Dominik Strycharski

Wzlot czy upadek? „Prophetic Fall”w Pardon, To Tu.

Styczeń był po brzegi wypełniony koncertami w Pardon, To Tu. Tym samym oddani bywalcy tego stołecznego klubu mogli odetchnąć z ulgą, że wszystko jest jak drzewiej bywało. Jednym słowem koncerty, koncerty, koncerty. Zwieńczeniem tego miesiąca, można by rzec, że wisienką na pardonowym, koncertowym torcie, był występ trio Dominika Strycharskiego, Pawła Szpury i Ksawerego Wójcińskiego.

Krakowska Jesień Jazzowa: Prophetic Fall - Strycharski, Wójciński i Szpura - między buddyjską medytacją a jungle fever

Na gorąco spisuję tych słów kilka o koncercie Prophetic Fall ale napiety harmonogram koncertowy tego tygodnia nie pozwoli raczej na złapanie oddechu i dystansu a tymczasem o koncercie Dominika Strycharskiego, Ksawerego Wójcińskiego oraz Pawła Szpury napisać trzeba i to jasno i wyraźnie – był znakomity.
 

Made Possible

The Bad Plus to nie jest jakoś bardzo ceniony zespół w Polsce. Owszem grali tu już kilka razy, ale nie widzę szalu na ich punkcie. Ja tymczasem uwielbiam to co robią od samego początku, a przeróżne zarzuty „płytkości” czy zbytniej „pokazowości” tej muzyki łaskawie wyśmiewam. Bo to jest zespół którego kunszt jest dla większości nieosiągalny, a jego konsekwencja wielka i godna podziwu.

Cosi Lontano… Quasi Dentro

To jest płyta, która dawno, dawno temu zmieniła moje pojmowanie jazzu o 180 stopni i właściwie to ona spowodowała, że powiedziałem sobie: tak, w jazzie można tworzyć dzieła które porażają, które wstrząsają. Fenomenem tej płyty jest to, że przy zachowaniu integralności jazzowego języka i frazowania, jej atmosfera i klimat są tu kompletnie jakoś nie jazzowe, odległe od jazzowej tematyczno – wariacyjnej narracji. W ogóle nie są „jakieś” – ta płyta ma wręcz swój osobny język i logikę.

Visions of Emerald Beyond

Jazzrock, dziś to hasło kompletnie przebrzmiałe, przez wielu wręcz znienawidzone, ale w latach 70. to było coś co elektryzowało masy i pozwoliło takim twórcom gatunku jak Miles Davis (a w Polsce SBB czy Niemen) wskoczyć na zupełnie inny pułap popularności, przenosząc się nieraz z klubów na gigantyczne rockowe festiwalowe sceny. I grać dla zupełnie innej publiki.

In Between

Eric Truffaz nie uchodzi dziś za jakąś wybitnie pierwszoplanową postać jazzu. Albo dokładniej – za osobę, która nadaje temu gatunkowi jakieś nowe nieznane sensy i kierunki. Nie uchodzi za „klasyka”, jak również pojęcie jazzowej awangardy niespecjalnie do niego przylega. Kim więc jest Truffaz? Kolejnym jazzowym hochsztaplerem i „ściemniaczem” pokroju Kennego G? Popowym artystą snobistycznie ubierającym swoją działalność w szaty „świętego” jazzu?

The Polish Thing vol. 1

Trzy, a dla wytrwałych nawet trzy i pół koncertu z udziałem gwiazd polskiej sceny muzyki improwizowanej oraz skandynawskiej super-grupy The Thing - oto jak niedzielny wieczór można było spędzić w warszawskim Pardon, To Tu - a co najlepsze, to dopiero półmetek muzycznego święta.

Istnieją tylko dźwięki - Krakowskiej Jesieni Jazzowej dzień drugi

Drugi dzień koncertowego maratonu z Nu Ensemble przedstawia kolejne twarze (maski?) muzycznej improwizacji.

Los Ludzi: Szamburski/Pop/Strycharski/Bunio w Pardon, To Tu

Środowy koncert w Pardon, To Tu był inny od tych, do których przyzwyczaił nas klub.

Zielone wierchy nad Warszawą - The Enigmatics w Pardon, to tu

Po pierwszych wyśpiewanych wczoraj przez Dominika Strycharskiego słowach „Bema pamięci żałobnego rapsodu” muzyka Czesława Niemena stała się nasza. Choć nigdy nie była „cudza”, miałem wrażenie, że w Pardon, to tu, wypełnionym tak tłumem słuchaczy, jak i energią płynącą ze sceny, wydarzyło się coś ponad-muzycznego.

Strony