Chcę się nadal doskonalić jako muzyk - wywiad z Chrisem Speedem

Autor: 
Piotr Wojdat
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Z amerykańskim saksofonistą i klarnecistą rozmawiam na temat jego nowych projektów Broken Shadows i solowego albumu "Light Line". W wywiadzie wracamy także do jego współpracy z Bartłomiejem i Marcinem Olesiem. A na koniec artysta zdradza  swoje plany na najbliższą przyszłość.

 

Jesteś aktywnym muzykiem od prawie trzech dekad. Czy nadal jesteś otwarty na to, co nowe i nieprzewidywalne oraz nie masz już dość koncertowania i nagrywania?

 

Chris Speed: Uwielbiam pracować nad nową muzyką i wszystkim, co składa się na ten proces, czyli poszukiwaniem, ćwiczeniem, komponowaniem, wyjeżdżaniem w trasę koncertową, nagrywaniem itd. Utrzymuje mnie to przy zdrowych zmysłach, zwiększa zainteresowanie światem i inspiruje do pozostania produktywnym. Chcę się nadal doskonalić jako muzyk, wnosić piękno (tak jak to widzę) do świata, a proces ten obejmuje dla mnie pozostawanie ciekawskim. Ważne jest dla mnie utrzymywanie otwartego umysłu na nowe dźwięki i kwestie, którymi powinniśmy się pasjonować.

 

Jest dużo muzyki do słuchania z Twoim udziałem, bo występujesz w wielu projektach. Zacznijmy od reedycji albumu „Iffy”, która została zremasterowana i wydana przez Skirl Records. Czy mógłbyś powiedzieć coś o tej płycie? Kiedy została nagrana i dlaczego zdecydowałeś się wydać ją ponownie?

 

CS: Ok, cóż, nagraliśmy to dla Knitting Factory w 1999 roku, kiedy ta wytwórnia była punktem zaczepienia dla dużej ilości nowej muzyki, w której tworzenie byłem zaangażowany. Z perspektywy czasu to było niesamowite, że ta społeczność tak funkcjonowała, a wytwórnia była miejscem, w którym można było słuchać muzyki i grać. “Iffy” całkiem nieźle reprezentuje tamten czas, a przynajmniej moje dziwne połączenie jazzu, muzyki wschodnioeuropejskiej, rocka, noise’u - z naciskiem na jazz w przypadku tego nagrania.

 

Wydałem go cyfrowo w Skirl Records, ponieważ ktoś przekonywał mnie, żeby go zremasterować. Trzeba chronić naszą muzykę, dorobek, katalog, historię, jakkolwiek chcesz to nazwać… miejmy nadzieję, że przetrwa!

 

 

Czy Skirl Records określiłbyś jako swój muzyczny dom?

 

CS: Cóż, Skirl Records to moja wytwórnia, ale dokładniej jest to wytwórnia zorientowana na artystów, którą tak się złożyło, że stworzyłem. Teraz ma na koncie ponad 50 wydawnictw. Być może o niektórych nie słyszałeś. Warto zajrzeć na stronę internetową skirlrecords.com

 

W tym roku wydaliście świetny album z Timem Bernem, Reidem Andersonem i Davem Kingiem. Na "Broken Shadows" Ty i Twoi koledzy z zespołu wybraliście kompozycje napisane przez Ornette'a Colemana, Deweya Redmana, Juliusa Hemphilla i Charliego Hadena. Jaka była idea tego projektu? Czy to hołd dla tych artystów?

 

CS: Cała nasza czwórka jest mocno pod wpływem muzyki Ornette’a (i logicznie rzecz biorąc także Dewey’a i Charlie’ego). Oczywiście dla Tima Julius był mentorem, więc koncepcja robienia tej muzyki, pojawiła się całkiem naturalnie. A potem faktycznie graliśmy koncerty, kiedy tylko była taka możliwość. Słuchanie Tima grającego te melodie z Reidem i Dave'em i osiągających najwyższy poziom, to naprawdę coś naturalnego. Żadnych sprytnych koncepcji ani zbędnego zamieszania, po prostu staramy się zachować ducha muzyki najlepiej jak potrafimy.

