Maciej Obara - to był dla mnie dobry rok!

Autor: 
Maciej Karłowski
Autor zdjęcia: 
Radosłąw Kazimierczak

 

Nie mieliśmy okazji rozmawiać od czasu wydania płyty "Three". Co działo się u Macieja Obary od tamtego czasu?

A więc idąc chronologicznie. Wyszła płyta „Fonda / Stevens Group + 2” - koncert  z klubu Hipnoza, który odbył się  w ramach nieistniejącego już niestety cyklu Jazz i Okolice Andrzeja Kalinowskiego. Not Two Records ją wydało. Materiał czekał prawie dwa lata. Cieszę się, że w końcu jest dostępny. To niemal od początku do końca była robota Andrzeja Kalinowskiego on też był inicjatorem i biorąc pod uwagę, że materiał który został przygotowany właściwie tylko na koncert, to jestem z niego bardzo zadowolony. Zresztą to w ogóle był świetny czas dla Andrzeja i festiwalu. Trwał on cały rok, a możliwość wspólnych koncertów z Amerykanami dawała potężnego kopa do działania. Tak Katowice wtedy mocno stały jeśli chodzi o nowoczesną muzykę i działo się tam bardzo wiele cennych pod względem artystycznym przedsięwzięć. Śmiem twierdzić, że był to czas kiedy Katowice zdecydowanie zdeklasowały inne miasta pod względem napływu świeżej muzyki ze sceny nowojorskiej. Niestety teraz to praktycznie już przestało funkcjonować, a środowisko słuchaczy zwyczajnie się rozmyło. Wielka szkoda, bo teraz już nie ma koncertów jazzowych na takim poziomie, o ile w ogóle jakieś są. W trakcie wakacji dokonałem także dwóch kluczowych dla mnie sesji. Pierwsza to nagranie mojej płyty „Equilibrium” z wybitnym pianistą Dominikiem Wanią oraz Maciejem Garbowskim i Krzyśkiem Gradziukiem w sekcji rytmicznej. Druga to z kolei duży projekt „HADRONY” autorstwa Piotra Damasiewicza. W tym nagraniu natomiast udział wzięła orkiestra AUKSO, a całość zarejestrowana została w Alwernii, natomiast masteringu podjął się Bob Cats w Los Angeles.

No to zacznijmy od „Equilibrium”. Czy to znaczy, że to jest teraz Twój nowy zespół?

Aktualnie tak. Zawsze chciałem grać z pianistą i jak widać udało sie znaleźć kogoś, kto jest mi bliski muzycznie oraz idealnie odwzajemnia moją ekspresję. Generalnie chciałem zmienić swoja muzykę i potrzebowałem do tego właśnie Dominika.  ale nie oznacza to że nie robie równolegle innego projektu, który tak na marginesie jest przeciwstawny do kwartetu. Mam tez trio z gitara i perkusja bez basu. w składzie tym jest Michał Trela i Marek Kądziela. To mój nowy cel, który powoli wprowadzam w życie. Jeżdżę często do Warszawy na próby. Z triem pracuję nad czymś zupełnie  innym.

Jak byś dzisiaj opisał swoją ekspresję. Kiedy rozmawialiśmy w tuż po Twoim pobycie w USA kiedy nagrywałeś "Four" i "Three" mówiłeś o tym , że najbliższa jest ci ekspresja czarnoskórych jazzmanów ze Stanów. Coś się zmieniło?

