Laureaci Konkursu Młoda Scena Jazzowa: Festiwal Jazz Jantar 2016, dzień szósty

Autor: 
Piotr Rudnicki
Autor zdjęcia: 
mat. organizatora

Po niezwykle emocjonujących dwóch wieczorach koncertowych na Festiwalu Jazz Jantar nadeszła pora na lekkie wyhamowanie. Wtorkowy wieczór należał do zwycięzców konkursu Młoda Scena Jazzowa, a scenę gdańskiego Żaka oddano Grzegorzowi Tarwidowi, triu Franciszka Raczkowskiego oraz grupie Klara Cloud & The Vultures.

Najważniejszym instrumentem w rękach młodych muzyków okazał się dostojny klubowy Steinway. Wystąpiło aż trzech pianistów, a jako pierwszy solowy recital zaprezentował Grzegorz Tarwid. Znany jazzowej publiczności z doskonałej formacji Jachna/Tarwid/Karch instrumentalista pokazał się tym razem jako samodzielny, oryginalny twórca improwizujący o bardzo otwartym, współczesnym podejściu do tematu. Kreatywny przy tym, bo mimo stosunkowo niedługiego doświadczenia scenicznego potrafił uniknąć pułapki powtarzalności, o którą przy występach solowych niezwykle łatwo. Działo się w jego muzyce dużo, co zdradza także sporą wiedzę i erudycję Grzegorza. Od oszczędnej, zostawiającej dużo wolnej przestrzeni gry i powolnego zawiązywania ciemnobrzmiących pętli przejść więc umiał Tarwid klasycyzującymi przebiegami do ścieśnionych klastrów dźwięku, to znów zapędzał się w rozbiegane, kompulsywne ataki lub potężne, szerokie akordowe frazy, włączając w solową wypowiedź zarówno elementy z gruntu klasyczne, współczesne jak i jazzowe (przewinął się na przykład motyw autorstwa Ornette’a Colemana). Koncert Grzegorza Tarwida był jak obiecujące przyszłe sukcesy silne zaakcentowanie indywidualności muzyka, kolejnego zresztą szlifującego swój talent w murach kopenhaskiej Akademii.

 

Trio Franciszka Raczkowskiego w składzie z Mateuszem Szewczykiem (kontrabas) oraz Piotrem Budniakiem (perkusja) także ma już za sobą debiut fonograficzny - wydana w maju 2015 płyta Appertince ukazała się nakładem wytwórni For Tune. Klasyczna formuła piano trio w ich przypadku przynosi muzykę lekką, graną miękko i skoncentrowaną na warstwie melodycznej. Odwołujący się do dorobku największych (z triem Jarreta na czele) zespół zaprezentował kompozycje sprawne i napisane z finezją, a wyczulona, swobodna gra perkusisty czy też samego lidera sprawia, iż Franciszek Raczkowski Trio znajduje się na dobrej drodze w poszukiwaniu autorskiego wydźwięku.

Ostatni koncert okazał się przykładem nieudanego eksperymentu. Klara Cloud & The Vultures, w założeniu z łączący awangardowy, free/improv sound z polskim folklorem tudzież z dekonstrukcją jazzowych standardów opatrzonych polskimi tekstami był propozycją odważną i muzycznie obiecującą (w składzie grupy znajdowali się m.in. grający drugi koncert z rzędu, wyróżniający się Piotr Budniak i skądinąd doskonały pianista Mateusz Gawęda), jednak potencjał zespołu został rozproszony przez nietrafione ujęcie tematu. Połączenie skomplikowanych, przestrzennych aranżacji z prostymi z gruntu piosenkami ludowymi w zaprezentowanym wydaniu raziło niedopasowaniem. Muzycy miast iść w jednym kierunku zdawali sobie wzajemnie przeszkadzać, a polskie teksty śpiewane sennym, monotonnym głosem Sylwii Zasempy brzmiały w kontekście tej muzyki chwilami wręcz infantylnie (vide: Na Wojtusia z Popielnika, zaśpiewane w towarzystwie rozimprowizowanego kwartetu). W obliczu dzisiejszego powszechnego powrotu do zainteresowania polskim folklorem i licznych udanych eksperymentów z taką estetyką (także przecież łączenia jej z jazzem w różnych formach) szkoda czasu i energii tak dobrych muzyków na podobne projekty. Powodzenia w kolejnych, bardziej miejmy nadzieję udanych próbach.