 

Jakie były Twoje główne inspiracje muzyczne w przeszłości i obecnie?

 

CS: Jak większość muzyków jazzowych jestem zawsze wdzięczny za muzykę Charliego Parkera, Johna Coltrane'a, Duke'a Ellingtona itd... no i kocham historię saksofonu jazzowego. Ale wracając do dawniejszych czasów - Led Zeppelin był moją ulubioną grupą na długo przed tym, zanim usłyszałem o Joe Hendersonie :-) Jako dziecko studiowałem też dużo muzyki klasycznej, no cóż, muzyka folkowa również była dla mnie wielką inspiracją. Szczególnie taka z klarnetem. Ale tak naprawdę największy wpływ wywarło na mnie samo oglądanie muzyki na żywo i granie ze wspaniałymi muzykami.

 

 

Jak współpracuje Ci się z Intakt Records? Wydałeś wiele albumów w barwach tej szwajcarskiej wytwórni.

 

CS: Intakt istnieje już od jakiegoś czasu i wiedzą, co robią. Wydają świetną muzykę i toczą dobrą walkę! Jestem bardzo szczęśliwy, że tak bardzo wspierali moją pracę, którą z nimi wykonałem przez ostatnie kilka lat. Robię to od tak dawna, że ​​ich pomoc w przekazywaniu muzyki światu jest dla mnie ostatnią deską ratunku. Ważne dla mnie jest także to, że nie czekają trzy lata na wydanie płyt :-)

 

Czego możemy się spodziewać po „Light Line” z Twoim solowym występem na klarnecie?

 

CS: Pomysły, nad którymi pracowałem podczas pandemii, okazały się klarowne i jasne (mam taką nadzieję!). W graniu skupiłem się mniej na barwie, bardziej na melodii. Nie zaprosiłem innych muzyków, którzy mogliby pomóc. Było to wyzwanie, ale ostatecznie zainspirowało mnie do odkrycia nowych strategii.

 

Jakieś 15 lat temu nagrałeś album z polskimi muzykami - Oleś Brothers. Co pamiętasz z perspektywy czasu z sesji „Walk Songs”? Jak pracowało Ci się z Marcinem i Bartłomiejem?

 

CS: Tak dawno temu?!!!! Oczywiście, że pamiętam pracę z nimi, kochani kolesie! Pamiętam, że ich kompozycje były bardzo bezpośrednie, przejrzyste i przyjemne w graniu! To był kwartet z wielkim Simonem Nabatovem na fortepianie, który jest zaciekłym improwizatorem. Nie słyszałem tej płyty od jakiegoś czasu, ale skoro o niej wspomniałeś, to ją znajdę!

 

Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

 

CS: Malowanie mojego ogrodzenia, goszczenie moich rodziców, którzy nie widzieli swojej wnuczki od półtora roku i ponowne uczenie się gry na moich instrumentach! Muzycznie jestem zachwycony, że Pachora (kolejny zespół z epoki Knitting Factory) z Bradem Shepikiem, Skuli Sverrissonem i Jimem Blackiem wystąpi w Berlinie w A-Train między 3 a 7 sierpnia i nagra nową płytę! Minęło prawie 20 lat, odkąd wydaliśmy album i strasznie tęsknię za tym zespołem. Cieszę się, że mamy szansę zagrać ponownie! 

 

Następnie zagram kilka solowych koncertów klarnetowych w Belgii, by promować “Light Line”. We wrześniu wystąpię z The Bad Plus w San Francisco! W październiku Broken Shadows wyruszy w trasę po Europie, a w listopadzie będę w drodze z perkusistą Dejanem Terzicem (a także z Bojanem Z i Mattem Penmanem), który wydał nową płytę w CAM Records. Nagraliśmy ją na samym początku pandemii! Trzymamy zatem kciuki, aby w końcu wrócić do pracy!