mehldau. Kombinował, szukał optymalnego składu kolejnych grup, m.in. Joshua Redman Quartet, Joshua Redman Elastic Band, Yaya3 a także trio. Czego by nie zrobił, wciąż ciążyła na nim opinia "cudownego dziecka" jazzu.

Na szczęście z czasem dojrzał zarówno saksofonista jak jego publiczność, która zaczęła dostrzegać w nim przede wszystkim znakomitego muzyka w miejsce obietnicy jakiejś odnowy. Pomógł w tym z całą pewnością wyjazd z Nowego Jorku do San Francisco na kilka lat. Tam, z dala od zgiełku jazzowej stolicy świata, na o wiele bardziej kameralnych scenach Zachodniego Wybrzeża pomagał, jako dyrektor artystyczny w powstawaniu dziś już słynnego i niecodziennego przedsięwzięcia jakim jest San Francisco Jazz Collective. Ba, nawet mieliśmy okazję posłuchać go i zobaczyć na żywo w tamtym czasie kiedy wraz Bobby Hutchersonem, Nicholasem Paytonem, Rene Rosnes czy Erikiem Harlandem przyjechał także i do Warszawy zagrać muzykę Ornette’a Colemana i Herbiego Hancocka.  

Dziś Redman ma na swoim koncie 16 krążków jako lider, cieszy się sławą jednego z najlepszych saksofonistów na świecie i nie przestaje się rozwijać. Ostatnie płyty w jego dyskografii, to jak dotąd, James Farm kwartetu Redman / Parks / Penneman / Harland oraz wydana już wyłącznie pod własnym nazwiskiem "Spirit Of The Moment: Live At The Village Vanguard" z 2011 roku, który został umieszczony na liście 100 najważniejszych albumów jazzowych przez New Yorkera.
 
W 2012 roku warszawska publiczność miała okazję słuchać Redmana podczas festiwalu Warsaw Summer Jazz Days - saksofonista wystąpił wraz z zespołem Bad Plus. W listopadzie wystąpił podczas Bielskiej Zadymki Jazzowej wraz ze swoim nowym - kolejnym już - projektem, James Farm, dzisiaj wraz z tym bandem może wylegitymować się kolejną płytą "City Folk", a jego dyskografia wzbogaciłą się o następne autorskie albumy. A przecież Joshua Redman skończył ledwo 51 lat!