Jest mi nadal bardzo bliska, ale jak wiesz czarnoskórych jazzmanów u nas jak na lekarstwo :-). Po za tym stwierdzam z pełnym przekonaniem że różnorodność nagrań oraz wdrażanie nowej koncepcji, która zmienia moja muzykę jest jednak ważne ponad wszystko. Brzmienie fortepianu, z którym nigdy nie nagrywałem dało inny wachlarz możliwości do tego aby sie wyrazić. Na mojej nowej płycie jest dużo więcej prostoty i postawiłem na melodie, oraz przestrzeń, bo to też jest dla mnie interesujące. Formy są bardziej rozlegle, muzyka jest nadal otwarta, ma jakiś swój sound, i wyniknęła z poszukiwań mojego własnego brzmienia, ostatni okres to zdecydowanie eksperymentowanie z instrumentami, aby znaleźć taki,  który sprowokuje mnie w sposób naturalny do napisania czegoś, a z drugiej strony każda z tych nowych trzech płyt jest zdecydowanie inna od siebie. Jest to dla mnie rozwojowe. 

A teraz  „Hadrony”. To jeszcze jazz czy już nie jazz?

Jazz. Bardzo jazz. Nawet bardzo free, ale części konstrukcyjne z kolei są tu bardzo dobrze napisane. Piotr Damasiewiecz  ma łeb! Ma także dobrą ekipę z Wrocławia, i tam naprawdę nie ma żartów. Gerard Lebik na tenorze, Wojtek Romanowski na perkusji, Maciej Gabrowski na basie, orkiestra AUKSO - jak bardzo dobra siła napędowa. Jest to jego pierwsze nagranie i warto mu poświęcić trochę uwagi. Poza tym nie da sie tego włączyć żeby leciało sobie w tle. Aby tę muzykę w pełni docenić potrzebne jest skupienie i zaangażowanie i czas, ale warto ten czas jej poświęcić.

Nie pracowałeś chyba do tej pory z dużym składem i tak napisaną muzyką. Jak się w niej odnajdujesz?

Idealnie. to było bardzo naturalne spotkanie, a nagranie i praca z AUKSO to przyjemność. Dyrygent tej orkiestry - Marek Moś to zawodowiec pod każdym względem. Czas jaki spędziłem z chłopkami zaliczam do bardzo twórczych i rozwojowych. To było jak lot na inną planetę. W sumie miedzy moim nagraniem z kwartetem a nagraniem z AUKSO minęło około dwóch miesięcy wiec przygotowania oraz wspólne próby to okres bardzo pracowity i bardzo poważny. Sądzę, że Piotr będzie chciał to pokazać w Polsce i mam nadzieje że będziemy mieli okazje zagrać HADRONY Warszawie. Z tego co mi wiadomo zagramy to w marcu może kwietniu w Katowicach oraz Szczecinie.

„Hadrony” zostały zamówione przez festiwal Jazztopad. Ty, w ubiegłym roku, grałeś z kwartetem w finale imprezy. Co myślisz o idei festiwalu?

Jest to jeden za najlepiej zorganizowanych merytorycznie oraz praktycznie festiwali w Europie, a jego dyrektor, Piotr Turkiewicz to z kolei bardzo inteligentny gość który wie o co chodzi. Nie ma co kryć na Jazzopadzie nie grają  popeliniarze. Poza tym on szuka kontaktów w Europie. Wprowadza na rynek polski cos zupełne innego. Inną jakość muzyki i jest tam bardzo europejsko rzecz jasna w poszerzeniu o amerykańskie gwiazdy. Dodatkowo cala ekipa jest dobrze zgranym. mocnym teamem. Ja jestem bardzo za tym! Nie ma co czarować - Wrocław ma mocny festiwal. Co więcej dzięki jego kontaktom wyjeżdżam do Wielkiej Brytania na Take Five Europe. Spotkam tam bardzo dobrych europejskich muzyko, w moim wieku, będziemy grac, rozmawiać  rynku muzycznym, sytuacji w Europie, o tym jak sie promować, zagramy potem na kilku europejskich festiwalach. Cenny czas przede mną! Co więcej potencjalnie otwiera i to pole do innych działań. Polska jest jednak wciąż pod tym względem bardzo zamkniętym krajem. 

Uważasz, że otwieranie się na współpracę ze sceną Europejską to dobra droga? Jakie mogą być z tego dla polskich muzyków korzyści? 

