jazzarium

Uneasy

Płyta Vijaya Iyera w trio! To jest to na co fani pianisty czekają. Tym bardziej czekają kiedy pojawia się wieść, że kompanami w bandzie będą Linda May Oh na kontrabasie oraz Tyshawn Sorey na perkusji.

Mary Halvorson - dziewczyna z dużą gitarą

Drobnej postury dziewczyna, o długich jasnych włosach, w okularach z wielką gitarą w dłoniach. To był mój pierwszy kontakt z Mary Halvorson, na kilka chwil zanim w odtwarzaczu wylądowała jedna z płyt Anthony’ego Braxtona, w nagraniu której Mary wzięła udział. Potem były pierwsze dźwięki jej gitarowej improwizacji i już wiedziałem, że na tę młodą damę trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę.

Mary Halvorson – „Nie interesuję się niczym praktycznym”

Cieszy fakt, że Mary Halvorson wydała „Code Girl”. To fantastyczny album. Jest na nim niesamowity śpiew, jest na nim „najgorętszy” trębacz w Stanach, jest też niezawodna sekcja i skromna Mary, która stoi za całym tym galimatiasem. W krótkim wywiadzie po trasie promującej „Code Girl”, gitarzystka opowiedziała mi o pisaniu tekstów do piosenek, swoich niepraktycznych zainteresowaniach i wolnym czasie, którego ostatnio nie ma zbyt wiele.

Rozwijanie brzmienia to cel na całe życie - wywiad z Mary Halvorson

Z amerykańską gitarzystką Mary Halvorson rozmawiam po premierze drugiego albumu jej projektu Code Girl, który w nowym świetle pokazuje, jak mogą brzmieć awangardowe piosenki. Pytam artystkę o to, jak radzi sobie w obecnym czasie i co zawdzięcza Anthony’emu Braxtonowi i Robertowi Wyattowi.

 

Czy rok 2020 był dla Ciebie dobry?

Code Girl

„Code Girl” to tytuł nowego projektu Mary Halvorson. Projektu, który zaskakuje wszystkich. Zarówno dotychczasowych słuchaczy gitarzystki, śledzących losy amerykańskiej sceny improwizowanej jak i tych, którzy z twórczością Mary Halvorson stykają się poraz pierwszy, spodziewając się przy tym albumu jazzowo-gitarowego. Na pierwszy plan wysuwa się tu nie liderka, lecz zaproszona wokalistka – Amirtha Kidambi, która wyśpiewuje poetyckie teksty autorstwa... Mary Halvorson. Ale to dopiero początek niespodzianek.

Artlessly Falling

Wieść o drugiej płycie Mary Halvorson i jej projektu Code Girl była jedną z tych, które przyprawiły mnie w zeszłym roku o szybsze bicie serca. Albumu artystki z 2018 roku słuchałem na tyle często i wciąż nienasycony muzyką na nim zawartą, chętnie do niego wracałem, że trudno byłoby mi zliczyć, ile czasu mu poświęciłem. Od tamtego wydawnictwa kolejne płyty z udziałem Mary Halvorson nie robiły już jednak na mnie dużego wrażenia, ani album z Billem Frisellem, ani "A Tangle Of Stars" z Johnem Dieterichem.

Różne recepty na muzykę improwizowaną – relacja z drugiego weekendu festiwalu Jazz Jantar

Choć w kwestii frekwencji, w miniony weekend halloweenowe imprezy pokonały Jazz Jantar, nie można tego powiedzieć o jakości wrażeń dostarczonych przez gdańskiego Żaka. Pomimo braku sprawdzonych nazwisk na line-upie, festiwalowe koncerty zaspokoiły, a przede wszystkim zainteresowały. Młodzi muzycy w bezkompromisowy sposób rozprawili się z mityczną jazzową formułą. Zaprezentowali własne, jakże różne recepty na współczesną muzykę improwizowaną.

Mulatu Asktake - jak było na koncercie ojca ethiojazzu w Krakowie?

Mulatu Astatke nazywany powszechnie ojcem ethio-jazzu, od wielu lat cieszy się statusem kultowej postaci sceny muzycznej. Niszowa, ale jednak globalna rozpoznawalność jego muzyki wiele zawdzięcza obecności na ścieżce dźwiękowej filmu “Broken Flowers” Ethio-jazz to zupełnie inne brzmienie niż radosne harmonie Południowej Afryki czy energetyczny drive afrobeatu rodem z Nigerii.

Sztormowy weekend rozpoczął jesienny Jazz Jantar

Pierwszy weekend jesiennej edycji gdańskiego festiwalu Jazz Jantar 2021 przywitał muzyków „dziewiątką” w skali Beauforta, niską temperaturą powietrza i intensywnymi deszczami. Było naprawdę nieprzyjemnie od strony aury, za to żaden z pięciu koncertów nie okazał się nieudany, a muzycy bez wyjątku pochodzący z rejonów o podobnym klimacie nie poddali się, bez wyjątku.

Last Dream Of The Morning - Crucial Anatomy

Ktoś powie po pobieżnym przesłuchaniu i spojrzeniu na skład zespołu, że przecież to kolejna płyta w duchu swobodnej, jazzowej improwizacji, po którą nie trzeba sięgać, bo wszystko to już znamy i nic nowego się z niej nie dowiemy. I może będzie miał nawet rację, jeśli tylko potraktuje muzykę zawartą na “Crucial Anatomy” jako dzieło przypadku, a do tego pozbawione głębszego sensu oraz wyraźnej artystycznej wizji.

Strony