Jon Irabagon

Time Travel

Dave Douglas nagrał kilka wspaniałych płyt. Bodaj jedną genialną. Przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. Potem, po latach eksperymentowania z przeróżnymi składami zrobił woltę w stronę... Cóż, od lat wydaje mi się, że jedyne co robi, to mniej lub bardziej udanie tworzy "w stylu". Przede wszystkim Milesa Davisa, choć odwołań do muzyki wielkich mistrzów z przed lat jest zdecydowanie więcej. Niezależnie, od tego, czy są to składy elektryczne, czy też akustyczne, zawsze mam wrażenie przepełnienia tej muzyki, twórczością kogoś sprzed wielu lat. Najczęściej jest to Davis.

Zamiast relacji - Mostly Other People Do The Killing

Kiedy takie zespoły jak Mostly Other People Do THe Killing grają w małych klubach to warto wybrać się ich koncerty. Brzmią wtedy inaczej, bliskość słuchaczy wierzę, że dodaje im skrzydeł, a słuchacze bliskość muzyków także odbierają jako dodatkowy zastrzyk energii. Pamiętam kiedy pierwszy raz trafiła do mnie płyta tej formacji, nie pierwsza jaką nagrali, ale wczesna, „Shamokin’”, wówczas jeszcze kwartetu z Peterem Evansem na trąbce. Pamiętam swoje wrażenia.

Jon Irabagon / Mark Helias / Barry Altchull - koncert otwarcia Sopot Jazz Festival

Pierwszy dzień festiwalu Sopot Jazz. Pogoda wspaniała, morze nie zarośnięte, plażowiczów zero. Można spokojnie popływać, poleżeć z książką bez obaw o wolne miejsce i jedzenie - piach na kanapce naniesiony przez biegnącego obok brzdąca, nicponia z pieskiem. Nie ma imprezowiczów, bo musieli wrócić do szkoły, nie ma meneli, bo bardziej opłaca się życie na zachodzie… Za ten wstęp szykuje mi się nagroda literacka.

Red Hot

Gdy aspiruje się do miana duszy towarzystwa, jednym z podstawowych wyzwań jest ciągłe  zabawianie pozostałych. Zadanie to trudne, wymagające elokwencji i inteligencji zarazem, bo aby znajdować wciąż nowe tematy do żartów nie popadając po jakimś czasie w pułapkę powtarzalności, w dodatku opowiadać je stylowo i błyskotliwie, trzeba byłoby być niczym... Mostly Other People Do The Killing. Be-bopowi terroryści po raz drugi w tym roku wkraczają z nowym materiałem i tym razem muzycznie cofają się jeszcze przed epokę, której przydomek ten zawdzięczają.

Absolut Zero

Płytami z nazwiskiem Jona Irabagona na okładce zainteresować się zawsze warto, choć są jak przysłowiowe już pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo, czy trafi się na mniej lub bardziej klasyczny hard bop, beztroską zgrywę biorącą na warsztat wszelkie możliwe jazzowe estetyki czy też szalone projekty elektroniczne. Ostatnio ten wybitnie utalentowany saksofonista coraz częściej skłania się w kierunku szeroko pojętej stylistyki free, a efektem takich wycieczek jest między innymi album Absolut Zero.

Slippery Rock

Pamiętam jak dziś ich koncert na WSJD w 2010 roku, grali wtedy po kosmicznym i lirycznym Portico Quartet. Roznieśli Salę Kongresową na kawałki, a kolega obok stwierdził, że był to bardzo, bardzo pozytywny gwałt uszu. Nie wiem dokładnie, co wtedy myślałam, bo w głowie miałam tylko obraz miotającego się przy perkusji Kevina Shea. W każdym razie od tamtej pory powzięłam wszelkie kroki, by nie tracić MOPDTK z oczu...

Be still

Dave Douglas, jeden z najznakomitszych jazzowych trębaczy ostatnich 20 lat, musiał rok temu dać koncert w okolicznościach, w których z pewnością wolałby się nie znaleźć. Zgodnie z ostatnią wolą Emily Douglas to właśnie jej syn miał zagrać hymny podczas jej nabożeństwa pogrzebowego.

Pani Douglas przez 3 lat walczyła się z nowotworem jajnika. Przez ostatnie kilka miesięcy, gdy wiedziała już, że przegra, przekazała synowi listę 8 hymnów z prośbą by Dave wykonał je podczas jej ostatniej drogi.

Mostly Other People do the Killing - po koncercie w Powiększeniu

A może powinniśmy sobie zakleić usta lasotaśmą? Moppa, mógłby tak zapowiedzieć koncert. Ej, Peter, umiałbyś zagrać na trąbce z zaklejonymi ustami? - takie rozmowy prowadzili ze sobą przed koncertem w warszawskim Powiększeniu członkowie amerykańskiego kwartetu Mostly Other People Do the Killing. Jednak nie tylko takie...

The Coimbra Concert

Gdyby tak można było raz jeszcze posłuchać chyba najlepszego występu na ubiegłorocznym Warsaw Summer Jazz Days, albo przenieść muzyków 

Bending Bridges

Czasem zdarza się, że gdy bierzemy do ręki nieznaną płytę, widzimy na okładce takie nazwiska, które gwarantują jakość i zapowiadają interesujące przeżycia muzyczne. I nie jest zaskoczeniem, jeśli są to albumy doświadczonych, w tym wypadku, gitarzystów, na przykład: Pata Matheny'ego, Johna Scofielda czy Freda Fritha, a więc muzyków z długim stażem. Jednak gdy wpadnie nam w ręce najnowszy album gitarzystki 31-letniej i wtedy pomyślimy: „To będzie coś!", to jest sytuacja niebywała.

Strony