Każda droga jest dobra szczególnie jeśli jest się otwartym. Tylko w ten sposób można skutecznie czerpać korzyści. Trzeba być wyluzowanym , i robić to co sie robi najlepiej i jak tylko to najlepiej możliwe. Być kreatywnym , mieć cos swojego do zaproponowania. Wiemy doskonale jak ciężko jest w naszych czasach sie dobrze sprzedać, jak trudno być interesującym dla szerokiej publiczności z Europy, a także dotrzeć do niej, a przecież wielu młodych polskich muzyków chce grac nie tylko w Polsce.

Czyżby system promocji polskich artystów zagranicą zawodził?

Oh, śmiem twierdzić, że go prawie nie ma! Europa po prostu nas nie zna. Jest tylko paru gości których tam kojarzą. 

Z czego to Twoim zdaniem wynika?

Z braku angażowania młodych muzyków, którzy z kolei nie widząc chęci po stronie administracji często poddają sie i wybierają inna drogę, z braku konsekwencji w działaniach oraz braku labetu płytowego,  który mocno promowałby naszych artystów. Dołóżmy do tego fakt, że np. Polskie Stowarzyszenie Jazzowe nie jest naszym wsparciem. Zresztą nie może być żadnym wsparciem, bo oni zwyczajnie po pierwsze nie mają potrzebnych do tego kontaktów, po drugie nie nadążają za tym co sie dzieje i po trzecie tego zupełnie nie czują. Klimat który towarzyszy tej organizacji od wielu lat powoduje, że młodzi się nią nie interesują i mam wrażenie,  że niekiedy przez to też tracą sporo wiary we własne możliwości. 

Mówisz o braku konsekwencji w działaniu instytucji, a jak wobec tego braku konsekwencji zachowują się muzycy? Próbujecie wymusić jakoś zmianę tej postawy?

Były spotkania w Warszawie odnośnie PSJ, odbył się jakiś panel dyskusyjny, głoś zabierał Krzysztof Gradziuk, ale niewiele z tego wyniknęło, bo muzycy niechętnie biorą sie za papiery, nie chce tego ciągnąć. Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Sprawa zawsze kończy sie podobnie, że trzeba robić wszystko samemu. Nie liczę więc  i nie oczekuje też wsparcia od PSJ. Nie spotkałem sie jeszcze z żadną atrakcyjną ofertą z ich strony. Moim zadaniem nie jest wymuszać niczego od instytucji, ale mieć do wyboru ofertę. Generalnie więc jestem poza tym. Na szczęście! 

Za to miałem dobre doświadczenia z instytucją kultury w Katowicach - Ars Cameralis, która jest prężna i nowoczesna, wspiera młodych artystów, w której pracują ludzie interesujący sie sztuką i jej nowoczesnymi nurtami. Mam świadomość, że ludzie tacy, jak Marek Zieliński, czy Piotr Turkiewicz to osoby, które mnie rozumieją, które działają, maja wiedzę, pasję i są na bieżąco. I to dla mnie jest ważne, z takimi osobami mogę pracować.

Przejdźmy zatem do koncertów, jakie ostatnio Ci się ostatnio przydarzyły. Grałeś w Brukseli i w Londynie, o ile pamiętam to także w legendarnym już klubie Vortex. Z jakiej okazji te koncerty? Czy były wynikiem Twoich działań menadżerskich czy może częścią jakiejś innej inicjatywy?

Tak grałem,  dzięki inicjatywie Ars Cameralis grałem w Brukseli, a w Londynie dzięki inicjatywie ekipy z Deconstruction Project, to taka polska ekipa, która otrzymała grant na przygotowanie kilku koncertów. Grali tam też między innymi Marcin Masecki, Bracia Oleś. Otrzymałem zaproszenie, aby reprezentować polską kulturę za granicą. To był czas bardzo ciekawy i oba koncerty cieszyły się dużym zainteresowaniem. 

