Katie Melua - nie tylko o rowerach w Pekinie

Autor: 
Krzysztof Grabowski
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Grabowski, fotowyprawy.com

Po nagraniu piątego studyjnego albumu pt. „Secret Symphony” ta uroczej urody artystka z pięknym głosem zaplanowała w Polsce trzy koncerty: w Warszawie, Zabrzu i Poznaniu. W zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca zagrała 13 listopada 2012 roku. Dla licznej publiczności wypełniającej salę prawie do ostatniego miejsca na pewno nie był to pechowy dzień. Katie prezentowała piosenki promujące najnowsza płytę. Swój największy jak dotychczas przebój „Nine Million Bicycles”, dzięki któremu świat usłyszał o młodej Gruzince zaprezentowała dopiero na bis.

Katie Melua jest coraz dojrzalszą piosenkarką. Nie boi się występować przed publicznością solo. Tak też rozpoczęła koncert – ona, gitara i mikrofon. Po pierwszych utworach pojawił się na scenie żeński kwartet smyczkowy. Ciągle wokalistka podkreślała w ten sposób swój niezwykły głos, nie zagłuszając go nadmiarem innych dźwięków. Stopniowo muzyka zaczęła jednak zapełniać się dodatkowymi brzmieniami. W końcu, wśród efektownych świateł, odsłoniła się ostatnia kurtyna, za którą było miejsce dla reszty instrumentów – kontrabasu, perkusji i gitary. Nie zabrakło także fortepianu. Pierwsze spokojne utwory piosenkarka śpiewała pod samą kotarą, bardzo daleko od publiczności, bowiem scena w sali w Zabrzu jest głęboka.

W miarę upływu czasu, Katie zaczęła wędrować, a nawet biegać po scenie pojawiając się bliżej fanów. Zdjęła żakiet, by do końca przedstawienia prezentować się w zwiewnej sukni. Chwytała na przemian za gitarę akustyczną i elektryczną wspomagając w ten sposób swoją orkiestrę. Między utworami dziękowała po polsku, a po angielsku opowiadała nieco o sobie, rodzinie i piosenkach. Pochwaliła się niedawnym ślubem z Jamesem Toselandem, a dedykacją dla męża miało być napisanie piosenki „I’d Love to Kill You”. Na szczęście fani wiedzą, że dalsze słowa piosenki brzmią: „… with a kiss”.

Koncert Katie Melua spodobał się zapewne każdemu, kto pojawił się w sali. Brawa na stojąco, jakie usłyszała piosenkarka wzruszyły także i ją. Było to piękne wizualnie, subtelne w formie, czyste i poukładane w dźwiękach i barwach oraz kojące zmysły wydarzenie muzyczne na jesienny wieczór.