Co to za inicjatywy?

Deconstruction Project robi regularnie wiele, nie tylko muzycznych projektów, na terenie Wielkiej Brytanii. Oni tu mieszkają, cześć z nich nawet od wielu lat. Odbywa się to w ten sposób, że piszą konkretne projekty, starają się potem o wsparcie finansowe dla nich. Tym razem dostali pieniądze z British Council, dzięki temu mogli zaprosić nas do wybranych kilku klubów, i miejsc nie tylko takich jak Vortex. Sami kreują program , poszukują ciekawych artystów z Polski. W ten sposób pracując od kilku lat, a co ciekawe dopiero teraz  dowiedziałem sie o ich działaniach.

W Brukseli natomiast grałem na Silesian Days in Brussels z inicjatywy Regional Office of Silesia, które współpracuje z Ars Cameralis. Graliśmy tam dla grona gości z całej Europy, którzy z kolei zaproszeni zostali przez nasze Polskie Biuro Regionalne. Organizacja i przygotowanie było bardzo dobre, w sumie w taki sposób, w jaki działają te placówki to przykład świetnej roboty. Jeśli chodzi o kreowanie naszego wizerunku, dobór miejsc, to wszystko powoduje, że to co nasze będzie w przyszłości dobrze kojarzone. Bardzo dobrze, że miałem okazje tam zagrać, ze względu na to, że moim celem jest promowanie się za granicą.

Płyta w kwartetem została wydana. Czym teraz będziesz się zajmował?

Od stycznia zacząłem prace nad nowym nagraniem w trio z gitarą elektryczną i bębnami. Plan jest taki, żeby wydać to winylu. Będzie to muzyka podążająca w zupełnie inną stronę. W lutym mam ważny wyjazd do Anglii na TakeFive Europe. To będzie współpraca w nowym międzynarodowym projekcie, z młodymi muzykami z Europy. Efektem tego przedsięwzięcia będzie skład, który zagra na kilku ważnych festiwalach w Europie w tym roku.

Czyli w nowym roku będzie się działo! A jak oceniasz rok poprzedni. Jaki był dla Ciebie jako muzyka, człowieka?

Jak oceniam mój rok? Był bardzo udany. Wyszły trzy dobre płyty. Sporo zmieniłem w swojej grze, znalazłem naprawdę dobry instrument, który pomaga mi kreować bardziej swoje brzmienie. W perspektywie jest kilka sytuacji, które pewnie otworzą mi trochę pole do działania, zdobyłem nowe kontakty, i mam nadzieje ze uda mi sie nagrać cos fajnego.

A jakbym Cie poprosił o rekomendację kilku nowych odkrytych w tym roku muzycznych zjawisk, płyt lub artystów to kogo byś wymienił?

Piotra Damasiewicza, Gerarda Lebika ze Slug Duo czy Foton oraz Power of The Horns. Piotr Damasiewcz – wiadomo to Hadrony i Power Of The Horns czyli nonet złożony z instrumentów dętych dwóch perkusji i dwóch kontrabasów. Całość podszyta afrykańskim rytmem z duża ilością free jazzowych partii solowych i prostej melodyce tematów. Bardzo ekspresyjny i autentyczny skład. Muzycy są prawie nikomu nie znani. Taka undergroundowa ekipa z Wrocławia po części Katowic i Warszawy. 

Gerard Lebik natomiast to tenorzysta na stale grający szczególnie w zeszłym roku koncerty w duecie: perkusja / saksofon. Zapewne niektórzy słyszeli jego grupę Foton – zespół, który nagrał dla Not Two album zatytułowany  ZOMO. Szczególnie wart jest uwagi dlatego, że zrzesza wokół siebie nie znanych a bardzo nowocześnie grających ludzi.

Będziemy zatem o nich pamiętać, a ja tymczasem dziękuję za rozmowę

 Ja również dziękuję!